Historia z Warszawy: Partner ma syna z pierwszego związku. Ośmiolatek często choruje, dla jego ojca i mnie, jako jego partnerki, oczywiste było to, że chłopca trzeba zaszczepić. Niestety jego matka jest innego zdania. Sama zdecydowała się na szczepienie najpewniej dlatego, że jest nauczycielem przedszkolnym i bez zaświadczenia o szczepieniu pewnie miałaby problem ze znalezieniem pracy. Ale uważa, że miała „ciężki NOP”, bo rzekomo zemdlała po szczepieniu. Koniec końców ona nie chce, by dziecko zostało zaszczepione, a ośmiolatek też jest przerażony wizją szczepionki, bo mama i jej nowy partner odpowiednio wyedukowali go w tym zakresie. Dziecko słyszy od nich, że wystarczy zdrowo się odżywiać i być szczupłym, by uchronić się przed zachorowaniem.
Historia z Zielonej Góry, opowiada macocha 13-latki: Sytuacja dosyć szablonowa. Mąż i ja jesteśmy zwolennikami szczepień. Nasz wspólny, sześcioletni syn, został zaszczepiony.
Poprosiliśmy, więc, by mama mojej pasierbicy także zaszczepiła dziewczynkę.
Zależało nam na czasie, gdyż planowaliśmy wyjazd zagraniczny. Matka jednak tego nie zrobiła, zatem po naszej stronie był koszt testów wykonywanych przed wyjazdem. Utrudniło nam to życie, choć przecież kwestie zdrowotne i tak są najważniejsze. Co się okazało po naszym powrocie?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.