Pociągi miewają opóźnienia, podobnie jak ludzie. I z takim właśnie opóźnieniem dotarł do mnie fakt, że oto mamy w stolicy nowy dworzec o dumnej i jakże mylącej nazwie „Warszawa Główna”.
Kiedy o tym usłyszałem, wyobraziłem sobie gigantyczny szklany gmach, bardziej przypominający międzynarodowe lotnisko, pełen pośpiechu, ruchomych schodów, sklepów, kawiarnianych sieciówek, aptek i wszelkiego rodzaju dobra. Skoro aż główna, myślałem, to znaczy że ma przebić dotychczasową Warszawę Centralną, naszą kolejową matkę nieco już starawą i mimo wielu liftingów (ojciec Jandy robił jej nawet „zastrzyki z betonu”) zalatującą starowinką.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.