„Co, jeśli najważniejszym doświadczeniem (ponad)pokoleniowym Polaków i Polek nie jest ani wojna, ani stan wojenny – tylko wódka i stan pijany?” – pytała kulturoznawczyni, profesor Iwona Kurz, w eseju o „Mireczku” Aleksandry Zbroi.
Dzisiaj kolejne świadectwo dorastania w cieniu alkoholu daje Konrad Aksinowicz. „Powrót do tamtych dni” to film na wskroś uczciwy, osobisty, wydarty z trzewi.
Reżyser kręcił na własnym podwórku, w rodzinnym Wrocławiu. Mówi otwarcie, że to on jest tym chłopcem, który przy dziecięcym biurku oblicza, ile dni trzeźwości zachował ojciec.
I jeszcze coś: że po trzech dekadach wciąż codziennie walczy, aby wyjść z tego pokoju.
– Staram się, ale nie potrafię kochać – tłumaczył autor w jednym z wywiadów. – Nie umiem przyjmować miłości od drugiej osoby. Im bardziej ktoś mnie nie chce, tym bardziej do niego lgnę. A jak ktoś daje mi miłość, to go odpycham. Bo ja boję się miłości. To głęboki syndrom DDA.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.