„Wprost”: Po co to panu? Pytam, patrząc na skład Kolegium IPN oraz na pana dotychczasową działalność naukową.
Dr Bartosz Rydliński: IPN jest instytucją państwową – a jako państwowiec i patriota uważam, że żadna instytucja nie powinna być „łupem” jednej partii czy środowiska.
Oczywiście w fundamentalny sposób różnię się z Krzysztofem Wyszkowskim, Bronisławem Wildsteinem czy Andrzejem Nowakiem w spojrzeniu na historię i nie jest to niczym złym ani nowym. Żyjemy w demokratycznym społeczeństwie, w którym w naturalny sposób mamy różnice zdań, poglądów, ocen przeszłości.
Tak więc postrzegam moje kandydowanie jako próbę demokratyzacji Kolegium IPN, wzmocnienie pluralizmu perspektyw badawczych i wprowadzenie do tego ciała innego, nowego spojrzenia.
Naprawdę uważa pan, że będzie w stanie wpłynąć na prawicowy kurs obrany przez Instytut?
Mając na uwadze, że PiS zgłosił swojego kandydata do Kolegium IPN, moje szanse na wybór uważam za umiarkowane. Niemniej wierzę w to, że w przypadku wyboru, nawet pozostając w mniejszości, będę miał wgląd w działalność Instytutu, będę mógł w jeszcze lepszy sposób zobaczyć, jak dalece ta instytucja jest w ogóle gotowa do zmian.
Bez pilnej reformy dotyczącej prowadzonej polityki historycznej, przedmiotu badań, jak i polityki kadrowej, IPN sam będzie podważać sens swojego istnienia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.