– Oczywiście, że będziemy tęsknić za spotkaniem się w rzeczywistości – mówi Krzysztof Gierat, dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego, który odbędzie się online między 31 a 7 maja. – Ale jest też jaśniejsza strona: internet ułatwi uczestnictwo w imprezie ludziom z całej Polski i z całego świata. To ważne dla promocji polskiego kina. A przy okazji: dzięki tej formule o wiele bardziej dostępni są wybitni twórcy, którzy wezmą udział w naszym wydarzeniu.
I tak swoje 60-lecie Krakowski Festiwal będzie obchodzić na Zoomie i w wirtualnej „sali projekcyjnej”. Przed podobnymi trudnymi decyzjami stanęli organizatorzy wielu imprez kulturalnych. Bo choć możemy już ściąć włosy i zadbać w profesjonalnym salonie o manicure, kina i teatry wciąż pozostają zamrożone.
„To są duże zbiorowiska osób, bardzo niebezpieczne z punktu widzenia epidemii” – mówił o nich minister Piotr Gliński. Politycy mgliście deklarują, że być może instytucje te otworzą się w czerwcu, na ostatnim etapie luzowania obostrzeń, w zależności od krzywej zachorowań na COVID–19. Ale też multipleksy wcale nie palą się do wznawiania działalności, gdy nie mogą liczyć na duże hollywoodzkie premiery. Już teraz niektóre kina w Stanach pozostają wymarłe mimo zgody władz na ich działalność. Właścicielom nie opłaca się zwiększać kosztów bez szans na znaczące wpływy.
Nie da się ukryć, że to wciąż złoty czas platform streamingowych. Od początku samoizolacji Netfliksowi przybyło na całym świecie około 16 mln użytkowników, a jego oglądalność wzrosła o niemal 40 proc. Największe serwisy musiały na prośbę komisarza unijnego zmniejszyć jakość obrazu z obawy o stabilność sieci w Europie. Jednak niecierpliwość, z jaką widzowie dopominają się o powrót do sal, których mrok przecina światło projektora, jest znakiem, że dostęp do filmów to nie wszystko. Kino to wspólnota. Widzów, emocji, przeżywania. Brakuje nam jej. A animatorzy kulturalni odpowiadają na tę potrzebę.
Zdystansowani, ale razem
Oczywiste, że najpełniej odbiera się filmy w kinowym fotelu, gdy odpowiedni sprzęt pozwala docenić stworzone przez operatora kolory, a głośniki – reżyserię dźwięku. Ale przecież to nie jest jedyne doświadczenie, jakie może generować seans. Festiwale od dawna eksperymentowały. W Cannes można było oglądać klasykę na plaży, wpatrując się w ekran wyrastający z Morza Śródziemnego, w Berlinie popularnością cieszyła się sekcja kulinarna, której towarzyszyły wystawne kolacje, Off Camera organizował pokazy na dachach krakowskich kamienic, Transatlantyk zapraszał do „kina łóżkowego”. Na samym początku epidemii wystarczało widzom „Netflix Party” czyli możliwość „wspólnego” wirtualnego śledzenia seriali. Teraz konieczność utrzymywania dystansu społecznego skłania ludzi kultury do poszukiwania nowych, nieoczywistych rozwiązań.
Renesans kin samochodowych najpierw wybuchł w Ameryce, gdzie w latach 50. i 60. przeżywały one swój rozkwit, a dziś budzą nostalgię.
Nowym zwyczajem stało się tylko trąbienie przed seansem klaksonem w hołdzie medykom.
No i odległości: zaparkowane pojazdy dzieli ponad pięć metrów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.