Płodzenie dzieci jest niemoralne? Antynatalizm zyskuje coraz więcej zwolenników

Płodzenie dzieci jest niemoralne? Antynatalizm zyskuje coraz więcej zwolenników

Ciąża
Ciąża Źródło: Pixabay / NatalieSz
„Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot”. Tak mawiały babcie wielu z nas, przekazując starą poczciwą mądrość życiową. Teraz na plan pierwszy wysuwają się często dramatyczne kłopoty z dziećmi nienarodzonymi. Ale to nie koniec: prawdopodobnie na fali ekologicznej troski o Ziemię i istniejące na niej środowisko naturalne coraz powszechniejsza jest zaduma nad tym, czy w ogóle powinno się poczynać dzieci. Z jednej strony człowiek ma w głowie na trwałe umieszczone zalecenie, by posiadać dzieci i spotyka się z rozmaitymi zachętami do tego, z drugiej – świat wyraźnie rozłazi się w szwach i coraz więcej ludzi albo ogranicza rozmnażanie, albo wręcz się go wyrzeka. Takie stanowisko nieśmiało się wzmacnia i słusznie wydano poświęconą mu książkę Mikołaja Starzyńskiego „Antynatalizm. O niemoralności płodzenia dzieci”.

Mikołaj Starzyński we wstępie do książki pisze, że „antynatalizm nie stanowi sformalizowanego, jednorodnego ruchu intelektualnego i może oznaczać kilka rzeczy. Przede wszystkim postawę indywidualną, czyli podjęcie decyzji, że nie sprowadzi się dziecka na świat ze względów moralnych. Może być również postulatem o bardziej generalnym charakterze, dotyczącym wszystkich ludzi. Teoretycznie wyobrażalne jest również, że w przeludnionym świecie, antynatalizm mógłby zyskać status radykalnej polityki demograficznej. Jest to wreszcie twierdzenie aksjologiczne — zarówno nadające negatywną wartość narodzinom, jak i przyzwalaniu na narodziny. Antynatalizm ma także charakter aksjomatu, w którym narodziny i zgoda na nie, otrzymują wartość negatywną”. Mówiąc inaczej, antynatalizm to stanowisko wspólne grupie ludzi, którzy doszli do niego, wychodząc z różnych miejsc, na podstawie rozmaitych przemyśleń.

Mikołaj Starzyński, „Antynatalizm”

Argumenty etyczne

Jedni na przykład uświadomili sobie w którymś momencie życia, że to życie – wbrew pozorom – nie jest jakoś specjalnie fajne, że niesie mnóstwo cierpień, które przeważają nad dobrymi chwilami. Że szczęście jest w nim mgnieniem. Że jakby ono nawet nie było dobre, to i tak koniec jest wiadomy i wcale nie szczęśliwy. Że w gruncie rzeczy życie to po prostu umieranie.

Artykuł został opublikowany w 42/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.