W Platformie Obywatelskiej politycy są wkurzeni na to, że otoczenie Donalda Tuska pozwoliło mu jeździć bez kierowcy. Chętnie wzięliby lidera pod kuratelę.
– Tusk nie jest przeciętnym Kowalskim. Może ulegać różnego rodzaju prowokacjom. Powinien z nim jeździć nie tylko kierowca, ale i ochroniarz. A on jak zwykle nie zgadza się na takie rozwiązania – mówi polityk Platformy Obywatelskiej i przypomina czasy, kiedy Donald Tusk był premierem.
Krążyły wtedy pogłoski, że Tusk ścigał się z BOR-owcami.
– Nie wiem czy Donald to robił, ale na pewno często im uciekał. Pamiętam, jak pojechał na narty do Włoch z rodziną, bez ochrony. To znaczy w swoim mniemaniu był tam bez ochrony. Bo Grzegorz Schetyna, który był ówczesnym szefem MSWiA, wysłał za nim służby. Grzesiek żartował w tamtym czasie, że Donald tylko myśli, iż na wakacjach nikt go nie pilnuje. Bo nie dość, że otaczali go incognito polscy funkcjonariusze, to jeszcze co drugi człowiek w jego hotelu był z włoskich służb – opowiada polityk Platformy Obywatelskiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.