Ewa Kochanowska o podkomisji smoleńskiej: Widać rozdarcie. Nie wiemy, co się tam dzieje

Ewa Kochanowska o podkomisji smoleńskiej: Widać rozdarcie. Nie wiemy, co się tam dzieje

Ewa Kochanowska
Ewa Kochanowska Źródło: Archiwum prywatne
Naiwnie wyobrażałam sobie, że podkomisja smoleńska powstaje, bo przez te poprzednie pięć lat na zapleczu zespołu parlamentarnego przygotowany został plan, jak prowadzić to badanie. Nie uważam też, że najlepszym pomysłem było postawienie na czele zespołu polityka – mówi w rozmowie z „Wprost” Ewa Kochanowska wdowa po Januszu Kochanowskim, prawniku, dyplomacie i Rzeczniku Praw Obywatelskich w latach 2006-2010.

Wprost: Działania podkomisji smoleńskiej budzą wątpliwości, a coraz więcej rodzin ofiar domaga się audytu w podkomisji smoleńskiej. Popiera pani ten pomysł?

Ewa Kochanowska: Popieram. Pomysł audytu wydaje się rozsądny zwłaszcza w sytuacji kiedy wzajemne oskarżanie się członków podkomisji tworzy niedobrą atmosferę i uniemożliwia zakończenie jej prac.

Widać rozdarcie w podkomisji, ale trudno cokolwiek powiedzieć na temat istoty konfliktu. Ostatni raz spotkaliśmy się z członkami podkomisji w 2018 roku i uzyskaliśmy zapewnienie, że do końca roku będzie gotowy raport końcowy.

I co się stało? Ktoś wam to w jakiś sposób tłumaczył?

Gdy zbliżał się wyznaczony termin, rodziny zaczęły się domagać jego dotrzymania i nie chciały się zadowolić cząstkowym raportem.

Wtedy uznano, że podkomisja nie ma obowiązku informowania rodzin o czymkolwiek, więc od tego czasu nie wiemy, co się tam dzieje.

I być może właśnie audyt wyjaśni sporne kwestie, bo tymczasem każdą ze stron popierają samozwańcze fankluby, co, rzecz jasna, powagi temu przedsięwzięciu nie dodaje.

Artykuł został opublikowany w 13/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.