Zdaje się, że znaleziono w końcu cudowny sposób na wyplątanie się z fiaska szczepień w UE. Chroniczna niezdolność do zapewnienia wystarczającej ilości szczepionek staje się poważnym obciążeniem dla polityków we Francji, Niemczech czy Holandii, gdzie toczą się kampanie wyborcze.
Winę ponosi Komisja Europejska, ale wygląda na to, że główne państwa europejskie postanowiły uwolnić ją od tego ciężaru i przenieść go na producentów.
A właściwie tylko na jednego producenta, starannie wybierając jego pochodzenie. Nie jest nim Pfizer, którego szczepionki są najbardziej poszukiwane, i który notorycznie odmawia realizacji składanych przez UE zamówień.
Czy nie powinniśmy zatem pytać, jak to możliwie, że szefowa Komisji Europejskiej, była niemiecka minister obrony, Ursula von der Leyen dopuściła do zawarcia umowy, która pozwała Pfizerowi tak pogrywać z UE? Dlaczego Komisja, która udzieliła współpracującej z Pfizerem niemieckiej firmie BioNTech unijnych dotacji na stworzenie antidotum na Covid-19, nie zabezpieczyła w umowie prawa do pierwokupu leku? Kto w Komisji pozwolił Pfizerowi na sprzedaż szczepionek najpierw tym, którzy więcej zapłacą a nie tym, którzy je sfinansowali?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.