W listopadzie podsumowaliście prace rządu dotyczące walki ze smogiem. Wynika z niego, że tylko jedno z 14 zapowiedzianych działań zostało zrealizowane. Jak to podsumowanie wypadłoby dziś?
Od tamtej pory padła ważna deklaracja premiera Morawieckiego, który zapowiedział, że będzie traktował smog śmiertelnie poważnie i że rozprawienie się z nim jest kwestią kluczową. Dowodem na takie podejście było powołanie wiceministra od smogu, Piotra Woźnego.
W tym czasie Piotr Woźny zdążył stracić to stanowisko, a potem zostać pełnomocnikiem premiera ds. programu „Czyste powietrze”.
Bez względu na nazwę stanowiska to bardzo ważna rola, ponieważ ministerstwa załatwiają przede wszystkim własne interesy. Brakuje połączenia na linii: Ministerstwo Środowiska, Rozwoju i Energii. Taki koordynator jest o tyle niezbędny, że widzimy chaos w działaniach, które można lepiej skoordynować i lepiej wydawać pieniądze na poprawę jakości powietrza.
Za co jeszcze postawiłby pan rządowi dobrą ocenę?
Za najważniejszą w sensie strategicznym kwestię, czyli zapowiedziany przez premiera Morawieckiego i byłego wiceministra Woźnego program efektywności energetycznej. Rząd miałby się zająć ociepleniami domów jednorodzinnych. To się bezpośrednio przekłada na jakość powietrza, bo 70 proc. takich domów jest ocieplonych słabo albo w ogóle. Aby je ogrzać, potrzeba dużo opału, wybieramy więc najtańsze paliwo.
W Polsce mamy 5,5 mln takich domów. To oznacza gigantyczne koszty wdrożenia tego programu.
Propozycja jest taka, aby plan realizacji został rozbity na dwa etapy i dwie grupy społeczne – uboższą i lepiej sytuowaną. Pierwsza nie da rady ocieplić domu, bo nie ma na to pieniędzy i tutaj wkraczać ma rząd z pomocą finansową. Druga grupa, w której znajdą się właściciele 90 proc. wymagających termomodernizacji domów, dostanie do dyspozycji narzędzia finansowe – kredytowe, inwestycyjne, być może ulgę podatkową.
Od waszej konferencji posunęły się też prace nad nowelizacją ustawy o jakości paliw stałych.
To prawda, ale mamy do niej poważne zastrzeżenia. Nowelizacja ustawy o jakości i kontroli paliw stałych jest cywilizacyjnym obowiązkiem, bo paliwa stałe, tj. węgiel na składach, w ogóle nie są kontrolowane. Ale do ustawy dorzucono projekt rozporządzenia, które uznajemy za skandaliczne, a nawet za oszukaństwo. Zawarte w nim rekomendowane parametry siarki, popiołu i wilgoci są inne niż rekomendowane przez producentów nowoczesnych kotłów. Główny nasz zarzut dotyczy jednak tabeli nr 5, w której stworzono kategorię: ekomiały. To będzie paliwo węglowe o frakcji – czyli wielkości ziarenka – od zera do 31,5 mm. Co oznacza, że taka norma może stanowić furtkę do sprzedawania flotokoncentratów i mułów na rynku detalicznym, bo wystarczy zmieszać muł z węglem grubszym i będzie się mieścił w parametrach ekomiału.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.