Jak wygląda powrót do świata z programu "Dwa światy"
Kinga

Początkowo chciała dotrwać do końca. Obliczyła, że nawet wówczas, gdyby cały czas mieszkała w domu luksusowym (za każdy dzień pobytu trzeba tu zapłacić tysiąc złotych), zostanie jej jeszcze pięć tysięcy, za które będzie mogła pojechać z dziećmi na wakacje. Gdy okazało się, że program został przedłużony o tydzień, zrezygnowała. "Nie żałuję spędzonych tutaj dni - przyznała Kinga. - Przewartościowałam swoje życie, doceniłam wolność i anonimowość, nauczyłam się tolerancji wobec ludzi. Teraz będę musiała się przygotować na to, że mogę mieć wielu wrogów".
Katarzyna
Reakcji otoczenia obawiała się też Katarzyna Jankowska, która zgodnie z decyzją telewidzów opuściła "Dwa światy". Uspokoiła się, gdy podczas sesji zdjęciowej dla lokalnego dziennika spotkała się z życzliwością przechodniów.
- Okił Khamidow mówił mi co prawda, że miałam najmniej negatywnych opinii w audiotele, ale uspokoi-łam się dopiero wtedy, gdy zaczęli do mnie podchodzić ludzie, by okazać mi sympatię. W pierwszej chwili marzyłam, by nikt mnie na ulicy nie rozpoznał - wspomina Katarzyna.
Beata
- Uwielbiam Orwella. Czytałam "Rok 1984" i chciałam zobaczyć to od środka. Muszę przyznać, że poczułam się trochę jak bohaterka tej książki - wyznaje Beata Bogacka-Tylec, która była drugą osobą opuszczającą "Dwa światy". Została usunięta za złamanie regulaminu. Pięć tygodni, jakie minęły od tego czasu, spędziła w domu razem z dziećmi. Rozstanie szczególnie przeżył młodszy syn. Jeszcze półtora miesiąca przed rozpoczęciem programu karmiła go piersią.
- W trakcie programu, oddzielona od rodziny, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Wiara, nadzieja i miłość, a zwłaszcza miłość - mówi Beata.
Leszek
- Najgorszy był pierwszy tydzień poza programem. Przez te kilkadziesiąt dni przyzwyczaiłem się, że jesteśmy w centrum uwagi, i nagle to wszystko się skończyło. Wokół mnie powstała pustka - wspomina gdańszczanin Leszek Bergiel.
Na jego złe samopoczucie wpłynęło też ujawnienie przez jeden z ogólnopolskich dzienników, że ma długi. - Ta informacja nie była obiektywna. Zostałem przedstawiony jako oszust, tymczasem to mi nie zapłacono za wykonane zlecenie i dlatego nie mogłem uregulować zobowiązań wobec swoich kooperantów - wyjaśnia Leszek.
Czwórka do kariery
Leszek zyskał pseudonim McGyver za umiejętność robienia "różnych rzeczy z niczego". Próbuje teraz zainteresować swoją osobą agencje reklamowe. Przymierza się do napisania scenariusza "telewizyjnej szkoły przetrwania", gdzie mógłby uczyć, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach.
Kinga Tymoczko jest absolwentką poznańskiej Akademii Sztuk Wizualnych. Po studiach poświęciła się wychowaniu dzieci i nie miała okazji próbować swych sił w wyuczonym zawodzie. Pracowała w recepcji hotelu w Szklarskiej Porębie. Teraz chciałaby projektować i liczy na to, że dzięki zdobytej popularności będzie jej łatwiej.
- Znajomi mówią mi: Kasia, kuj żelazo, póki gorące, i wysyłaj zdjęcia. Nie jestem przekonana, czy interesuje mnie akurat tego rodzaju kariera, ale chyba spróbuję. Może zostanę modelką - zastanawia Katarzyna Jankowska.
Beata Bogacka-Tylec chciałaby wykorzystać popularność, angażując się w działalność charytatywną. Jako nastolatka pomagała dzieciom z domów dziecka. Jest przekonana, że sponsorzy chętniej ofiarują coś potrzebującym, jeśli namawia ich do tego ktoś znany z telewizji.
Więcej możesz przeczytać w 24/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.