W ostatni piątek stycznia w niewielkim Świebodzinie, znanym z gigantycznej figury Chrystusa, pochowano mężczyznę, który targnął się na swoje życie. Zostawił żonę i kilkuletnie dziecko. Koledzy z pracy zmarłego powtarzają, że wcześniej wysyłał niepokojące sygnały, ale nie chciał z nikim rozmawiać o swojej sytuacji. Wiadomo tylko, że do dramatycznej decyzji pchnęły go kłopoty, w które rodzina wpadła przez epidemię koronawirusa. Koledzy zmarłego są policjantami z miejscowej komendy.
Polityka nie na pierwszym miejscu
O policji ze Świebodzina stało się głośno 22 stycznia, kiedy wieczorem pojawiła się w klubie „Reset”, otwartym – pomimo obostrzeń – na potrzeby zebrania partii „Strajk Przedsiębiorców”. W czasie policyjnej interwencji miał zostać pobity didżej, a organizator wydarzenia, były kandydat na prezydenta RP Paweł Tanajno, nazwał funkcjonariuszy „bandytami” i w mediach społecznościowych zapowiedział rozliczenia. Ledwie kilka godzin przed tymi wydarzeniami, miejscowy policjant odebrał sobie życie. Przez koronawirusowe obostrzenia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.