Przyjazd do Kijowa takiego ambasadora jak Czernomyrdin oznacza ograniczenie suwerenności Ukrainy
Ukraina nie może być państwem neutralnym, bo taki status mógłby zaszkodzić jej interesom. (...) Nie jestem przekonany, że Zachód żywi przyjazne uczucia wobec Ukrainy, próbuje natomiast unieruchomić ją w swych objęciach". Czy to opinia rosyjskiego politologa? Nie, w ten sposób dobrych rad Ukraińcom udzielał na łamach "Niezawisimoj Gaziety" Wiktor Czernomyrdin, nowy ambasador Federacji Rosyjskiej w Kijowie. Na Ukrainie konsternację wywołała już pierwsza wypowiedź ambasadora, który zaraz po objęciu stanowiska zastanawiał się głośno nad tym, czy wizyta papieża na Ukrainie ma sens. Wypowiedzi Czernomyrdina nikt nie traktuje jednak w kategoriach przejęzyczenia dyplomaty. Powszechnie wiadomo, że jego dyplomatyczny frak to tylko kostium znacznie poważniejszej roli.
Pełnomocny i nadzwyczajny
"Spotkałem się z nowym ukraińskim premierem Anatolijem Kinachem, dogadaliśmy się. Będziemy rozwiązywać problemy. Deputowani ukraińscy proszą o audiencję u mnie. Na razie poznaję działaczy politycznych. Z wieloma spotkałem się wcześ-niej, ale młodych to nie znam" - tak Czernomyrdin opisywał swój pierwszy miesiąc na stanowisku ambasadora w gazecie "Izwiestia". Zarówno Moskwa, jak i Kijów dobrze wiedzą, że nie jest to najlepsze zajęcie dla najbardziej wpływowych polityków. Wiktor Stiepanowicz Czernomyrdin to jeden z najpopularniejszych rosyjskich polityków. Długoletni premier za rządów Borysa Jelcyna, jeden z twórców i pierwszych prezesów Gazpromu, szef partii Nasz Dom Rosja, w pewnym momencie był nawet poważnym kandydatem na stanowisko prezydenta. Według "Le Monde", jego osobisty majątek wynosi 5 mld dolarów. Taka osoba nie może być "zwykłym ambasadorem". Nic więc dziwnego, że rosyjska prasa pisze o gubernatorze czy też namiestniku Putina na Ukrainie. Takie wrażenie nasila się jeszcze z powodu wyjątkowego statusu Czernomyrdina jako "specjalnego przedstawiciela prezydenta w rosyjsko-ukraińskich kontaktach handlowo-gospodarczych". Sam Czernomyrdin nie ukrywa, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. "Zgodziłem się [na propo-zycję Putina], bo dobrze wiem, co i jak trzeba robić" - oświadczył po nominacji.
Braterstwo ekonomiczne
Styl działania Czernomyrdina ma niewiele wspólnego z tradycyjnie pojmowaną dyplomacją. O wiele bardziej Czernomyrdinowi odpowiada tytuł "specjalnego przedstawiciela prezydenta Rosji", gdyż umożliwia mu prowadzenie rozmaitej działalności bez konsultowania się z MSZ obu krajów. Stąd też krytyczne wypowiedzi na temat wizyty papieża czy statusu Ukrainy. Jeden ze znanych politologów ukraińskich doszedł do wniosku, że przyjazd do Kijowa takiego ambasadora jak Czernomyrdin jest w pewnym sensie ograniczeniem suwerenności państwowej. Bardziej umiarkowani specjaliści próbują tłumaczyć to w sposób racjonalny. - To, że jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Rosji wylądował w Kijowie - mówi dyrektor Instytutu Polityki Mykoła Tomenko - oznacza, iż ekonomiczne interesy Rosji będą silniej chronione. Szef jednego z odłamów partii Ruch Jurij Kostenko sugeruje, że Moskwa chce wykorzystać sytuację, jaka w ostatnich miesiącach powstała na Ukrainie, żeby umocnić swoją tu obecność. Zresztą pisze o tym rosyjska prasa: "Ponieważ Kuczma już nieraz demonstrował skrajną niekonsekwencję jako polityk, Kreml od dawna nie liczy na historyczne braterskie korzenie. Teraz ich kamieniem węgielnym jest gospodarka".
