Większość polis nie zapewni nam dostatniej emerytury
Kilka milionów Polaków uwierzyło, że indywidualne polisy na życie w ramach III filaru zapewnią im dostatnią starość. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że obietnice mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością. Tę wiarę wykorzystała większość towarzystw ubezpieczeniowych. Nawet w umowach formułowanych przez renomowane firmy nie brakuje kruczków, które mogą doprowadzić do utraty polisy i szans na emeryturę. Błędny wybór firmy ubezpieczeniowej i rodzaju ubezpieczenia może drogo kosztować. Jeśli po kilkunastu latach opłacania składek towarzystwo nie wypłaci nam obiecanych pieniędzy lub dostaniemy mniej, niż się spodziewamy, to na odłożenie na drugą emeryturę nie będzie już czasu!
Sekciarz, cynik i dobry agent
- Ubezpieczenia na życie traktowane jako forma oszczędzania na emeryturę lub ochrony bliskich w razie śmierci mogą spełnić swoją funkcję, gdy są dobrane świadomie. Tymczasem ponad 90 proc. ludzi, którzy wykupili indywidualne polisy, nie wie, za co płaci - mówi Grzegorz Kuczyk, ekspert ds. ubezpieczeń Federacji Konsumentów.
Agenci żyjący głównie z prowizji od umów, do niedawna przedstawiani przez towarzystwa jako doradcy ("Jestem doradcą ubezpieczeniowym i miłośniczką skrzypiec" - reklamowała swojego pracownika jedna z firm), dzielą się - według Grzegorza Kuczyka - na sekciarzy, cyników i tych dobrych, których jest zdecydowanie za mało. Sekciarze porażają przekonaniem, że tylko ich oferta uszczęśliwi klienta i jego rodzinę. Agenci cynicy wiedzą, że nie handlują najlepszym towarem, ale ponieważ sprzedaż idzie dobrze, więc nie przejmują się naiwnymi. Niedoinformowani klienci często kupują polisy zupełnie im niepotrzebne. Ubezpieczenie samotnej osoby na ogromną kwotę wypłacaną w razie jej śmierci to przykład takiego nonsensu. W Biurze Rzecznika Ubezpieczonych znana jest sprawa pilota doświadczalnego ubezpieczonego na życie z wykluczeniem odszkodowania w razie… wypadku lotniczego. Firmy tłumaczą, że klient świadomie podpisał umowę i tym samym wziął za nią odpowiedzialność. Racja, dlatego przed podjęciem decyzji o ubezpieczeniu trzeba się dobrze zastanowić. - Często większą wagę przywiązuje się do kupna kapelusza czy butów niż polisy na życie - zauważa dr Stanisław Rogowski, rzecznik ubezpieczonych.
Wybór polisy to jedno, a wybór towarzystwa, które zrealizuje nasze zamiary za przyzwoitą cenę, to drugie, trudniejsze zadanie. W Polsce licencję na sprzedaż polis na życie ma 35 firm. Nikt jeszcze nie pokusił się o stworzenie ich rankingu, w którym uwzględniono by liczbę szkodliwych dla klientów zapisów w ogólnych warunkach ubezpieczeń (OWU). Do największych ubezpieczycieli na naszym rynku należą Commercial Union, Amplico Life i Nationale-Nederlanden. Lektura przygotowanych przez nich umów sprawia trudność nawet wytrawnym prawnikom, nie mówiąc o zwykłych klientach. Dlatego tym firmom tak łatwo jest przedstawić wady swoich ubezpieczeń jako zalety. Potem rzekome przywileje zamieniają się w pułapki, które mogą sprawić, że klient straci polisę i emeryturę.
