Zabójczy humor
Janusz Rudnicki był przed laty wielką nadzieją polskiej literatury – napisał serię świetnych opowiadań, zdobył rozgłos. I dał mu się uwieść. Zaczął pisać coraz „lżejsze” i coraz bardziej frywolne felietony, które podtrzymały jego sławę, ale zepchnęły go na margines poważnej literatury. Stał się literackim trefnisiem, który wiele był w stanie poświęcić dla mniej czy bardziej dobrego żartu. Przede wszystkim dobry smak – odkrył np., że niespodziewanie wtrącony wulgaryzm wywołuje rechot (co zresztą wpędziło go w kłopoty towarzyskie i wizerunkowe). Dzisiaj coraz rzadziej pisze prozę artystyczną, a jak pisze, humor staje się w niej nadrzędnym organizatorem myślenia. Wyparł bystre, ironiczne obserwacje obyczajowe i społeczne. Ostatnio zaś Rudnicki wyspecjalizował się w dobrze napisanych esejach biograficznych ośmieszających rozmaite wielkie postaci kultury, w których – by być blisko jego poetyki – ściąga im majtki przez głowę. Ukazała się właśnie jego trzecia książka, w której dominującym składnikiem są właśnie takie teksty (m.in. „Rasputin. Człowiek ze sterem Rosji w rozporku”, „Lou Reed. Wrzuta z życia jednego fiuta”). A obok nich drobniejsze felietony udające recenzje książek i trochę krótkich utworów prozatorskich, głownie przetwarzających w humoreski sytuacje z życia literackiego i rodzinnego. Mocno to przeszarżowane, dość płytkie, ale jednak Rudnicki umie pisać i czyta się to z rozbawieniem. Tyle że bliżej temu do popularnych dzisiaj kabaretów niż do Mrożka czy Głowackiego.
Janusz Rudnicki, „ŻYCIORYSTA 3” Iskry
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.