Dyplomacja bez gorsetu
Ukraina jest i zawsze będzie ważnym krajem dla Rosji, dlatego Moskwa chce mieć wpływ na to, co tu się dzieje. Trudno o lepszego realizatora tego celu niż Czernomyrdin. Ponieważ większość ukraińskich oligarchów dorobiła się na podkradaniu rosyjskiego gazu, Czernomyrdin - założyciel Gazpromu - ma niezwykle cenne informacje na temat ich nie zawsze czystych interesów. Nie jest tajemnicą także to, że era Kuczmy niedługo się skończy - wiosną zaplanowane są wybory do parlamentu, które prawdopodobnie zadecydują o tym, z jakiego środowiska pochodzić będzie następca prezydenta. Rosjanie z krajem tym wiążą zbyt duże nadzieje, by tak ważne procesy pozostawić mecha-nizmom demokratycznym - czyli decyzji wyborców.
Aby poznać przedstawicieli ukraińskiej elity, Czernomyrdin w pierwszych dniach pobytu w Kijowie urządził wystawne przyjęcie w Filharmonii Narodowej, formalnie wynajętej z okazji święta narodowego Rosji. Prasa donosi, iż tłum polityków, urzędników i deputowanych był tak wielki, że nawet wstrzymany został ruch na jednym z centralnych placów. Przyjęcie zrobiło wrażenie na większości obecnych. Czernomyrdin - czego dyplomaci zachodni nie potrafią nawet zrozumieć - wie, że na Wschodzie szanuje się szczodrość, demonstrację potęgi oraz kontakt osobisty ("wypić i pogadać"). Wiktor Stiepanowicz jest w tym dobry, dlatego podwładni za plecami nazywają go "Wiktor Stakanowicz" (stakan - szklanka).
Ambasador strategiczny
Przysyłając do Kijowa Czernomyrdina, Putin nie chciał chronić wyłącznie interesów gospodarczych Rosji. W samej tylko Moskwie działają 32 przedstawicielstwa ukraińskich regionów oraz wielkich przedsiębiorstw, jak Piwdenmasz czy Motor-sicz. Już dziś niektórzy analitycy mówią o tym, że gospodarka ma być kluczem do rozwiązywania wielu innych kwestii, na przykład statusu Floty Czarnomorskiej na Krymie, wojskowej współpracy, nie ratyfikowanego do dziś przez Radę Najwyższą Ukrainy tzw. zerowego wariantu długów z czasów ZSRR. W styczniu rosyjskie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego i jego ukraiński odpowiednik podpisały deklarację o strategicznym partnerstwie obu krajów.
Czernomyrdin nigdy nie daje za wygraną. Zapewne podobnie będzie się zachowywał na Ukrainie. Przykłady angażowania się nowego ambasadora w sprawy Kijowa nie kończą się na krytyce wizyty papieża. 28 sierpnia Ławra Kijowsko-Peczerska będzie obchodzić 950-lecie. Czernomyrdin zwrócił się do mera Kijowa Ołeksandra Omelczenki o pomoc w zorganizowaniu godnego przyjęcia patriarchy Wszechrusi Aleksieja II, zaproszonego przez Ukraińską Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego.
Pełnomocny i nadzwyczajny
"Spotkałem się z nowym ukraińskim premierem Anatolijem Kinachem, dogadaliśmy się. Będziemy rozwiązywać problemy. Deputowani ukraińscy proszą o audiencję u mnie. Na razie poznaję działaczy politycznych. Z wieloma spotkałem się wcześ-niej, ale młodych to nie znam" - tak Czernomyrdin opisywał swój pierwszy miesiąc na stanowisku ambasadora w gazecie "Izwiestia". Zarówno Moskwa, jak i Kijów dobrze wiedzą, że nie jest to najlepsze zajęcie dla najbardziej wpływowych polityków. Wiktor Stiepanowicz Czernomyrdin to jeden z najpopularniejszych rosyjskich polityków. Długoletni premier za rządów Borysa Jelcyna, jeden z twórców i pierwszych prezesów Gazpromu, szef partii Nasz Dom Rosja, w pewnym momencie był nawet poważnym kandydatem na stanowisko prezydenta. Według "Le Monde", jego osobisty majątek wynosi 5 mld dolarów. Taka osoba nie może być "zwykłym ambasadorem". Nic więc dziwnego, że rosyjska prasa pisze o gubernatorze czy też namiestniku Putina na Ukrainie. Takie wrażenie nasila się jeszcze z powodu wyjątkowego statusu Czernomyrdina jako "specjalnego przedstawiciela prezydenta w rosyjsko-ukraińskich kontaktach handlowo-gospodarczych". Sam Czernomyrdin nie ukrywa, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. "Zgodziłem się [na propo-zycję Putina], bo dobrze wiem, co i jak trzeba robić" - oświadczył po nominacji.
