Płyta "Beethoven - Diabelli Variations" zyskała rozgłos, jeszcze zanim się ukazała. Przygotowania do jej rejestracji i fragmenty sesji nagraniowych zostały utrwalone w filmie dokumentalnym, wyemitowanym szóstego czerwca przez telewizję Arte. Po ukazaniu się na rynku w maju płyta zaczęła otrzymywać entuzjastyczne recenzje i zdobywać nagrody, przypieczętowując tym samym karierę pianistyczną Piotra Anderszewskiego. Talent tej rangi rodzi się jeden na pokolenie, a mimo to w Polsce o Anderszewskim słyszała tylko garstka melomanów.
Wariacja pierwsza - polska
Urodził się w 1969 r. w Warszawie w rodzinie polsko-węgierskiej. Szkołę podstawową ukończył we Francji, maturę zdał w Warszawie, studiował w Kalifornii. Potem mieszkał w Londynie i Mediolanie, a kilka lat temu osiedlił się w Paryżu. Podróże, które zaczęły się już w dzieciństwie, były uwarunkowane pracą rodziców - ojciec pianisty jest ekonomistą, specjalistą w dziedzinie handlu zagranicznego, matka - tłumaczką. Dzięki tym wędrówkom ukształtował się jako patriota nie określonego kraju, lecz muzyki Bacha, Mozarta czy Beethovena.
Od lat ma fanów na całym świecie. Także w Polsce, ale tylko wśród koneserów (jednym z pierwszych był nieodżałowany Jan Weber, krytyk, który miał nosa do pianistycznych talentów). Nazwisko Krystiana Zimermana, zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego, znają wszyscy. O Anderszewskim, który nie tylko nie wygrał żadnego konkursu, ale prawie w ogóle nie gra Chopina, słyszał mało kto w naszym kraju.
Chopina nie gra, bo - jak twierdzi - nie czuje tej muzyki, nie ma na nią pomysłu. Jest za to jednym z najlepszych, najbardziej odkrywczych interpretatorów twórczości Karola Szymanowskiego, ale o tym mogli się przekonać tylko melomani w Studiu Koncertowym im. Witolda Lutosławskiego oraz słuchacze II Programu PR. Szkoda, że Polskie Radio nie pomyślało, by nagrać te wykonania na płytę. Anderszewski podpisał wyłączną umowę z Virgin Classics i zapewne trudniej mu będzie namówić swych wydawców na Szymanowskiego czy Bartóka.
Wariacja druga - angielska
Anderszewski żadnego konkursu nie wygrał, ale do jednego się zgłosił - w Leeds, w roku 1990. Już w pierwszym etapie olśnił publiczność i jurorów, wszyscy byli pewni, że zostanie zwycięzcą. Jakież było zaskoczenie, gdy w półfinale młody pianista przerwał w samym środku wykonanie "Wariacji op. 27" Antona Weberna, wstał i wyszedł z sali, rezygnując z dalszego uczestnictwa w zawodach. Był z siebie niezadowolony, uważał, że nie przygotował się w sposób wystarczający. Perfekcjonistą jest nadal, ale dziś nie przerywa koncertu, po prostu gra potem utwór jeszcze raz. Potrafi powtórzyć na bis całą partitę Bacha czy cykl Szymanowskiego "Maski" - a słucha się tych powtórzeń z zapartym tchem. Feralne wariacje Weberna wykonuje też fantastycznie na swojej pierwszej płycie, która ukazała się nakładem polskiej firmy CD Accord.
