„Wprost”: Zacznijmy od kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Mówił pan w Sejmie, że niewiele zrobiono w kierunku ukarania reżimu Aleksandra Łukaszenki i powinniśmy lepiej dogadywać się z zachodnimi partnerami w sprawie sankcji. Wie pan, kto w UE jest największym partnerem handlowym Białorusi?
Paweł Zalewski: Przede wszystkim powiedziałem, że istnieje potrzeba i możliwość szybkiego zakończenia kryzysu – i rząd nie wykorzystuje tej możliwości. To bardzo groźne, bo sytuacja, w której przekształca się on w długookresowy konflikt, będzie destabilizowała Polskę i Unię Europejską. Będzie obniżała naszą pozycję międzynarodową.
Powiedziałem, że rząd nie wykorzystuje szansy, którą ma i dzieje się tak dlatego, że musiałby dokonać radykalnej zmiany polityki europejskiej. Zamiast odwracać się od UE, musiałby zwrócić się w jej stronę. Oczywiście wiem, kto jest największym partnerem Białorusi w Unii, to jasne.
To Polska i Niemcy. Po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy po stronie białoruskiej tiry utknęły w 30-kilometrowych korkach.
Sytuacja jest dzisiaj niebywale poważna. Jeżeli słuchał pan debaty i tego, co mówili premier i ministrowie spraw wewnętrznych i obrony, to – jeżeli jest rzeczywiście tak, jak mówili – mamy uzasadnienie dla bardzo poważnych sankcji.
Nie powiedziałem, że one muszą być wprowadzone natychmiast. Unia może się do nich przygotować i ogłosić z odpowiednim wyprzedzeniem, tak żeby partnerzy handlowi dostali czas na przygotowanie się.
Mam oczywiście świadomość tego, że wprowadzenie sankcji będzie kosztowne. Nie tylko dla Białorusi, ale też dla UE. Dla Niemiec, dla Polski i innych państw prowadzących wymianę gospodarczą z Białorusi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.