Diabeł w szczegółach
Niektóre zapisy w umowach są - zdaniem specjalistów - niezgodne z kodeksem cywilnym. - Pogarda dla polskiego prawa przenosi się na ogólne warunki ubezpieczeń - mówi prof. Eugeniusz Kowalewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Specyficzną gwarancję proponuje swoim klientom Commercial Union w ofercie "Uniwersalne plus". W pierwszych dziesięciu latach ubezpieczenia można się dowiedzieć, że składki wpłacane w wysokości określonej przez towarzystwo nie pokrywają kosztów ryzyka i opłat administracyjnych. Commercial gwarantuje (!), że polisa będzie ważna przez dziesięć lat, a debet na koncie klienta będzie przenoszony na następny miesiąc, ale nie będzie stanowił długu, który trzeba by spłacić. Przez dziesięć lat klient jest chroniony i gdyby umarł, rodzina otrzymałaby odszkodowanie. "Po tym terminie umowa wygasa, a wartość polisy uznaje się za zerową" - głosi punkt 12.4 ogólnych warunków ubezpieczenia "Uniwersalne plus". - Ze zdumieniem przeczytałem, że chociaż regularnie płacę składki, mogę zostać bez polisy i bez pieniędzy - powiedział nam Andrzej S., klient CU. Umowa w żadnym punkcie nie precyzuje, co mogłoby spowodować, że po regularnym opłacaniu składek określonych przez firmę możemy się dowiedzieć, że nasze konto jest puste i w związku z tym towarzystwo CU dziękuje nam za współpracę. - To niezgodne z kodeksem cywilnym - nie ma wątpliwości prof. Tadeusz Sangowski, kierownik katedry ubezpieczeń Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. 45-latek, który podpisze taką umowę, nie zdąży uzbierać na emeryturę - kiedy się okaże, że konto jest puste, zostanie mu do niej tylko dziesięć lat.
Lepszy młody i bogaty
Dla firm oferujących ubezpieczenia na życie najlepszym klientem jest człowiek młody, zdrowy i płacący wysokie składki - taki dostarczy większą gotówkę i szybko raczej nie umrze. Umowa z tą samą osobą starszą o 15 lat jest już bardziej ryzykowna. Dlatego dla ubezpieczycieli najkorzystniej byłoby, aby posiadacz polisy po latach opłacania składek zniknął nagle lub gdyby można było na bieżąco kontrolować jego stan zdrowia, a w razie choroby podwyższyć składkę bądź obniżyć wysokość świadczeń. Kodeks cywilny chroni ubezpieczonych na życie przed takim działaniem - ryzyko firmy może być oceniane tylko przed podpisaniem umowy.
Niektóre towarzystwa radzą sobie i z tymi przepisami. W OWU Nationale-Nederlanden (podobnie jak Amplico Life) czytamy, że jeśli ubezpieczony przez dwa lata nie będzie indeksował składek i sumy ubezpieczenia (czyli podnosił ich o współczynnik wyznaczony przez firmę), straci prawo do indeksacji w ogóle. Na przykład w wypadku polisy na 20 lat utrata prawa do indeksacji w czwartym roku ubezpieczenia oznacza, że przez następne 16 lat sumę ubezpieczenia zjadać będzie inflacja, więc odszkodowanie lub emerytura będą bardzo niskie. Klient, który utracił prawo do indeksacji, może chronić umowę przed inflacją - jak powiedziała nam Monika Sztukiewicz z Nationale-Nederlanden - składając co roku wniosek o podwyższenie składki i sumy ubezpieczenia. Musi on jednak dostarczyć wyniki badań lekarskich (!) i uzyskać stosowną zgodę towarzystwa. Czy chory klient ma na to szansę? - Firma, w której byłem ubezpieczony, odmówiła mi prawa do podwyższenia sumy ubezpieczenia, bo stwierdziła, że mój stan zdrowia się pogorszył. Zrezygnowałem z polisy, ale straciłem na tym, bo suma wykupu była znacznie mniejsza, niż się spodziewałem - powiedział nam Janusz R. z Warszawy. - To omijanie zapisów kodeksu cywilnego, które chronią klientów długoterminowych umów na życie przed dowolnym ustalaniem warunków przez towarzystwa ubezpieczeniowe - mówi prof. Sangowski.
