Jest ich czterech: Bartek, Łukasz, Michał i Irek. Znają się z pracy. Od lat robią w branży eventowej. Dawno już skrzyknęli się na wspólne wędkowanie.
Przy rybach okazało się, że łączy ich coś jeszcze: żaden nie mógł znieść brudu dookoła: puszek, opakowań, porzuconych w zaroślach siatek śmieci. Na porządku dziennym były też wiadra, opony, majtki i staniki, chusteczki, podpaski i prezerwatywy, nawet gruz.
– Przez ten wszechobecny brud nie było mowy o prawdziwym odpoczynku – mówi Łukasz. – Bo wyobraź sobie: wstajesz przed świtem, żeby obejrzeć wschód słońca, ptaszki śpiewają – i widzisz wokół siebie puszki, butelki, jeden wielki syf. To nas bardzo denerwowało.
Od zawsze brali więc ze sobą zapasowe worki, zanim przysiedli do wędkowania, dobre pół godziny sprzątali, nieraz wywoziło się cały bagażnik śmieci. Łukasz: – W końcu stwierdziliśmy, że jakoś to sformalizujemy.
Był marzec zeszłego roku, zaczynała się epidemia. Ich branża stanęła, mieli dużo więcej wolnego czasu. A i klimat był taki, że najlepiej było się gdzieś zaszyć, przewietrzyć głowę z dala od ludzi. I wtedy ruszyli z akcją nieStrash.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.