Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października uznający za niezgodną z ustawą zasadniczą jedną z trzech przesłanek, które zezwalały na legalną aborcję, wywołał w społeczeństwie ogromne emocje. Na tyle duże, że znowu podzielił obóz władzy, ale przede wszystkim doprowadził do fali protestów w całej Polsce. Według wielu, najliczniejszych od czasów „Solidarności”.
Protesty okazują się na tyle duże i tak zaskakują PiS, że trwają prace nad tym żeby obniżyć ich temperaturę. Z inicjatywą ustawodawczą, która miałaby być akceptowalnym kompromisem, wystąpił prezydent Andrzej Duda. Wspiera go w tym premier i lider Porozumienia, Jarosław Gowin. W tym miejscu nie będziemy skupiać się na tym, jak powinny wyglądać przepisy, tylko nad kulisami zapadnięcia wyroku, który sprawił tak ogromne problemy władzy.
Pojawiły się teorie, że nieprzypadkowo ogłoszono go 22 października, ponieważ pandemia zaczęła się gwałtownie rozrastać – liczba zakażeń dobijała wtedy do 20 tys. dziennie – że rządzący przestali mieć nad nią jakąkolwiek kontrolę i chcieli odwrócić od niej uwagę społeczeństwa. Owszem, tak się stało, ale nie jest to genialna strategia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, tylko przypadek.
Musimy cofnąć się do pierwszej połowy września, gdy trwały rozmowy koalicyjne między PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem. Ciągnęły się tygodniami. Jednego dnia słyszeliśmy, że kompromis jest tuż, tuż, by nazajutrz usłyszeć, że strony są dalekie od porozumienia. Do Sejmu trafiła ustawa o ochronie praw zwierząt, która tylko podgrzała emocje. Choć w klubie parlamentarnych PiS narzucono dyscyplinę, to podczas głosowania okazało się, że wszyscy posłowie Solidarnej Polski byli przeciwko ustawie, a ci z Porozumienia, wstrzymali się.
W tym czasie koronawirus nie zbierał jeszcze takich żniw jak obecnie. W pierwszej połowie września liczba zakażeń nie przekraczała 600 dziennie, co z dzisiejszej perspektywy, gdy jest ich ponad 20 tys., nie robi dużego wrażenia.
Tymczasem od 19 listopada 2019 r. w Trybunale leżał do rozpatrzenia wniosek w sprawie niezgodności przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, które dopuszczały przeprowadzanie aborcji w przypadku wady płodu (tzw. aborcja eugeniczna). Ten temat trafił do TK już w poprzedniej kadencji Sejmu, pod koniec zeszłego roku złożono kolejny wniosek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.