Anglików, mimo że nie wygrał konkursu, zafascynował od pierwszego usłyszenia. Już w 1991 r. Anderszewski dał recital w prestiżowej londyńskiej Wigmore Hall. "Publiczność była porażona" - napisał krytyk "The Independent". Od tej pory młody pianista grał w Europie, USA, Japonii, Hongkongu. W Londynie mieszkał kilka lat, póki mu się nie znudziło - potem zapowiadał, że napisze satyryczną książkę o torturach, jakich przysparza życie w Anglii. Mimo to wyspiarze wciąż go uwielbiają. Wystąpił na wszystkich ważnych festiwalach brytyjskich, z Cheltenham i Edynburgiem na czele. Słownik muzyczny BBC wymienia jego nazwisko wśród najwybitniejszych młodych talentów. Ostatnio Królewskie Towarzystwo Filharmoniczne przyznało mu tytuł Instrumentalisty Roku; przed nim dostąpiły tego zaszczytu takie sławy, jak Itzhak Perlman czy Murray Perahia.
Wariacja trzecia - Beethovenowska
"33 wariacje na temat walca Diabellego" Beethovena są szczególnie ważne w karierze tego pianisty. Można powiedzieć, że są dla niego tym, czym "Wariacje Goldbergowskie" Bacha dla Glenna Goulda - artysta wciąż do nich powraca, odnajdując nowe znaczenia, doskonaląc interpretację.
Tym właśnie utworem Anderszewski wzbudził sensację na konkursie w Leeds i w czasie recitalu w Wigmore Hall. Nagranie wariacji zaproponowały mu wówczas znane firmy fonograficzne, ale odmówił. Po latach dał się namówić Virgin Classics. Wykonaniem pianisty tak się zachwycił francuski reżyser Bruno Monsaingeon, że poświęcił mu film. Monsaingeon jest autorem wybitnych dokumentów o artystach tej miary, co Glenn Gould, Yehudi Menuhin, Światosław Richter. Twierdzi, że Anderszewski jest muzykiem tego formatu.
Wariacje Beethovena są utworem jakby napisanym dla tego pianisty o niezwyk-le twórczej osobowości, zdolnego do przekazywania najsubtelniejszych niuansów, a jednocześnie przemawiania w sposób osobisty. Fani czekali na to nagranie długo, zwłaszcza że Anderszewski w ogóle mało nagrywa (dwie płyty dla CD Accord - jedna z siostrą Dorotą, skrzypaczką, solowa z utworami Bacha dla Harmonia Mundi i dwie z rosyjską skrzypaczką Viktorią Mullovą dla Philipsa). Kto jeszcze nie jest fanem tego pianisty, ma przed sobą prawdziwe odkrycie.
Wariacja pierwsza - polska
Urodził się w 1969 r. w Warszawie w rodzinie polsko-węgierskiej. Szkołę podstawową ukończył we Francji, maturę zdał w Warszawie, studiował w Kalifornii. Potem mieszkał w Londynie i Mediolanie, a kilka lat temu osiedlił się w Paryżu. Podróże, które zaczęły się już w dzieciństwie, były uwarunkowane pracą rodziców - ojciec pianisty jest ekonomistą, specjalistą w dziedzinie handlu zagranicznego, matka - tłumaczką. Dzięki tym wędrówkom ukształtował się jako patriota nie określonego kraju, lecz muzyki Bacha, Mozarta czy Beethovena.
Od lat ma fanów na całym świecie. Także w Polsce, ale tylko wśród koneserów (jednym z pierwszych był nieodżałowany Jan Weber, krytyk, który miał nosa do pianistycznych talentów). Nazwisko Krystiana Zimermana, zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego, znają wszyscy. O Anderszewskim, który nie tylko nie wygrał żadnego konkursu, ale prawie w ogóle nie gra Chopina, słyszał mało kto w naszym kraju.
Chopina nie gra, bo - jak twierdzi - nie czuje tej muzyki, nie ma na nią pomysłu. Jest za to jednym z najlepszych, najbardziej odkrywczych interpretatorów twórczości Karola Szymanowskiego, ale o tym mogli się przekonać tylko melomani w Studiu Koncertowym im. Witolda Lutosławskiego oraz słuchacze II Programu PR. Szkoda, że Polskie Radio nie pomyślało, by nagrać te wykonania na płytę. Anderszewski podpisał wyłączną umowę z Virgin Classics i zapewne trudniej mu będzie namówić swych wydawców na Szymanowskiego czy Bartóka.
