Osobisty majątek Rema Wiachiriewa, szefa Gazpromu, amerykański magazyn "Forbes" oszacował na 1,1 mld USD. "Niech jeszcze powiedzą, gdzie leżą te pieniądze" - miał zareagować na to Wiachiriew. Problem z Gazpromem i jego szefami polega właśnie na tym, że nikt tak naprawdę nie wie, gdzie są pieniądze, ile ich jest i do kogo należą.
Państwo Gazprom
- Na początku lat 90. "Gazprom" znaczyło "Rosja" - ocenia Władymir Komarow, ekonomista z Rosyjskiej Akademii Nauk. Gigant miał swojego premiera Wiktora Czernomyrdina, gubernatorów, deputowanych, wewnętrzną policję, szkoły i służbę zdrowia. Czym jest obecnie, nie wiadomo. Jeden z członków rady dyrektorów, Borys Fiodorow, od dawna próbuje policzyć wszystkie przedsiębiorstwa należące do firmy i dotychczas mu się to nie udało. Zarząd spółki na czele z Wiachiriewem skrzętnie ukrywa wszelkie informacje na ten temat.
Do Gazpromu należy 200 dawnych kołchozów, fabryki wyrobu wędlin, mleczarnie, piekarnie, a nawet wytwórnie wód mineralnych. Tyle przynajmniej wiadomo oficjalnie. Nie wiadomo za to do końca, kto jest właścicielem potentata. Do Federacji Rosyjskiej należy ponad 38 proc. akcji. Zgodnie z umową trustową, rozporządza nimi zarząd, czyli Wiachiriew. 4,4 proc. akcji ma jego córka Tatiana Dedikowa, 5,5 proc. - firma Salomon, którą kontroluje amerykański multimilioner George Soros, a 4,5 proc. - niemieckie przedsiębiorstwo gazowe Ruhrgas. Około 20 proc. akcji przypada na firmy siostrzane, które w praktyce kontrolują członkowie zarządu i ich rodziny, a 10 proc. na drobnych akcjonariuszy, głównie zachodnich, reprezentowanych przez największego wroga Wiachiriewa, Fiodorowa. Pozostałe ponad 10 proc. należy do przedsiębiorstw rosyjskich, kontrolowanych przez rosyjski rząd.
Teoretycznie to państwo powinno rządzić Gazpromem, w praktyce tak nie jest. W ostatnim raporcie Izby Obrachunkowej (odpowiednika naszego NIK) dokonano sensacyjnego odkrycia, że wpływ państwa i rządu na Gazprom jest nominalny. - Tak naprawdę to rodzinne przedsiębiorstwo Wiachiriewów i Czernomyrdinów - uważa dziennikarka Natalia Gotomowa.
Gigant i pasożyty
Kontrolerzy Izby Obrachunkowej piszą o licznych powiązaniach rodziny członków zarządu z siostrzanymi firmami Gazpromu. Politolog Konstantin Smirnow ocenia to wprost: pasożyty oplotły giganta. Według niego, w samej tylko firmie zależnej Strojtransgaz 57 proc. akcji mają krewni szefów Gazpromu i dwaj synowie Czernomyrdina. Wartość zamówień na usługi budowlane, jakie dostaje Strojtransgaz od swojej spółki-matki, wynosi ponad miliard dolarów rocznie.
Firma jest również jednym z trzech udziałowców Gaztelekomu - operatora i dzierżawcy gazpromowskich sieci telekomunikacyjnych. Gaztelekom znany jest w Polsce jako dzierżawca infostrady Moskwa-Berlin. Pozostali udziałowcy Gaztelekomu to sam Gazprom (80 proc.) i Interprokom, który dwa razy w roku zmieniał adres i właściciela. Obecnie prawdopodobnie należy do tajemniczej firmy ubezpieczeniowej, a ta z kolei do szefa Gazpromu i jego rodziny.
Z kolei syn Wiachiriewa, Jurij, jest wiceprezesem i nieoficjalnie głównym właścicielem Gazeksportu, kontrolującego 25 proc. europejskiego rynku gazu. Spółka przynosi około 9 mld USD zysku rocznie. Okazało się również, że w listopadzie 1998 r. córki Wiachiriewa, jego zastępca Wiaczesław Szeremeta oraz syn Czernomyrdina przejęli firmę Szorszat, która czerpie korzyści mniej więcej z 10 proc. dostaw gazpromowskiego gazu na Węgry. Krewni Wiachiriewa kupili także spółkę Intergaskomplet, zaopatrującą Gazprom w urządzenia przemysłowe. Na jaw wyszły tajemnicze transakcje polegające na wyprowadzeniu m.in. na Wyspy Dziewicze udziałów Gazpromu w węgierskim banku obsługującym transakcje gazowe o wartości 2,3 mld USD rocznie.
