Dwadzieścia marek kosztuje w Internecie sprawdzenie, czy mamy błękitną krew
Internet dotarł do pałacowych komnat. Coraz chętniej korzysta z niego arystokracja, dla której to przede wszystkim doskonałe narzędzie public relations. W cyberpałacu można spotkać królową Elżbietę, poznać życiorysy synów Diany, ciekawostki z życia Juana Carlosa I czy historię Hohenzollernów. W cyberprzestrzeni powstaje coraz więcej ociekających złotem i kuszących przepychem wirtualnych pałaców królewskich. Opisy najciekawszych witryn domów panujących opublikował niemiecki książę Heinrich von Hannover na łamach internetowego magazynu "Tomorrow".
Niekwestionowany tytuł królowej sieci przypadł Elżbiecie II. Jej strona zawiera najświeższe informacje o rodzinie królewskiej, bogatą galerię zdjęć, wspomnienia o Dianie i historię monarchii. Znajdują się tu również ciekawe propozycje dla turystów, informacje o godzinach zwiedzania pałacu Buckingham oraz minisklep, w którym można się zaopatrzyć w kopię królewskiej filiżanki czy portret Diany. Książę von Hannover uważa, że to doskonała promocja angielskiej kultury, historii i samego dworu. W działach "Diary" i "Working day" szczegółowo opisano wszystkie przedsięwzięcia rodziny monarszej związane z reprezentowaniem państwa.
Własne strony mają książę Karol i jego synowie. To tu możemy się dowiedzieć o ostatniej wizycie księcia Walii w Szkocji czy spotkaniu ze stuletnim Lionelem Judelsonem. Książę William z kolei kusi w Internecie fotkami z pobytu w Chile. Prezentuje się doskonale zarówno w kasku i z młotkiem w ręku, jak i podczas opowiadania dowcipów czy wożenia na barana sześciolatka. Wideoklipy przedstawiają go podczas pracy przy komputerze i gotowania w królewskiej kuchni.
W Internecie postanowili też zaistnieć inni arystokraci: królewska rodzina szwedzka, hiszpański król Juan Carlos I i książę Monako. Na stronach Karola XVI Gustawa można znaleźć zdjęcia pałaców, szczegółowy opis najciekawszych zabytków czy informacje przydatne turystom odwiedzającym Szwecję. Ciekawym uzupełnieniem strony są motta władców tego kraju (na przykład Gustawowi Wazie przyświecało hasło "Władza pochodzi od Boga", a Oskarowi I - "Sprawiedliwość i prawda"). Z kolei witryny księstwa Monako przyciągną zarówno zainteresowanych biografiami władców, jak i fanów Formuły 1.
"Sieć to idealne miejsce do zaprezentowania nie tylko portretów przodków, ale przede wszystkim licznych zobowiązań wobec obywateli" - stwierdził Heinrich von Hannover w jednym z wywiadów. Tą społeczną rolą mało przejmują się niemieckie rody arystokratyczne. Internet służy im w zasadzie do reklamowania własnego nazwiska i pałaców. Na stronach Glorii von Thurn und Taxis najważniejsza okazuje się prezentacja zamku-muzeum. Rodzina Lippe oferuje w zasadzie tylko spacer po wirtualnych komnatach i garść informacji łatwych do znalezienia w każdym przewodniku. Na stronach rodziny Sayn-Wittgenstein istotne jest jedno: kto nosi tytuł szlachecki od urodzenia, a kto go kupił.
Za pośrednictwem Internetu można jeszcze sprawdzić, czy w naszych żyłach nie płynie przypadkiem błękitna krew. Sposobów jest kilka. Wystarczy na przykład zalogować się na forum arystokratycznym i skorzystać z pomocy osób zajmujących się ustalaniem przodków lub Niemieckiego Instytutu Badań nad Szlachetnym Urodzeniem (kosztuje to 20 marek). Przydatne są też wirtualne spisy rodów w Niemczech i Polsce. Przy odrobinie szczęścia może uda się dodać do nazwiska znaczące słówko von...
Więcej możesz przeczytać w 28/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.