To była piękna eksplozja. Kim Jo Dzong zapowiedziała ją nawet w oficjalnym wystąpieniu, a reżimowa północnokoreańska telewizja pokazała światu wybuch ze wszystkimi szczegółami. Zmiótł on z powierzchni ziemi kompleks budynków w Kaesong w Korei Północnej, blisko granicy z Koreą Południową. Nikogo tam nie było, ale wysadzony obiekt miał wielkie znaczenie symboliczne. Służył za miejsce spotkań delegacji Korei Północnej i Południowej, które są formalnie w stanie wojny od lat 50. XX w.
W ten widowiskowy i, co tu dużo mówić, spektakularny sposób, siostra Kim Dzong Una pogrzebała nadzieje na zbliżenie obu Korei.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.