Labirynt kruczków i gwarancji
Towarzystwa ubezpieczeniowe, zwłaszcza te doświadczone, działające w wielu krajach co najmniej od kilkudziesięciu lat (Amplico Life, Nationale-Nederlanden, Commercial Union itp.), raczej nie działają przypadkowo. Ogólne warunki ubezpieczeń formułują specjaliści świadomi celów firmy. Wszystkie "gwarancje", zapisy o utracie prawa do indeksacji i nieprecyzyjne sformułowania mają służyć wyłącznie interesom ubezpieczycieli. - Towarzystwa starają się przerzucić ryzyko na klientów - mówi Andrzej Wieczorek z Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń. Nie jest możliwe, by specjaliści z Amplico Life, firmy z ponadstuletnim doświadczeniem, przeoczyli fakt, że od 1992 r. do połowy 1998 r. sprzedawali polisy bez mechanizmu antyinflacyjnego. W 1993 r. inflacja wynosiła 37,6 proc., w 1994 r. - 29,5 proc., w 1997 r. - 13,2 proc. W ósmym roku umowy (1998 r.) ubezpieczony w Amplico na życie na 20 tys. zł dostałby (realnie) - według wyliczeń Federacji Konsumentów - 7467 zł (razem z premią nadzwyczajną wynoszącą 848 zł). To kapitał przyszłego emeryta - 37,33 proc. umówionych 20 tys. zł. Polisy wykupione w Amplico przed 1998 r. nadal obowiązują. W połowie 1998 r. można je było indeksować raptem o 15 proc. Ubezpieczenia tych, którzy tego do dzisiaj nie zrobili, zjada inflacja. Irena Ochocka z Amplico tłumaczy, że podobnie jak suma ubezpieczenia realnie maleje też składka.
Zyski na papierze
Polisy sprzedawane przez Amplico od 1998 r. są już indeksowane, ale tylko do połowy okresu ubezpieczenia. Sumy, jakimi kuszą agenci Amplico, atrakcyjnie wyglądają tylko w przykładowych kalkulacjach. - Duże liczby robią wrażenie, jednak ich realne wartości nie są już tak imponujące - mówi Grzegorz Kuczyk, prezentując ubezpieczenie "Życie +" Amplico Life na 50 tys. zł i 20 lat. Przy rocznej składce 2730 zł gwarantowane odszkodowanie wyniesie prawie 130 tys. zł. Składka podnoszona jest co roku mniej więcej o wskaźnik inflacji. Suma ubezpieczenia (początkowo 50 tys. zł) rośnie w podobny sposób, ale tylko przez połowę okresu ubezpieczenia. Potem nie jest indeksowana, więc zjada ją inflacja. Zdaniem Kuczyka, realna wartość odszkodowania (przy zakładanej rocznej inflacji 9 proc.) wyniesie w dwudziestym roku ubezpieczenia nieco ponad 23 tys. zł! Iwona Ochocka z Amplico Life wyjaśnia, że do tej sumy dodane zostaną zyski wypracowane w funduszu inwestycyjnym oraz premia nadzwyczajna. Klient nie może się jednak dowiedzieć, jak się ją oblicza. "Sposób naliczania rezerwy matematycznej (na podstawie której towarzystwo oblicza premię) pozostaje tajemnicą towarzystwa" - odpowiada klientowi na piśmie Michał Płochociński z działu obsługi polis Amplico Life. Gdyby w nie indeksowanym okresie ubezpieczenia inflacja skoczyła na przykład do 30 proc. rocznie, już po trzech latach ochrona wyniosłaby około 0 zł plus enigmatyczne zyski. Sumy ubezpieczenia nie indeksuje także Nationale-Nederlanden w pięciu ostatnich latach polis na życie z funduszem inwestycyjnym (przy umowach powyżej dziesięciu lat). Firmy ograniczają w ten sposób swoją odpowiedzialność w miarę, jak klient się starzeje. Im większe jest prawdopodobieństwo śmierci, tym mniejsze realnie odszkodowanie musi wypłacić towarzystwo.
