Polska prawica przypomina budowniczych wieży Babel
Zwolennicy prawicy są w nie lada kłopocie. Do wyborów pozostały niecałe cztery miesiące, a ich obóz polityczny przypomina budowniczych wieży Babel, którym Bóg pomieszał języki, aby się rozproszyli i już nigdy nawzajem nie zrozumieli.
Nie mniej fatalna od podziałów organizacyjnych jest strategia propagandowa zwaśnionej prawicy. Tak naprawdę poszczególne jej frakcje opowiadają się za bardzo podobną wizją Polski. Nie różniąc się programem, szukają uzasadnienia dla braku jedności w wynajdywaniu mankamentów u swoich kolegów startujących pod innym znakiem. Dorabiają im gębę straszniejszą niż największym przeciwnikom, dbając jedynie o to, aby nie narazić się na zarzut zniesławienia i nie przegrać procesu sądowego. Hamulce moralne przegrały z przekonaniem, że im niżej pasa uderzy się niedawnego przyjaciela, tym szybciej rzuci się go na deski.
Obiektem zakamuflowanych, ale najbardziej zjadliwych ataków stał się rząd i premier Jerzy Buzek. Ludzie przez niego awansowani i będący filarami gabinetu stroją się w szaty opozycyjności i prezentują jako alternatywa dla szefa rządu. W tej sytuacji nawet największym adwokatom prawicy trudno jest zachwalać swoich faworytów. Próbują więc ich ratować w inny sposób. Nie mogąc poprawić fatalnego wizerunku, usiłują rozciągnąć ich przywary na konkurentów z lewicy.
Najlepszym przykładem tej taktyki jest głośny ostatnio wywód prof. Jadwigi Staniszkis o głębokim jakoby sporze dzielącym SLD w sprawie obsady stanowiska premiera. Według tej teorii, szefem rządu chce zostać wspierany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzysztof Janik, co w oczywisty sposób koliduje z planami Leszka Millera, będącego naturalnym kandydatem na premiera po ewentualnym zwycięstwie wyborczym lewicy.
Każdy, kto zna liderów SLD, świetnie wie, że Janik jest najbliższym współpracownikiem Millera i premierostwem interesuje się tak jak prof. Staniszkis startem w konkursie Miss Uniwersum. Nie ulega więc wątpliwości, że nawet jeśli osoby mniej zorientowane uwierzą w wersję pani profesor, to prędzej czy później jej rozminięcie się z prawdą stanie się oczywiste. A wtedy w najbardziej kłopotliwej sytuacji znajdzie się autorka sensacyjnego doniesienia. Osoby, które przekonała, albo zwątpią w celność jej argumentacji, albo zaczną ją podejrzewać o propagandową stronniczość. O takim zaś wizerunku nie marzy żaden uczony.
Więcej możesz przeczytać w 22/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.