Wprost: Panie Profesorze, niedawno był pan atakowany za to, że mówiąc o zaprzestaniu podawania jedzenia i picia Polakowi ze szpitala w Plymouth, porównał pan to do morderstwa. Teraz pojawiły się oskarżenia o coś zupełnie odwrotnego: o „eksperymenty na ludzkich płodach”. Na czym polegały prowadzone przez pana badania na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim?
prof. Wojciech Maksymowicz: Konsekwentnie bronię życia, a zarazem wspieram wszystkie działania, żeby znaleźć metody pomocy chorym. Jedno z drugim się łączy, choć nie wszyscy to rozumieją, jeśli nie wiedzą, na czym polega transplantologia. Tak samo atakowano kiedyś prof. Zbigniewa Religę za przeszczepy serca. Teraz o prof. Relidze i przeszczepach serca mówi się jak o wielkim sukcesie, a ile wcześniej było oskarżeń, postępowań dyscyplinarnych... To samo spotykało prof. Wiesława Jędrzejczaka, gdy wprowadzał nowatorskie metody leczenia białaczki. Teraz sprawa się powtarza w stosunku do mnie.
Na czym w takim razie miały polegać „eksperymenty na płodach”?
To nie były żadne „eksperymenty na płodach”. W wielu krajach w medycynie regeneracyjnej, w celu niesienia pomocy osobom z poważnymi chorobami neurologicznymi czy uszkodzeniami mózgu, stosuje się komórki pochodzące od martwych płodów, po aborcji. Dla mnie jest to etycznie nieakceptowalne, podobnie jak dla wielu osób w Polsce. Zorientowaliśmy się, że we Włoszech, na uniwersytecie w Mediolanie i w laboratorium w San Giovanni Rotondo, są prowadzone badania, które mogłyby być akceptowalne. Polegają one na tym, że wtedy, kiedy dochodzi do naturalnego poronienia (bo część ciąż kończy się naturalnym poronieniem), pobiera się komórki i wykorzystuje do leczenia ciężko chorych ludzi, z poważnymi uszkodzeniami mózgu. Fundacja „Akogo?” Ewy Błaszczyk zaangażowała się w to, żeby podobne badania medyczne można było przeprowadzić w Polsce.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.