Spotkanie internetowe z WŁADYSŁAWEM BARTOSZEWSKIM, przewodniczącym senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej
"Wprost": - Zna pan dobrze Austrię, był pan tam ambasadorem. Wiadomo, co teraz nurtuje Europę: Haider. Co sądzi pan o tym, że w Wiedniu powstał rząd przy udziale wolnościowców?
Władysław Bartoszewski: - W każdym kraju obiecuje się niezadowolonym ludziom określone rzeczy. Mówi się im, że wszystko jest możliwe, ale w tym wypadku treści są bardzo niepokojące. W każdym razie dla mojego pokolenia. Polacy pamiętają jeszcze grozę okupacji niemieckiej. Akurat teraz, gdy prowadzone są rozmowy na temat odszkodowań dla przymusowych robotników, do władzy dochodzi człowiek, który o obozach koncentracyjnych mówi jako o "obozach zamknięcia, odizolowania". Trzeba jednak pamiętać, że 73 proc. Austriaków powiedziało "nie" Haiderowi. Nie można porównywać bezpośrednio tego kraju do Niemiec Hitlera...
Krzydzie: - Wiadomo, że Haider głosi to, co podoba się ludziom. Gdyby w Austrii nastąpił zwrot o 180 stopni, to prawdopodobnie zacząłby potępiać obozy koncentracyjne. Czy obywatele tego kraju są tak zaślepieni?
- Jestem oburzony wypowiedziami Haidera. Z czasów, gdy byłem ambasadorem w Wiedniu, pamiętam, jak mówił, że Polacy to naród brudasów i złodziei. Haider nie ma żadnej spójnej ideologii, w jego wykonaniu są możliwe różne chwyty i hasła. Jego sprzeciw nie zapobiegł wejściu Austrii do unii, więc po referendum zmienił poglądy i zaczął głosić, że przeciwnie, Austria powinna zostać członkiem Unii Europejskiej i wpływać na jej kształt. Swoją uwagę zwrócił wtedy na Czechów, Węgrów, Słowaków, a także Polaków. To oni w jego retoryce stali się zagrożeniem.
Niewielu Austriaków interesuje się polityką. Oni lubią spokój, mają się dobrze. Haider mówi, że stare układy blokują nowym ludziom dostęp do władzy, a dostatek społeczeństwa jest zagrożony przez obcych, przez Słowian. Wiadomo, że należy on do najbogatszych obywateli w tym państwie, ale jego majątek to odziedziczone ogromne mienie pożydowskie. Pochodzi z rodziny zdecydowanie hitlerowskiej.
Plath: - Jak sytuacja w Austrii wpłynie, a może już wpłynęła, na negocjacje Polski z unią?
- Formalnie nie powinna wcale, ale rzeczywiście pewne problemy piętnastki nie pozostaną bez wpływu na rozterki Unii Europejskiej. Osoby kierujące dyplomacją Austrii są teraz paradoksalnie bardzo życzliwe Polsce i poszerzeniu unii i chciałyby to udowodnić. Drugim paradoksem jest to, że dwa najważniejsze dla nas stanowiska - komisarza do spraw rolnictwa i osoby odpowiedzialnej za kontakty z naszym krajem - zajmują Austriacy. Franz Fischler i Ursula Stenzel są bardzo przyjaźni wobec Polski.
Mogą się natomiast pojawić trudności z wyborcami w innych krajach, na przykład w Niemczech. Mogą się oni zainfekować podawanymi przez Austrię argumentami przeciw poszerzeniu. Musimy uzyskać bezwzględne poparcie parlamentów piętnastu państw, a parlamenty są przecież zależne od wyborców.
Mariusz: - Chciałbym poruszyć kwestię stosunków Polski z Rosją. Czy w świetle ostatnich wydarzeń (wydalenie szpiegów rosyjskich, atak na konsulat w Poznaniu) nie wydaje się panu, że państwo to może w przyszłości stanowić dla naszego kraju zagrożenie?
- Rosja zagrażała Polsce od XVI w. i nigdy nie przestała. Ale napięcia w kontaktach z tym krajem są manipulowane i to nie przez nas. Pomyślmy, w ilu państwach pali się flagi USA. Gdyby Ameryka reagowała tak histerycznie, to powinna utworzyć specjalne ministerstwo do takich spraw. Z drugiej strony, jako Polak nie czuję się dobrze, jeżeli na przykład nasze budynki czy flaga są atakowane. Uważam to za niegodne. Muszę więc stosować tę samą miarę w wypadku zaatakowania budynku i flagi Rosji. W Poznaniu zawiodła policja, bo na świecie wolno protestować w określonych ramach i w określony sposób.
Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.