Michał Witkowski: Dlatego nie zabrałem dotąd głosu w sprawie „protestu kobiet”

Michał Witkowski: Dlatego nie zabrałem dotąd głosu w sprawie „protestu kobiet”

Strajk Kobiet
Strajk Kobiet Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Cierpię na patologiczny wręcz brak nerwu politycznego. Aby fascynować się tym zjawiskiem, aby się podniecać (unikam, ponieważ zazwyczaj są to negatywne emocje) - trzeba w jakikolwiek sposób identyfikować się z grupą. Grupą może być naród, może być część narodu wyznająca takie a nie inne, mniej lub bardziej przekonujące wartości, mogą być „kobiety”, „geje”, „zieloni” i tak dalej. Może być nawet klasa w szkole. Nigdy nie umiałem identyfikować się z grupą. Zawsze byłem „ja - kontra reszta świata”. Nawet jak mnie coś dotyczy, zawsze rozpatruję to tylko w kategorii osobistej.

To uchroniło mnie od ocen grupowych typu: Ruscy są tacy, a Niemcy tacy. Zawsze oceniam tylko konkretne osoby. Nie ma na przykład dobrych czy złych Ruskich, gejów, kobiet. Kasia jest taka, a Jaś taki. Widzę w grupach tylko poszczególne osoby, z których każdą oceniam indywidualnie. Dobrze wiemy, jak wielu historycznych masakr byśmy uniknęli, gdyby więcej ludzi oceniało każdego osobno, nie wyciągając żadnych wniosków poza jednostkę, nie uogólniając ich na całą grupę.

Czytaj też:
Witkowski dla „Wprost”: Ugryź się w język, bo będzie chryja

Dlatego właśnie nie zabrałem dotąd głosu w sprawie „protestu kobiet”, mimo, że akurat moje podejście wyklucza odgórne ustawy dotyczące całych grup i jest bardzo otwarte na wolność wyboru. Bo skoro każdego oceniamy osobno, to każdy powinien mieć prawo wyboru swojego postępowania.

Zakazy dotyczące całych grup, których w historii chyba najwięcej doświadczyli Żydzi, nic dobrego nigdy nie przyniosły!
Artykuł został opublikowany w 41/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.