Żona Borysa Budki dla „Wprost”: Mój mąż nie jest kanapowcem

Żona Borysa Budki dla „Wprost”: Mój mąż nie jest kanapowcem

Katarzyna Kuczyńska-Budka
Katarzyna Kuczyńska-Budka Źródło: Archiwum własne/Michalina Kuczyńska
Jaki prywatnie jest przewodniczący Platformy Obywatelskiej? Czy wspiera żonę w codziennych obowiązkach, a może zachęca ją do wejścia do polityki? Czy silna kobieta u boku męża-polityka pomaga, czy raczej mu szkodzi? Katarzyna Kuczyńska-Budka w rozmowie z „Wprost” opowiada nie tylko o życiu u boku lidera największej partii opozycyjnej, dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat kobiet w polityce, kondycji PO, ale także ujawnia, czy chciałaby zostać Pierwszą Damą.

Wprost: Od stycznia Borys Budka jest szefem największej partii opozycyjnej. Jak zmieniło się pani życie?

Katarzyna Kuczyńska-Budka: Spadło na mnie większość obowiązków domowych. Wcześniej dzieliliśmy się nimi partnersko, teraz Borysa prawie nie ma w domu. Wyjeżdża w poniedziałek rano, wraca w piątek wieczorem. Dom – siłą rzeczy – jest na moich barkach. Mamy córkę, drugoklasistkę, więc logistyka zajęć pozalekcyjnych jest na mojej głowie. Dlatego musiałam odłożyć kilka projektów zawodowych na półkę.

Czytaj też:
Sondaż IBRIS. Kto według Polaków jest liderem opozycji? Dwaj politycy idą łeb w łeb

I na to wszystko epidemia.

Na szczęście miałam możliwość pracy zdalnej, ale z ówczesną pierwszoklasistką uczącą się w domu, nie było najłatwiej. Zwłaszcza początek był koszmarny. Córce doskwierał nie tylko brak kontaktów z rówieśnikami, ale też zwykły problem fatalnego łącza internetowego. Wielu siedmiolatków nie potrafi biegle obsługiwać komputera, aplikacji, skądinąd zmienianych co jakiś czas, i potrzebują pomocy dorosłych. Choć mamy wreszcie lepsze łącze, z trwogą myślę, co byłoby, gdyby „domowa” szkoła wróciła.

Były gorsze momenty w waszym małżeństwie? Dzwoniła pani do męża, mówiąc: „wróć do domu i pomóż?”

Zdarzały się chwile, w których potrzebowałam wsparcia, ale starałam się nie kruszyć kopii o drobiazgi. Wiem, jaką ma pracę. To kolejna kadencja, w której wielu sytuacji – czasu głosowań, nagłych zwrotów akcji związanych z ustawowymi „wrzutkami”, konieczności zwołania spotkań w istotnej sprawie – nie da się przewidzieć. Borys nie może po prostu wsiąść w samochód i wrócić na zawołanie. Życie w politycznym tyglu jest obciążeniem dla rodziny. Brak czasu, brak planów. Dlatego podziwiam żony premierów, które mężów głównie widują w telewizji. Chyba tylko nieco lepiej mają pierwsze damy, o ile zdecydują się na mieszkanie w rezydencji prezydenta. Może wówczas mają okazję choć na wspólne posiłki.

To wszystko przed panią?

Nie sądzę. Cenię sobie wolność i swobodę normalnego funkcjonowania. Z niechęcią myślę o ochroniarzach „za plecami”. Co to za życie bez odrobiny prywatności?

Artykuł został opublikowany w 35/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.