Krańcowa faza niewydolności nerki
Co roku rośnie liczba skarg kierowanych do rzecznika ubezpieczonych - w 2000 r. 217 spośród 2340 dotyczyło ubezpieczeń na życie. - Najwięcej dotyczy zbyt małej, zdaniem ubezpieczonych, wartości polisy w pierwszych latach ubezpieczenia i odmowy wypłat odszkodowań z tytułu tzw. ubezpieczeń dodatkowych towarzyszących polisom na życie - mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Po trzech i pół roku wartość mojej polisy w Commercial Union wyniosła 29,10 zł przy sumie ubezpieczenia prawie 29 tys. zł i ostatniej składce 1927 zł rocznie. Koszty ubezpieczenia mnie poraziły - mówi Andrzej S. z Poznania. Osoba ubezpieczona w Nationale-Nederlanden dowiedziała się z kolei, że mimo opłacenia 36 składek miesięcznych (około 100 zł każda) nie ma na koncie pieniędzy. "W skrajnych sytuacjach wartość wykupu umów ubezpieczenia może wynosić przez jakiś czas zero. Z taką sytuacją - normalną i prawidłową w tego typu umowie - mamy do czynienia w pana wypadku" - odpowiedziało na piśmie towarzystwo. "Czy normalne jest to, że po wpłaceniu ponad 3 tys. zł mam puste konto?" - pyta były ubezpieczony. Irena S. z Ostrowca Świętokrzyskiego nie uzyskała od Nationale-Nederlanden odszkodowania z tytułu umowy dodatkowej, dotyczącej poważnego zachorowania, ponieważ firma stwierdziła, że usunięcia nerki ubezpieczenie nie obejmuje. W ocenie towarzystwa odszkodowanie należy się tylko wtedy, kiedy nerka jest w końcowym stadium niewydolności - chory wymaga przewlekłych dializ lub przeszczepu. - Problem powinien rozstrzygnąć biegły lekarz i odpowiedzieć na pytanie, czy usunięta nerka była w końcowym stadium niewydolności. Według mnie, już bardziej końcowego stadium być nie może, ale Nationale-Nederlanden ma inne zdanie - ocenia Krystyna Krawczyk.
Amplico Life, Commercial Union i Nationale-Nederlanden to oczywiście bardzo dobre firmy ubezpieczeniowe, z pokaźnym kapitałem. Korzystne dla klientów zmiany wymusi na nich konkurencja na rynku i rosnąca świadomość klientów. Pozostałe 32 firmy ubezpieczeniowe, nawet jeśli stosują podobne lub inne mechanizmy szkodliwe dla ubezpieczonych, także będą musiały to z czasem zmienić. Dopóki jednak klienci nie będą wiedzieli, za co płacą, dopóty towarzystwa ubezpieczeniowe będą korzystały z ich niewiedzy, a zadowolonych emerytów będziemy oglądać tylko w reklamach.
Sekciarz, cynik i dobry agent
- Ubezpieczenia na życie traktowane jako forma oszczędzania na emeryturę lub ochrony bliskich w razie śmierci mogą spełnić swoją funkcję, gdy są dobrane świadomie. Tymczasem ponad 90 proc. ludzi, którzy wykupili indywidualne polisy, nie wie, za co płaci - mówi Grzegorz Kuczyk, ekspert ds. ubezpieczeń Federacji Konsumentów.
Agenci żyjący głównie z prowizji od umów, do niedawna przedstawiani przez towarzystwa jako doradcy ("Jestem doradcą ubezpieczeniowym i miłośniczką skrzypiec" - reklamowała swojego pracownika jedna z firm), dzielą się - według Grzegorza Kuczyka - na sekciarzy, cyników i tych dobrych, których jest zdecydowanie za mało. Sekciarze porażają przekonaniem, że tylko ich oferta uszczęśliwi klienta i jego rodzinę. Agenci cynicy wiedzą, że nie handlują najlepszym towarem, ale ponieważ sprzedaż idzie dobrze, więc nie przejmują się naiwnymi. Niedoinformowani klienci często kupują polisy zupełnie im niepotrzebne. Ubezpieczenie samotnej osoby na ogromną kwotę wypłacaną w razie jej śmierci to przykład takiego nonsensu. W Biurze Rzecznika Ubezpieczonych znana jest sprawa pilota doświadczalnego ubezpieczonego na życie z wykluczeniem odszkodowania w razie… wypadku lotniczego. Firmy tłumaczą, że klient świadomie podpisał umowę i tym samym wziął za nią odpowiedzialność. Racja, dlatego przed podjęciem decyzji o ubezpieczeniu trzeba się dobrze zastanowić. - Często większą wagę przywiązuje się do kupna kapelusza czy butów niż polisy na życie - zauważa dr Stanisław Rogowski, rzecznik ubezpieczonych.