Itera, czyli Gazprom bis
Główną firmą, do której prezesi Gazpromu transferują aktywa i na której zarabiają ogromne nie opodatkowane pieniądze, jest Itera. Zajmująca się oficjalnie wydobyciem i handlem gazem spółka została zarejestrowana w Stanach Zjednoczonych przez Igora Makarowa, byłego wyczynowego kolarza, a później rzemieślnika produkującego matrioszki. Bardzo szybko stała się głównym sprzedawcą rosyjskiego gazu.
- Interes, jaki robi Makarow, jest wręcz genialny - uważa Gotomowa. Od przedsiębiorstw wydobywczych powiązanych z Gazpromem kupuje gaz po 50 rubli za tysiąc metrów sześciennych, a potem transferuje go ga-zociągami (należącymi do Gazpromu) i sprzedaje po 40-80 USD.
Obecny dochód Itery szacowany jest na 3 mld USD rocznie. Firma nie tylko handluje gazpromowskim gazem. W ostatnich latach dostała licencję na bezpośrednią eksploatację pól gazowych, których łączne zasoby są obliczane na ponad półtora tryliona metrów sześciennych. Oprócz tego otrzymała monopol na handel z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw, a to interes bardzo dochodowy.
Itera stała się największym niepaństwowym przedsiębiorstwem handlującym gazem w Rosji. Teoretycznie jest więc konkurencją dla państwowego (przynajmniej formalnie) Gazpromu, który jednak dba o jej rozwój. Gazprom ma gwarantowany w umowach państwowych monopol na eksploatację pól i dlatego, aby przekazać prawa Iterze, musiano stworzyć fikcyjne przedsiębiorstwo, w którym ponad 50 proc. akcji miał państwowy monopolista. Następnie w wyniku dodatkowych emisji akcji większościowym udziałowcem spółki stawała się Itera.
Inaczej było w wypadku przedsiębiorstwa Rospan International. Spółka ta posiadała licencje na wydobycie i eksploatację gazu w ogromnym Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Rospan sprzedawał gaz Iterze, ta jednak nie płaciła. Rospan więc zbankrutował, a wówczas Gazprom sprzedał swoje 51 proc. udziałów w nim Iterze po "promocyjnej" cenie 300 USD za akcję. Prawa Rospanu przeszły więc na Iterę.
Sprzedając gaz Iterze, Gazprom płaci podatki od ceny zaniżonej, co przynosi budżetowi państwa straty sięgające 2 mld USD. W Moskwie nikt nie ma wątpliwości - dzieje się tak dlatego, że właścicielami Itery są w gruncie rzeczy ci sami ludzie, którzy przejęli Gazprom.
Sibur, czyli trzecia noga Gazpromu
Kierownictwo Gazpromu umieszcza swoje aktywa również w firmie Sibur, będącej właścicielem kilkunastu przedsiębiorstw przetwarzających gaz. Formalnie Sibur należy do zarejestrowanej w Liechtensteinie firmy GNK, która wykupiła akcje od Gazpromu za kredyt udzielony przez Gazprombank. Faktycznie zaś, według rosyjskich mediów, należy do Jakowa Gołdowskiego, związanego interesami z prezesami Gazpromu.
Koniec ery Wiachiriewa
31 maja Wiachiriewowi kończy się kontrakt w Gazpromie. Wszystko wskazuje na to, że tym razem z powodu presji Kremla zgromadzenie akcjonariuszy nie przedłuży tej umowy. Ale jak twierdzi politolog Konstantin Smirnow, "będzie to piękna śmierć, bo Wiachiriew straci niewiele ze swojego imperium". Za zneutralizowanie na zlecenie Kremla niepokornych mediów (telewizji NTW, tygodnika "Itogi" i dziennika "Siewodnia") nie podzieli losu magnatów, którzy jak Bieriezowski czy Gusinski musieli uciekać za granicę.
Odejście Wiachiriewa nie zmieni strategii firmy. Do zwolenników budowy nowych gazociągów z pominięciem Ukrainy należy bowiem także przyjaciel prezydenta Putina, Dimitrij Miedwiediew. Fiodorow, najbardziej krytyczny wobec obecnego kierownictwa członek rady dyrektorów, uważa, że zarówno infostrada Moskwa-Berlin, jak i nowa nitka gazociągu jamalskiego to znakomite interesy i dla Polski, i dla Gazpromu. A także dla Aleksandra Gudzowatego, który zbudował swoje imperium głównie dzięki przyjaźni z Wiachiriewem. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ma nadzieję, że odejście dotychczasowego "gubernatora" Gazpromu ułatwi mu usunięcie firmy Gas Trading z akcjonariatu przedsiębiorstwa EuRoPol Gaz, które eksploatuje polski odcinek gazociągu jamalskiego. Czy do tego dojdzie? Można w to wątpić - Gudzowaty wciąż ma w Rosji silną pozycję. Kreml zaś deklaruje, że chodzi mu jedynie o to, aby przejąć nie kontrolowany strumień pieniędzy, który wylewa się z państwowego teoretycznie przedsiębiorstwa na prywatne konta. Gdzie trafi przy nowym rozdaniu - to już zupełnie inna kwestia.
Więcej możesz przeczytać w 22/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.