Wariacja druga - angielska
Anderszewski żadnego konkursu nie wygrał, ale do jednego się zgłosił - w Leeds, w roku 1990. Już w pierwszym etapie olśnił publiczność i jurorów, wszyscy byli pewni, że zostanie zwycięzcą. Jakież było zaskoczenie, gdy w półfinale młody pianista przerwał w samym środku wykonanie "Wariacji op. 27" Antona Weberna, wstał i wyszedł z sali, rezygnując z dalszego uczestnictwa w zawodach. Był z siebie niezadowolony, uważał, że nie przygotował się w sposób wystarczający. Perfekcjonistą jest nadal, ale dziś nie przerywa koncertu, po prostu gra potem utwór jeszcze raz. Potrafi powtórzyć na bis całą partitę Bacha czy cykl Szymanowskiego "Maski" - a słucha się tych powtórzeń z zapartym tchem. Feralne wariacje Weberna wykonuje też fantastycznie na swojej pierwszej płycie, która ukazała się nakładem polskiej firmy CD Accord.
Anglików, mimo że nie wygrał konkursu, zafascynował od pierwszego usłyszenia. Już w 1991 r. Anderszewski dał recital w prestiżowej londyńskiej Wigmore Hall. "Publiczność była porażona" - napisał krytyk "The Independent". Od tej pory młody pianista grał w Europie, USA, Japonii, Hongkongu. W Londynie mieszkał kilka lat, póki mu się nie znudziło - potem zapowiadał, że napisze satyryczną książkę o torturach, jakich przysparza życie w Anglii. Mimo to wyspiarze wciąż go uwielbiają. Wystąpił na wszystkich ważnych festiwalach brytyjskich, z Cheltenham i Edynburgiem na czele. Słownik muzyczny BBC wymienia jego nazwisko wśród najwybitniejszych młodych talentów. Ostatnio Królewskie Towarzystwo Filharmoniczne przyznało mu tytuł Instrumentalisty Roku; przed nim dostąpiły tego zaszczytu takie sławy, jak Itzhak Perlman czy Murray Perahia.
Wariacja trzecia - Beethovenowska
"33 wariacje na temat walca Diabellego" Beethovena są szczególnie ważne w karierze tego pianisty. Można powiedzieć, że są dla niego tym, czym "Wariacje Goldbergowskie" Bacha dla Glenna Goulda - artysta wciąż do nich powraca, odnajdując nowe znaczenia, doskonaląc interpretację.
Tym właśnie utworem Anderszewski wzbudził sensację na konkursie w Leeds i w czasie recitalu w Wigmore Hall. Nagranie wariacji zaproponowały mu wówczas znane firmy fonograficzne, ale odmówił. Po latach dał się namówić Virgin Classics. Wykonaniem pianisty tak się zachwycił francuski reżyser Bruno Monsaingeon, że poświęcił mu film. Monsaingeon jest autorem wybitnych dokumentów o artystach tej miary, co Glenn Gould, Yehudi Menuhin, Światosław Richter. Twierdzi, że Anderszewski jest muzykiem tego formatu.
Wariacje Beethovena są utworem jakby napisanym dla tego pianisty o niezwyk-le twórczej osobowości, zdolnego do przekazywania najsubtelniejszych niuansów, a jednocześnie przemawiania w sposób osobisty. Fani czekali na to nagranie długo, zwłaszcza że Anderszewski w ogóle mało nagrywa (dwie płyty dla CD Accord - jedna z siostrą Dorotą, skrzypaczką, solowa z utworami Bacha dla Harmonia Mundi i dwie z rosyjską skrzypaczką Viktorią Mullovą dla Philipsa). Kto jeszcze nie jest fanem tego pianisty, ma przed sobą prawdziwe odkrycie.
Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.