Wybór polisy to jedno, a wybór towarzystwa, które zrealizuje nasze zamiary za przyzwoitą cenę, to drugie, trudniejsze zadanie. W Polsce licencję na sprzedaż polis na życie ma 35 firm. Nikt jeszcze nie pokusił się o stworzenie ich rankingu, w którym uwzględniono by liczbę szkodliwych dla klientów zapisów w ogólnych warunkach ubezpieczeń (OWU). Do największych ubezpieczycieli na naszym rynku należą Commercial Union, Amplico Life i Nationale-Nederlanden. Lektura przygotowanych przez nich umów sprawia trudność nawet wytrawnym prawnikom, nie mówiąc o zwykłych klientach. Dlatego tym firmom tak łatwo jest przedstawić wady swoich ubezpieczeń jako zalety. Potem rzekome przywileje zamieniają się w pułapki, które mogą sprawić, że klient straci polisę i emeryturę.
Diabeł w szczegółach
Niektóre zapisy w umowach są - zdaniem specjalistów - niezgodne z kodeksem cywilnym. - Pogarda dla polskiego prawa przenosi się na ogólne warunki ubezpieczeń - mówi prof. Eugeniusz Kowalewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Specyficzną gwarancję proponuje swoim klientom Commercial Union w ofercie "Uniwersalne plus". W pierwszych dziesięciu latach ubezpieczenia można się dowiedzieć, że składki wpłacane w wysokości określonej przez towarzystwo nie pokrywają kosztów ryzyka i opłat administracyjnych. Commercial gwarantuje (!), że polisa będzie ważna przez dziesięć lat, a debet na koncie klienta będzie przenoszony na następny miesiąc, ale nie będzie stanowił długu, który trzeba by spłacić. Przez dziesięć lat klient jest chroniony i gdyby umarł, rodzina otrzymałaby odszkodowanie. "Po tym terminie umowa wygasa, a wartość polisy uznaje się za zerową" - głosi punkt 12.4 ogólnych warunków ubezpieczenia "Uniwersalne plus". - Ze zdumieniem przeczytałem, że chociaż regularnie płacę składki, mogę zostać bez polisy i bez pieniędzy - powiedział nam Andrzej S., klient CU. Umowa w żadnym punkcie nie precyzuje, co mogłoby spowodować, że po regularnym opłacaniu składek określonych przez firmę możemy się dowiedzieć, że nasze konto jest puste i w związku z tym towarzystwo CU dziękuje nam za współpracę. - To niezgodne z kodeksem cywilnym - nie ma wątpliwości prof. Tadeusz Sangowski, kierownik katedry ubezpieczeń Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. 45-latek, który podpisze taką umowę, nie zdąży uzbierać na emeryturę - kiedy się okaże, że konto jest puste, zostanie mu do niej tylko dziesięć lat.
Lepszy młody i bogaty
Dla firm oferujących ubezpieczenia na życie najlepszym klientem jest człowiek młody, zdrowy i płacący wysokie składki - taki dostarczy większą gotówkę i szybko raczej nie umrze. Umowa z tą samą osobą starszą o 15 lat jest już bardziej ryzykowna. Dlatego dla ubezpieczycieli najkorzystniej byłoby, aby posiadacz polisy po latach opłacania składek zniknął nagle lub gdyby można było na bieżąco kontrolować jego stan zdrowia, a w razie choroby podwyższyć składkę bądź obniżyć wysokość świadczeń. Kodeks cywilny chroni ubezpieczonych na życie przed takim działaniem - ryzyko firmy może być oceniane tylko przed podpisaniem umowy.
