Netflix i HBO wiedzą, co przyciąga widzów. Ten gatunek sprzedaje się najlepiej

Netflix i HBO wiedzą, co przyciąga widzów. Ten gatunek sprzedaje się najlepiej

Kobieta przed telewizorem
Kobieta przed telewizorem Źródło: Unsplash / JESHOOTS.COM
Netflix i HBO GO toną w historiach prawdziwych seryjnych morderców. Nowy „Des” nie tylko celnie odbija brytyjskie społeczeństwo. Zostawia widzów z pytaniem, dlaczego tak bardzo ciekawią ich zbrodnie.

Spodziewał się przyjazdu policji. Może nawet sam ich naprowadził na swój trop. Bez żadnego oporu wskazał szafkę, w której trzymał fragmenty ciał swoich ofiar. Jeszcze w radiowozie wyznał, że było ich piętnaście albo szesnaście. Dennis Nilsen zapisał się w historii jako jeden z najbardziej krwawych brytyjskich seryjnych morderców. I jak to często bywa: w urzędzie, w którym pracował, nikt nie wierzył, że byłby w stanie skrzywdzić muchę.

W serialu HBO „Des” Lewis Arnold i Luke Neal próbują zrozumieć zwichniętą psychikę zbrodniarza. Fenomenalnie wciela się w niego David Tennant. Twórcy dopisali kolejną postać do galerii zabójców, którymi konsekwentnie uzupełniają serwisy streamingowe. Bo przecież nie tak dawno swoich portretów doczekali się Ted Bundy („Rozmowy z mordercą” i „Podły, okrutny, zły”), Ted Kaczyński („Manhunt: Unabomber”), matkobójczyni Gypsy Rose („Kochana mamusia nie żyje” i „The Act”), O.J. Simpson („O.J.: Made in America” i „American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona”) czy tzw. „Ponury śpioch” („Tales of Grim Sleeper” i „The Grim Sleeper”).

Artyści nie żerują jednak na taniej sensacji. Raczej próbują zrozumieć, co musi stać się w człowieku, by odebrał drugiej osobie życie. A „Des” świetnie całą tę falę podsumowuje.
Artykuł został opublikowany w 36/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.