Artystka tworzy „Tarcze” dla skrzywdzonych. „Mężczyzna rozpłakał się na wystawie”

Artystka tworzy „Tarcze” dla skrzywdzonych. „Mężczyzna rozpłakał się na wystawie”

Agata Norek
Agata Norek Źródło: Archiwum własne
Pamiętam mężczyznę, który rozpłakał się na wystawie i opowiedział mi, że jako pięcioletnie dziecko był dnie i noce przetrzymywany w piwnicy o szklance wody, jedyne, co miał poza tym, to książka o fizyce, w której znajdował ukojenie. Oglądając „Tarcze”, znów poczuł swoją duszę. Poznałam też kobietę, która zobaczyła wystawę w Polsce. Później publicznie napisała: „osobista nieplanowana konfrontacja z tarczami może zmienić życie. Moje zmieniła”. Wiem, że żyła w przemocowym związku, mąż bił ją na oczach ich dzieci – opowiada w rozmowie z „Wprost” dr Agata Norek. Artystka za swój doktorat „TARCZE OBRONNE” w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach otrzymała wyróżnienie oraz nominację do „Nagrody Prezesa Rady Ministrów” w 2013 roku. Jej prace wystawiane są na polskich i zagranicznych wystawach.

Wprost: Stworzyłaś 27 „Tarcz przeciwko przemocy”. Sprawdziłam w słowniku literackim, co symbolizuje tarcza i okazuje się, że jest tego sporo: bóstwo, cnota, zbawienie, wiara, rycerskość, broń obronna, zwycięstwo, prawda, śmiałość, zaufanie, wierność. Co najbardziej pasuje?

Agata Norek: Wow, piękne! Nigdy w sumie nie sprawdzałam symboliki samego słowa tarcza, ale jak teraz mi to wymieniasz, to poza bóstwem pasuje właściwie wszystko.

Czytaj też:
Małżeńskie gwałty w czasie pandemii. „O tym się po prostu nie mówi”

Wybierałaś czysto intuicyjnie?

Musimy się cofnąć o prawie dwie dekady, do czasu, kiedy miałam 24 lata i strasznie cierpiałam, bo zaczęły mi wracać skrawki pamięci, wyparte obrazy i emocje z przeszłości. Totalnie mnie to zdruzgotało, nie wiedziałam, co się dzieje, choć domyślałam się, że w moim dzieciństwie wydarzyło się coś bardzo złego. Zwątpiłam w swój rozsądek, zmysły, przeszłość, te strzępki wspomnień podważyły wszystko, co wiedziałam o sobie, swoim życiu i korzeniach. Zmiotły mnie z przysłowiowej powierzchni ziemi i czułam, że jeśli nie znajdę sposobu, żeby dać temu upust, jakoś to wyrazić, pokazać na zewnątrz, to psychicznie mnie to pogruchoce do końca.

Twoim naturalnym językiem jest sztuka.

I właśnie w moich obrazach z tamtego czasu pojawiły się okaleczenia, zadrapania, podpalenia. W taki sposób próbowałam pokazać, co się we mnie dzieje. Może dlatego, że nikt nie chciał ze mną na ten temat rozmawiać.

Artykuł został opublikowany w 46/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.