„Taki niefajny gwałt”. Jak sami sobie przesuwamy granice w fikcji

„Taki niefajny gwałt”. Jak sami sobie przesuwamy granice w fikcji

Gwałt, zdjęcie ilustracyjne
Gwałt, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / asiandelight
Czytelniczki erotyków do tego stopnia przywykły do opisów przemocy seksualnej, że stały się one dla nich czymś w rodzaju atrakcji. To absurdalny znak czasów, w których z jednej strony słusznie i głośno walczymy z przemocą seksualną, zaś z drugiej oswajamy ją, a wręcz domagamy się jej w powieściach.

Kilka dni temu napisała do mnie czytelniczka. To nic nadzwyczajnego – kiedy pisze się książki, ktoś je czyta i czasami daje znać, co o nich myśli. Zazwyczaj ludzie piszą miłe rzeczy. Od wielkiego dzwonu zdarza się ktoś, kto ma ochotę powiedzieć coś niemiłego. Ta pani też nie chciała być niemiła.

Przeczytała powieść „Zabawka” i poczuła potrzebę podzielenia się ze mną swoją opinią. Otóż powieść się jej nie podobała, ponieważ, cytuję dosłownie: „Napisał pan niefajną scenę gwałtu. Takie to brzydkie i parszywe, zupełnie nie podniecające”.

Tu wyjaśnienie: „Zabawka” oparta jest m.in. na prawdziwej historii dziewczyny, która w wieku trzynastu lat została zgwałcona przez przyjaciela jej ojca. Gwałt zamienił się w patologiczną seksualną relację, a w finale doprowadził do jej zaginięcia. Tyle.

Takie historie nie są ani ładne, ani seksowne. Są parszywe, brudne i złe. Długo zastanawiałem się, co tej pani odpisać.

Artykuł został opublikowany w 13/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.