„Wprost”: Kiedy napisałam do pani po raz pierwszy, zapytałam, czy udzieliłaby pani wywiadu razem z mężem. Mąż, minister Łukasz Schreiber, odmówił.
Marianna Schreiber: Powiedział, żebym odpisała: „Absolutnie nie”.
Kim jest dzisiaj Marianna Schreiber? Modelką, czy działaczką społeczną?
To pierwsze traktuję jako pasję. Nigdy nie łudziłam się, że będę chodzić po wybiegach, wiem ile mam lat i wiem, że bardziej kręcą mnie inne rzeczy. Ale sesje zdjęciowe pomagają mi, zwiększają moją pewność siebie. Widzę tę osobę na zdjęciu i czasami nie dowierzam, że to jestem ja. Bo na co dzień, gdy staję przed lustrem i dostrzegam swoje wady…
Jest pani zakompleksiona?
Na pewno tak. Ten hejt, który przy okazji „Top Model” związany był z moim wyglądem, nie pomógł. Ale dzisiaj w mediach społecznościowych mnóstwo osób mnie wspiera. Jestem tam szczera.
Nawet bardzo.
To, co mówię i piszę, może być bolesne, bo ludzie nie lubią prawdy. Wolą dyplomatyczne teksty, pod którymi może się podpisać każdy. Ale ja nie dostosowuję swoich treści do jakiejś grupy odbiorców. Nie kalkuluję. Choć wiem, że dzisiaj lajki są wyznacznikiem czyjejś wartości, mnie najbardziej zależy na tym, by było ze mną 5 osób, ale takich, które naprawdę mi kibicują, a nie 105 takich, które czekają aż się potknę.
Czytaj też:
Marianna Schreiber przytoczyła rzekomą rozmowę z mężem. „Nie potrafię tego zrozumieć”
Tyle, że przy pięciu osobach u boku ciężko byłoby pani realizować tę społeczną misję, o której tak często pani mówi.
Gdybym miałam obok siebie choćby jedną bliską osobę, która bezgranicznie we mnie wierzy, na pewno byłoby mi łatwiej. Ale ta moja praca przynosi owoce. Przekonają się państwo o tym za tydzień.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.