Państwo omnipotentne staje się impotentne
Od najmłodszych lat lubiłem dyskusje przy stole. W moim rodzinnym domu oznaczało to, że najdłużej jadło się deser. Pamięć tego, czym był komunizm (przepraszam SLD - realny socjalizm), powoduje, że swobodę rozmowy bez spoglądania na sufit i ściany cenię sobie do dziś. I oto podczas "Śniadania w Trójce" w publicznej dyskusji na temat sitw i korupcji usłyszałem od prof. Falandysza, że on nic o tych zjawiskach nie wie. Że to prasa feruje wyroki, zanim zapadną one w sądach, że oskarża się łatwo i jak tak dalej pójdzie, to na skutek prowokacji i podsłuchów zaczniemy żyć w państwie policyjnym. "Przekona się pan, że i w pana to może uderzyć" - zakończył swoje niedzielne wystąpienie adwokat Lech Falandysz.
Opowiadam się za silnym państwem minimum. Państwem, które nie próbuje wyręczać obywateli w ich aktywności gospodarczej, nie pozbawia ich odpowiedzialności za własny byt poprzez wysokie podatki i kryptopodatki. Od lat głoszę hasło, że państwo omnipotentne staje się impotentne. Socjalizm pokazał to najlepiej. Marnotrawił naszą inteligencję, energię i pozbawiał umiejętności rozwiązywania problemów. Pozbawiał nas też prawa do najbardziej powszechnej twórczości: biznesu, budowania domu, odpowiedzialności za rodzinę i jej rozwój.
Silne państwo minimum musi jednak bronić swoich obywateli i ich wolności inaczej niż na Dzikim Zachodzie. Służby podatkowe, urzędnicy, policja i wojsko mają chronić swobody pod rządami prawa: Freedom under the rule of law - że powtórzę liberalne zaklęcie. Tym mniej represyjne może być prawo, im bardziej nieuchronnie, bezwzględnie i obiektywnie jest wykonywane. Każdy, kto godzi w uczciwą konkurencję, wolność gospodarczą, bezpieczeństwo czy narusza interes publiczny (będący także interesem prywatnym innego obywatela), musi się liczyć z tym, że będzie kontrolowany, ścigany, sądzony i ukarany. Bezkarność przestępców jest bowiem karą nałożoną przez słabe państwo na niewinnych obywateli - odpowiadam specjalistom od falandyzacji.
To obraz idealny - mówią w tym miejscu adwokaci diabła. A naprawdę będzie tak, że raz uruchomiony miecz będzie ścinał każdego. Na ten adwokacki argument odpowiadam ostatnim akapitem mojej konserwatywnej mowy obrończej: a kto powiedział, że prawo nie będzie dosięgać swoich stróżów, gdy będą oni łamać prawo? Dziś ludzie uczciwi się boją, a przestępcy i skorumpowani urzędnicy śmieją się im w nos. W debacie o roli prawa w państwie samorząd zmienił się w samogwałt, a rząd w nierząd.
Opowiadam się za silnym państwem minimum. Państwem, które nie próbuje wyręczać obywateli w ich aktywności gospodarczej, nie pozbawia ich odpowiedzialności za własny byt poprzez wysokie podatki i kryptopodatki. Od lat głoszę hasło, że państwo omnipotentne staje się impotentne. Socjalizm pokazał to najlepiej. Marnotrawił naszą inteligencję, energię i pozbawiał umiejętności rozwiązywania problemów. Pozbawiał nas też prawa do najbardziej powszechnej twórczości: biznesu, budowania domu, odpowiedzialności za rodzinę i jej rozwój.
Silne państwo minimum musi jednak bronić swoich obywateli i ich wolności inaczej niż na Dzikim Zachodzie. Służby podatkowe, urzędnicy, policja i wojsko mają chronić swobody pod rządami prawa: Freedom under the rule of law - że powtórzę liberalne zaklęcie. Tym mniej represyjne może być prawo, im bardziej nieuchronnie, bezwzględnie i obiektywnie jest wykonywane. Każdy, kto godzi w uczciwą konkurencję, wolność gospodarczą, bezpieczeństwo czy narusza interes publiczny (będący także interesem prywatnym innego obywatela), musi się liczyć z tym, że będzie kontrolowany, ścigany, sądzony i ukarany. Bezkarność przestępców jest bowiem karą nałożoną przez słabe państwo na niewinnych obywateli - odpowiadam specjalistom od falandyzacji.
To obraz idealny - mówią w tym miejscu adwokaci diabła. A naprawdę będzie tak, że raz uruchomiony miecz będzie ścinał każdego. Na ten adwokacki argument odpowiadam ostatnim akapitem mojej konserwatywnej mowy obrończej: a kto powiedział, że prawo nie będzie dosięgać swoich stróżów, gdy będą oni łamać prawo? Dziś ludzie uczciwi się boją, a przestępcy i skorumpowani urzędnicy śmieją się im w nos. W debacie o roli prawa w państwie samorząd zmienił się w samogwałt, a rząd w nierząd.
Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.