Wiktor Krajewski: Czytając pani książkę „Rozmowy ze śmiercią” długo zastanawiałem się nad tym, kto ma być jej czytelnikiem. Sama mówi pani, że książka wywołała konsternację i niektórzy znajomi podeszli do niej ze strachem. Celuje pani w czytelników, którzy boją się śmierci, żeby ich zahartować z tematem?
Ewa Ewart: Niektórzy moi znajomi odmówili czytania „Rozmów ze śmiercią”. Powiedzieli: „Super, że taka książka powstała, ale ja nie będę czytać”. Szanuję ich decyzję, bo każdy z nas ma wolny wybór tematów, po które lektury sięgną.Chciałabym, żeby osoby, które mają problem z pojęciem przemijania, ze śmiercią jako taką – i są w nich pokłady lęku przed tym zjawiskiem – sięgnęli po książkę. Ale nie tylko oni. Ta pozycja jest dla wszystkich, których zagadnienie śmierci jest frapujące.
Po co akurat ludzie bojący się śmierci, mają czytać o niej? Pani zdaniem trzeba żyć ze świadomością, że wszystko w życiu ma swój kres?
Być może ta książka ich oswoi z tematem przemijania i pomoże zaakceptować fakt, że śmierć jest jedyną pewną rzeczą w naszym życiu, a przy okazji skłoni ich do jakiś poszukiwań, refleksji, zapoczątkuje jakieś nowe doznania, doświadczenia w ich życiu. Zmotywuje do działania, do wykorzystania czasu, który mają do dyspozycji. Byłaby to najlepsza nagroda dla mnie jako autorki.
Bo śmierć według pani w ogólnym rozrachunku jest...
...optymistyczna! Nie należy się jej bać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.