Niektóre towarzystwa radzą sobie i z tymi przepisami. W OWU Nationale-Nederlanden (podobnie jak Amplico Life) czytamy, że jeśli ubezpieczony przez dwa lata nie będzie indeksował składek i sumy ubezpieczenia (czyli podnosił ich o współczynnik wyznaczony przez firmę), straci prawo do indeksacji w ogóle. Na przykład w wypadku polisy na 20 lat utrata prawa do indeksacji w czwartym roku ubezpieczenia oznacza, że przez następne 16 lat sumę ubezpieczenia zjadać będzie inflacja, więc odszkodowanie lub emerytura będą bardzo niskie. Klient, który utracił prawo do indeksacji, może chronić umowę przed inflacją - jak powiedziała nam Monika Sztukiewicz z Nationale-Nederlanden - składając co roku wniosek o podwyższenie składki i sumy ubezpieczenia. Musi on jednak dostarczyć wyniki badań lekarskich (!) i uzyskać stosowną zgodę towarzystwa. Czy chory klient ma na to szansę? - Firma, w której byłem ubezpieczony, odmówiła mi prawa do podwyższenia sumy ubezpieczenia, bo stwierdziła, że mój stan zdrowia się pogorszył. Zrezygnowałem z polisy, ale straciłem na tym, bo suma wykupu była znacznie mniejsza, niż się spodziewałem - powiedział nam Janusz R. z Warszawy. - To omijanie zapisów kodeksu cywilnego, które chronią klientów długoterminowych umów na życie przed dowolnym ustalaniem warunków przez towarzystwa ubezpieczeniowe - mówi prof. Sangowski.
Labirynt kruczków i gwarancji
Towarzystwa ubezpieczeniowe, zwłaszcza te doświadczone, działające w wielu krajach co najmniej od kilkudziesięciu lat (Amplico Life, Nationale-Nederlanden, Commercial Union itp.), raczej nie działają przypadkowo. Ogólne warunki ubezpieczeń formułują specjaliści świadomi celów firmy. Wszystkie "gwarancje", zapisy o utracie prawa do indeksacji i nieprecyzyjne sformułowania mają służyć wyłącznie interesom ubezpieczycieli. - Towarzystwa starają się przerzucić ryzyko na klientów - mówi Andrzej Wieczorek z Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń. Nie jest możliwe, by specjaliści z Amplico Life, firmy z ponadstuletnim doświadczeniem, przeoczyli fakt, że od 1992 r. do połowy 1998 r. sprzedawali polisy bez mechanizmu antyinflacyjnego. W 1993 r. inflacja wynosiła 37,6 proc., w 1994 r. - 29,5 proc., w 1997 r. - 13,2 proc. W ósmym roku umowy (1998 r.) ubezpieczony w Amplico na życie na 20 tys. zł dostałby (realnie) - według wyliczeń Federacji Konsumentów - 7467 zł (razem z premią nadzwyczajną wynoszącą 848 zł). To kapitał przyszłego emeryta - 37,33 proc. umówionych 20 tys. zł. Polisy wykupione w Amplico przed 1998 r. nadal obowiązują. W połowie 1998 r. można je było indeksować raptem o 15 proc. Ubezpieczenia tych, którzy tego do dzisiaj nie zrobili, zjada inflacja. Irena Ochocka z Amplico tłumaczy, że podobnie jak suma ubezpieczenia realnie maleje też składka.
