„Wprost”: Widziałam „4000 dni” w Teatrze Kwadrat. Gra pani matkę, która toczy „walkę” o syna z jego partnerem.
Ewa Wencel: Temat nie jest dla mnie łatwy. Zresztą długo zastanawiałam się, czy go podjąć.
Co wpłynęło na ostateczną decyzję?
Fakt, że ludzie wokół nas mogą mieć do czynienia z podobnymi sytuacjami. Że warto o tym mówić.
Nie będę zdradzać zbyt wiele, ale w skrócie młody mężczyzna zapada w śpiączkę, a gdy się budzi nie pamięta, że jest gejem, że był w związku. Nie rozpoznaje partnera. Jak w naszym kraju publiczność reaguje na tę historię?
Bardzo dobrze! Jest trochę śmiechu, trochę zadumy, wzruszeń. Widzowie są skupieni, czujni, otwarci i wychodzą z przedstawienia, wymieniając się przy szatni swoimi wrażeniami. Może otwierają oczy, zyskują inne spojrzenie.
Chodzi o trudne relacje matki z partnerem syna.
Nie tylko, to przecież bardziej uniwersalne relacje. Mogą dotyczyć również np. dziewczyny i chłopaka.
Zależało mi bardzo na tym, by dla widza jasne były motywy działania mojej postaci. Bo tak naprawdę my-matki zawsze pragniemy szczęścia dla swojego dziecka. Pragniemy jego spokoju, radości, rozwoju. I bez względu na to, w jakiej relacji pozostaje, to życzenie mu szczęścia jest dla mnie oczywiste.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.