Prokopowie, Tkaczowie i Kasjanowowie (na prośbę naszych bohaterów podajemy ich pełne dane, ale na zdjęcia nie są gotowi) opuścili swoje domy po trzech tygodniach trwającej od 24 lutego 2022 r. wojny, choć dla nich rozpoczęła się już w 2014 r. – od czasu zajęcia przez Rosjan Krymu i części ich Donbasu, bo Mariupol to miasto w obwodzie donieckim.
– Napisz, że najpiękniejsze, najpiękniejsze – mówi Ołena Kasjanowa. Rano trudno z nią rozmawiać. Na sąsiedzkiej grupie na Facebooku śledzi wydarzenia z miasta, które opuścili 15 marca. Przez ramię zagląda jej Iryna Prokopowa. Ołena cztery dni temu miała pewność, że jej dom jeszcze stoi – mieszka w czwartej klatce, a Rosjanie zbombardowali trzy pierwsze. Z mamą z Wołnowachy porozmawiała trzy dni temu, pierwszy raz od miesiąca, bo nikt nie miał zasięgu. Iryna nie dowiedziała się, czy jej dom jest jeszcze cały. Wspomina jednak, jak przy świeczkach, gdy na początku marca zabrakło już prądu, ciepła i gazu czytała książkę o działaniach Putina w Gruzji i miała wrażenie, że właśnie spełnia się koszmarny sen.
2014 rok
Mariupol. Ponad 400-tysięczne miasto portowe nad Morzem Azowskim. Gdy Rosja wkracza na Donbas, wielu ludzi ucieka bojąc się, że podzielą los Doniecka i Ługańska, gdzie proklamowano tzw. republiki. – Taksówkami jechaliśmy wtedy do obwodu dniepropietrowskiego, gdzie mieliśmy rodzinę. Mieszkaliśmy tam od sierpnia do grudnia, ale potem wróciliśmy. Byliśmy szczęśliwi, gdy pułk Azow uwolnił nasze miasto od separatystów – mówi Iryna. Dziś kontrowersyjny Azow wiązany z ruchem nacjonalistycznym znowu broni Mariupola. 7 marca wraz z siłami piechoty morskiej wyeliminował rosyjską kompanię czołgów i wozów opancerzonych w Mariupolu.
Mimo trwającej na Donbasie wojny miasto rozwijało się i pozwalało na w miarę spokojne życie.
2021 rok
– Docierały do nas informacje o gromadzeniu się rosyjskich wojsk przy naszej granicy, ale wtedy obserwowało się głównie kryzys uchodźczy na polsko–białoruskiej granicy – mówi Andrij Prokopow.
– Poza tym była pandemia koronawirusa i na tym się koncentrowaliśmy, bo bez certyfikatu covidowego po szczepieniu nic się nie dało załatwić – mówi Ołesia Tkacz, która pochodzi z Nowotrojićkiego, a do Mariupola przeprowadziła się z mężem i córką w sierpniu 2021 r. Mykoła Tkocz nie miał już siły na wstawanie o 4.00 rano i powrót do domu o 21.00 z pracy w kombinacie metalurgicznym im. Ilicza (zakład należy do Metinvestu najbogatszego Ukraińca, oligarchy Rinata Achmetowa), gdzie pracował z Andrijem. Ołesia pracuje jako księgowa Metinvest Business Service.
Nie wiedzą na razie, co z wypłatą, słyszą, że problemów nie ma do końca marca – według plotek do tego czasu ma być wypłacane pełne wynagrodzenie. Co dalej? Nie wiadomo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.