Miesiąc temu napisałam, że FB ma wiele cech instytucji totalitarnej i że wszyscy, którzy mu zawierzyli, znaleźli się w pułapce. Kolejnym na to dowodem jest afera z firmą Cambridge Analytica, manipulującą użytkownikami FB podczas wyborów w USA, w referendum w sprawie brexitu, a być może również w czasie wyborów prezydenckich w Polsce. Jeśli rzeczywiście użycie danych z FB wpłynęło na wyniki – trwają właśnie śledztwa, które to mają ustalić – będzie to oznaczać, że największym zagrożeniem dla demokracji jest dziś nie terroryzm, lecz portal społecznościowy. Krótko po felietonie FB zablokował mi konto na 30 dni. Podobno rysunek, który udostępniłam, naruszył regulamin. To satyra polityczna dotycząca projektu zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Ostra, dosadna, ale w swej brutalności niedorastająca projektowi nawet do pięt. Wobec perspektywy miesięcznej blokady uświadomiłam sobie, jak bardzo FB stał mi się zawodowo potrzebny. Wiele kontaktów – bohaterów mojej książki, ekspertów potrzebnych do artykułów – błyskawicznie znajduję dzięki niemu. Dowiaduję się też tutaj o nich tyle, ile bym się nigdzie nie dowiedziała. Wspaniałe narzędzie pracy. Dużo lepsze od Google’a. I nagle, w jednej chwili tracę je na 30 dni. Można powiedzieć – FB to prywatna firma, zgodziłam się na jej warunki, zakładając konto, mam wszystko za darmo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.