Zyski na papierze
Polisy sprzedawane przez Amplico od 1998 r. są już indeksowane, ale tylko do połowy okresu ubezpieczenia. Sumy, jakimi kuszą agenci Amplico, atrakcyjnie wyglądają tylko w przykładowych kalkulacjach. - Duże liczby robią wrażenie, jednak ich realne wartości nie są już tak imponujące - mówi Grzegorz Kuczyk, prezentując ubezpieczenie "Życie +" Amplico Life na 50 tys. zł i 20 lat. Przy rocznej składce 2730 zł gwarantowane odszkodowanie wyniesie prawie 130 tys. zł. Składka podnoszona jest co roku mniej więcej o wskaźnik inflacji. Suma ubezpieczenia (początkowo 50 tys. zł) rośnie w podobny sposób, ale tylko przez połowę okresu ubezpieczenia. Potem nie jest indeksowana, więc zjada ją inflacja. Zdaniem Kuczyka, realna wartość odszkodowania (przy zakładanej rocznej inflacji 9 proc.) wyniesie w dwudziestym roku ubezpieczenia nieco ponad 23 tys. zł! Iwona Ochocka z Amplico Life wyjaśnia, że do tej sumy dodane zostaną zyski wypracowane w funduszu inwestycyjnym oraz premia nadzwyczajna. Klient nie może się jednak dowiedzieć, jak się ją oblicza. "Sposób naliczania rezerwy matematycznej (na podstawie której towarzystwo oblicza premię) pozostaje tajemnicą towarzystwa" - odpowiada klientowi na piśmie Michał Płochociński z działu obsługi polis Amplico Life. Gdyby w nie indeksowanym okresie ubezpieczenia inflacja skoczyła na przykład do 30 proc. rocznie, już po trzech latach ochrona wyniosłaby około 0 zł plus enigmatyczne zyski. Sumy ubezpieczenia nie indeksuje także Nationale-Nederlanden w pięciu ostatnich latach polis na życie z funduszem inwestycyjnym (przy umowach powyżej dziesięciu lat). Firmy ograniczają w ten sposób swoją odpowiedzialność w miarę, jak klient się starzeje. Im większe jest prawdopodobieństwo śmierci, tym mniejsze realnie odszkodowanie musi wypłacić towarzystwo.
Krańcowa faza niewydolności nerki
Co roku rośnie liczba skarg kierowanych do rzecznika ubezpieczonych - w 2000 r. 217 spośród 2340 dotyczyło ubezpieczeń na życie. - Najwięcej dotyczy zbyt małej, zdaniem ubezpieczonych, wartości polisy w pierwszych latach ubezpieczenia i odmowy wypłat odszkodowań z tytułu tzw. ubezpieczeń dodatkowych towarzyszących polisom na życie - mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Po trzech i pół roku wartość mojej polisy w Commercial Union wyniosła 29,10 zł przy sumie ubezpieczenia prawie 29 tys. zł i ostatniej składce 1927 zł rocznie. Koszty ubezpieczenia mnie poraziły - mówi Andrzej S. z Poznania. Osoba ubezpieczona w Nationale-Nederlanden dowiedziała się z kolei, że mimo opłacenia 36 składek miesięcznych (około 100 zł każda) nie ma na koncie pieniędzy. "W skrajnych sytuacjach wartość wykupu umów ubezpieczenia może wynosić przez jakiś czas zero. Z taką sytuacją - normalną i prawidłową w tego typu umowie - mamy do czynienia w pana wypadku" - odpowiedziało na piśmie towarzystwo. "Czy normalne jest to, że po wpłaceniu ponad 3 tys. zł mam puste konto?" - pyta były ubezpieczony. Irena S. z Ostrowca Świętokrzyskiego nie uzyskała od Nationale-Nederlanden odszkodowania z tytułu umowy dodatkowej, dotyczącej poważnego zachorowania, ponieważ firma stwierdziła, że usunięcia nerki ubezpieczenie nie obejmuje. W ocenie towarzystwa odszkodowanie należy się tylko wtedy, kiedy nerka jest w końcowym stadium niewydolności - chory wymaga przewlekłych dializ lub przeszczepu. - Problem powinien rozstrzygnąć biegły lekarz i odpowiedzieć na pytanie, czy usunięta nerka była w końcowym stadium niewydolności. Według mnie, już bardziej końcowego stadium być nie może, ale Nationale-Nederlanden ma inne zdanie - ocenia Krystyna Krawczyk.
Amplico Life, Commercial Union i Nationale-Nederlanden to oczywiście bardzo dobre firmy ubezpieczeniowe, z pokaźnym kapitałem. Korzystne dla klientów zmiany wymusi na nich konkurencja na rynku i rosnąca świadomość klientów. Pozostałe 32 firmy ubezpieczeniowe, nawet jeśli stosują podobne lub inne mechanizmy szkodliwe dla ubezpieczonych, także będą musiały to z czasem zmienić. Dopóki jednak klienci nie będą wiedzieli, za co płacą, dopóty towarzystwa ubezpieczeniowe będą korzystały z ich niewiedzy, a zadowolonych emerytów będziemy oglądać tylko w reklamach.
Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.