Braterstwo ekonomiczne
Styl działania Czernomyrdina ma niewiele wspólnego z tradycyjnie pojmowaną dyplomacją. O wiele bardziej Czernomyrdinowi odpowiada tytuł "specjalnego przedstawiciela prezydenta Rosji", gdyż umożliwia mu prowadzenie rozmaitej działalności bez konsultowania się z MSZ obu krajów. Stąd też krytyczne wypowiedzi na temat wizyty papieża czy statusu Ukrainy. Jeden ze znanych politologów ukraińskich doszedł do wniosku, że przyjazd do Kijowa takiego ambasadora jak Czernomyrdin jest w pewnym sensie ograniczeniem suwerenności państwowej. Bardziej umiarkowani specjaliści próbują tłumaczyć to w sposób racjonalny. - To, że jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Rosji wylądował w Kijowie - mówi dyrektor Instytutu Polityki Mykoła Tomenko - oznacza, iż ekonomiczne interesy Rosji będą silniej chronione. Szef jednego z odłamów partii Ruch Jurij Kostenko sugeruje, że Moskwa chce wykorzystać sytuację, jaka w ostatnich miesiącach powstała na Ukrainie, żeby umocnić swoją tu obecność. Zresztą pisze o tym rosyjska prasa: "Ponieważ Kuczma już nieraz demonstrował skrajną niekonsekwencję jako polityk, Kreml od dawna nie liczy na historyczne braterskie korzenie. Teraz ich kamieniem węgielnym jest gospodarka".
Dyplomacja bez gorsetu
Ukraina jest i zawsze będzie ważnym krajem dla Rosji, dlatego Moskwa chce mieć wpływ na to, co tu się dzieje. Trudno o lepszego realizatora tego celu niż Czernomyrdin. Ponieważ większość ukraińskich oligarchów dorobiła się na podkradaniu rosyjskiego gazu, Czernomyrdin - założyciel Gazpromu - ma niezwykle cenne informacje na temat ich nie zawsze czystych interesów. Nie jest tajemnicą także to, że era Kuczmy niedługo się skończy - wiosną zaplanowane są wybory do parlamentu, które prawdopodobnie zadecydują o tym, z jakiego środowiska pochodzić będzie następca prezydenta. Rosjanie z krajem tym wiążą zbyt duże nadzieje, by tak ważne procesy pozostawić mecha-nizmom demokratycznym - czyli decyzji wyborców.
Aby poznać przedstawicieli ukraińskiej elity, Czernomyrdin w pierwszych dniach pobytu w Kijowie urządził wystawne przyjęcie w Filharmonii Narodowej, formalnie wynajętej z okazji święta narodowego Rosji. Prasa donosi, iż tłum polityków, urzędników i deputowanych był tak wielki, że nawet wstrzymany został ruch na jednym z centralnych placów. Przyjęcie zrobiło wrażenie na większości obecnych. Czernomyrdin - czego dyplomaci zachodni nie potrafią nawet zrozumieć - wie, że na Wschodzie szanuje się szczodrość, demonstrację potęgi oraz kontakt osobisty ("wypić i pogadać"). Wiktor Stiepanowicz jest w tym dobry, dlatego podwładni za plecami nazywają go "Wiktor Stakanowicz" (stakan - szklanka).
Ambasador strategiczny
Przysyłając do Kijowa Czernomyrdina, Putin nie chciał chronić wyłącznie interesów gospodarczych Rosji. W samej tylko Moskwie działają 32 przedstawicielstwa ukraińskich regionów oraz wielkich przedsiębiorstw, jak Piwdenmasz czy Motor-sicz. Już dziś niektórzy analitycy mówią o tym, że gospodarka ma być kluczem do rozwiązywania wielu innych kwestii, na przykład statusu Floty Czarnomorskiej na Krymie, wojskowej współpracy, nie ratyfikowanego do dziś przez Radę Najwyższą Ukrainy tzw. zerowego wariantu długów z czasów ZSRR. W styczniu rosyjskie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego i jego ukraiński odpowiednik podpisały deklarację o strategicznym partnerstwie obu krajów.
Czernomyrdin nigdy nie daje za wygraną. Zapewne podobnie będzie się zachowywał na Ukrainie. Przykłady angażowania się nowego ambasadora w sprawy Kijowa nie kończą się na krytyce wizyty papieża. 28 sierpnia Ławra Kijowsko-Peczerska będzie obchodzić 950-lecie. Czernomyrdin zwrócił się do mera Kijowa Ołeksandra Omelczenki o pomoc w zorganizowaniu godnego przyjęcia patriarchy Wszechrusi Aleksieja II, zaproszonego przez Ukraińską Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego.
Więcej możesz przeczytać w 31/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.