Wolność jest niezbywalnym prawem człowieka. To samo, moim zdaniem, dotyczy prywatności
1 Zakończenie cieszącego się masowym powodzeniem serialu "Big Brother" jest okazją do ocen, tym bardziej że zbliża się emisja następnych części Projektu Orwell, nie mówiąc o tych, które są już dostępne w obcojęzycznych telewizjach i w Internecie.
2 Kto się boi Wielkiego Brata? Nie jest tak, jak nam wmawiali niektórzy filozofowie, że to właśnie w zacofanej Polsce w reakcji na "Wielkiego Brata" objawiły się hipokryzja i nietolerancja. To Salman Rushdie, którego trudno doprawdy podejrzewać o fundamentalizm i zamiłowanie do cenzury, pyta: "Ile czasu jeszcze nas dzieli od pierwszej śmierci transmitowanej przez telewizję?". Programy reality show były krytykowane nie tylko w Polsce i nie tylko przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Krytykowali je konferencja episkopatu Francji, niemiecki minister spraw wewnętrznych, który wzywał do nieoglądania programu (na darmo),
i bojówki trockistowskie, które podrzucały smrody w zachodnioeuropejskich studiach "Wielkiego Brata". Nie byliśmy też oryginalni, dostrzegając polityczny sens zjawiska, podczas gdy właściciele "Wielkiego Brata" w komentarzach i reklamach starali się przemilczeć tak autora pomysłu, George’a Orwella, jak i krytyczny charakter jego dzieła. Sugerowano rozmaite skojarzenia, unikając powiedzenia prawdy, a mianowicie tego, że Orwell przedstawił w powieści "Rok 1984" to, co było najbardziej okrutne w komunizmie czy narodowym socjalizmie: totalną manipulację rzeczywistością, opartą na połączeniu nowomowy z powszechną kontrolą polegającą na naruszaniu prywatności. Bohater Orwella jest stale na podglądzie i podsłuchu, a wszystko w imię dobra ludzkości. Nie tylko "Wielki Brat, który stale cię widzi i słyszy" stał się elementem popularnego programu, ale także nowomowa. W tej nowomowie całe widowisko jest potwierdzeniem wolności, zwłaszcza wolności wyboru. Niektórzy filozofowie ulegli czarowi tej ideologii, przekonując nas, że "Wielki Brat" jest wręcz przeciwieństwem totalitaryzmu. W totalitaryzmie bowiem prywatność była naruszana bez pytania o zgodę obywateli, w Sękocinie natomiast obywatele zrezygnowali z niej z własnej nieprzymuszonej woli. W nieco bardziej popularnej wersji ta filozofia brzmiała: Zaufaj sobie, zaspokój prag-nienie. Wypij Sprite’a!
3 Z psychologicznego punktu widzenia najciekawsze jest oczywiście pytanie, jakie to pragnienie. Najczęściej mówi się o podglądactwie. Potrzeba podglądania innych jest równie stara jak potrzeba intymności. Podczas gdy jedni się zamykają, inni przykładają oko do dziurki od klucza; gdy jedni szepczą, inni podsłuchują. Podglądani się wstydzą, wstyd też przyłapanym na podglądaniu. Ci, którzy zrezygnowali z prywatności - sękocińskie króliki - starają się oczywiście ukryć coś przed kamerami i mikrofonami. Widzowie odczuwają przyjemność, kiedy widzą, że im się to nie udaje. Można było być prawdziwie zażenowanym programem, gdy jedna z uczestniczących w nim młodych kobiet próbowała zwabić mężczyznę do - jak się jej wydawało - niewidocznego dla kamery kąta. Dramatycznie brzmi SMS nadany przez Wielkiego Brata do publiczności: "Chłopcy podglądają przez wizjer Piotrka L., Manuelę i Gosię, którzy migdalą się na jednym z łóżek! Piotrek jest bardzo zawstydzony". Cała publiczność pomaga w polowaniu na próbujących przechytrzyć Wielkiego Brata ludzi, którzy - na szczęście! - próbują odzyskać prywatność, mimo że mu ją sprzedali. Tylko dlaczego 70 proc. narodu chce podglądać? Może po to, żeby się przekonać, jacy są inni i sprawdzić, czy jesteśmy do nich podobni. Na tym polega także istota pornografii.
4 Od filozofów Wielkiego Brata mądrzejszy jest jednak Jerzy Urban. Wtedy gdy filozofowie i dziennikarze śmiali się z Rady Etyki Mediów, że kojarzymy "Big Brother" z Wielkim Bratem, Jerzy Urban napisał, że powodzenie tego reality show wśród publiczności jest dowodem klęski antykomunizmu. On wie, co mówi. Antykomunizm nie walczył bowiem z Józefem Stalinem jako takim (w końcu śpiewał "Suliko" lepiej niż Churchill "My Bonnie" ), ale z systemem, w którym prywatność, podobnie jak własność, zlikwidowano. Jak przypomina Rushdie, w finale powieści Orwella Winston został poddany praniu mózgu. "Kochał Wielkiego Brata". "Jak my teraz" - konkluduje Rushdie. Ale dlaczego? Popularność "Wielkiego Brata" to nie tylko podglądactwo, to elektroniczna równość. Reklama mówi: "Zaufaj swoim pragnieniom", filozof podpowiada: "Zaufaj swojemu wyborowi". Filozof nie wspomina tylko, że to wybór między tym, co wmawia ludziom Wielki Brat. Każdy może być gwiazdą Jego telewizji, Florek i Manuela. Każdy może być bohaterem, przynajmniej takiego programu. "Tak jak ktoś, kto nigdy w życiu nie słyszał o szachach, nie jest świadom ubocznych znaczeń słów królowa i wieża, tak człowiek od dziecka mówiący wyłącznie nowomową nie będzie wiedział, że słowo równy wiązało się niegdyś z pojęciem równości politycznej, a słowo wolny z pojęciem swobody intelektualnej" - zauważył Orwell. Na razie równy nie znaczy w normalnej mowie, że wszystkie gusta są równe, a wolny to nie ten, kto sprzedał się w niewolę.
5 Prywatność - według filozofów - polega na tym, że każdy sam decyduje, jak dalece pragnie się odkryć przed innymi ludźmi. Nie jest to bynajmniej odosobniony pogląd, ale to nie znaczy, że jest rozsądny. Filozofom znane jest pojęcie czynności bezprawnej. Czy wolność polega na tym, że sami decydujemy o tym, na ile z niej rezygnujemy? Jeśli ktoś zrezygnuje ze swojej wolności osobistej i sprzeda się sutenerowi, plantatorowi lub stacji telewizyjnej, to odpowiednia umowa kupna-sprzedaży jest z mocy prawa nieważna. Wolność jest bowiem niezbywalnym prawem człowieka. Moim zdaniem, to samo dotyczy prywatności, która składa się na niezbywalną ludzką godność. Nie chodzi o prysznic, ale o dwadzieścia cztery godziny ludzkiego życia. Jeśli znajdzie się w nich czas i miejsce na prywatność, program pod tym względem będzie w porządku, choć inna sprawa to jego ocena estetyczna. Na szczęście oszczędzono szerszej publiczności smętnego widoku przyłapanych na kopulacji, parę minut prywatności znalazło się też na wizytę księdza. Wot, polska specyfika.
Więcej możesz przeczytać w 26/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.