Sowiecki agent niszczył sowiecką machinę wojenną?
Patriota, bohater, zdrajca, agent, podwójny agent, Konrad Wallenrod XX wieku, ostatni polski emigrant polityczny... Spór o pułkownika Kuklińskiego jest sporem o to, czym była Polska w latach 1944-1990.
Ostatnio do dyskusji włączył się Jurij Ryliew, były rezydent sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. W rozmowie z dziennikarzem tygodnika "Niezawisimoje Wojennoje Obozrienie" zasugerował on, jakoby Kukliński był jego kolegą po fachu, czyli agentem GRU. Wynurzenia Ryliewa nader ochoczo i obszernie przedrukowała "Trybuna".
Postsowieccy agenci najwyraźniej nie mogą przeboleć swej klęski, jaką była "sprawa Kuklińskiego". Bo czym zajmował się "agent GRU"? William Casey, dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej, w liście do prezydenta Ronalda Reagana pisał w lutym 1982 r., trzy miesiące po przybyciu Kuklińskiego do Stanów Zjednoczonych: "Nikt w świecie w ostatnich 40 latach nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński systematycznie dostarczał niezwykle cennych, tajnych informacji o armii sowieckiej, planach operacyjnych i zamierzeniach Związku Sowieckiego i przyczynił się w bezprecedensowy sposób do utrzymania pokoju". Robert Gates, szef CIA w czasie prezydentury George’a Busha, precyzuje te oceny: "Polski pułkownik Kukliński był naszym najcenniejszym źródłem informacji w całym bloku sowieckim. Przekazał ponad 30 tys. stron najtajniejszych dokumentów sowieckiego Sztabu Generalnego, co pozwoliło uprzedzić agresywne strategiczne zamiary Kremla". Jeszcze dokładniej o tym, co zdobył Kukliński w Moskwie, wspomina gen. John Galvin, były dowódca sił NATO: "W ich rękach (doradców prezydenta Reagana) znajdowało się dwa tysiące tajnych dokumentów specjalnego zna-czenia, przygotowanych przez sowiecki Sztab Generalny. Dostarczył je pułkownik Kukliński. Plany Układu Warszawskiego ograniczały się co prawda do agresji na Europę Zachodnią, ale ważne notatki umieszczone na marginesach zawierały informacje o bratniej współpracy z towarzyszami z Azji".
Najbardziej znanym rzecznikiem sprawy Kuklińskiego jest prof. Zbigniew Brzeziński. W 1998 r. w obecności m.in. trzech kolejnych szefów MSZ RP powiedział, że dzięki Kuklińskiemu "przewaga sowiecka była zniwelowana, a groźba wojny odsunięta. Gdyby jednak Moskwa rozpętała wojnę z państwami NATO, dowódca atakujących Europę sił Układu Warszawskiego marszałek Kulikow zostałby unieszkodliwiony wraz z całym swym sztabem najpóźniej trzy godziny od rozpoczęcia agresji".
Ale oddajmy też głos byłym przełożonym "agenta GRU" (wedle Ryliewa). Wspomniany już marszałek Kulikow jako dowódca Układu Warszawskiego ocenia, że "Kukliński to zdrajca i sprzedawczyk niegodny munduru wojska polskiego". Witalij Pawłow, wieloletni szef rezydentury KGB w Warszawie, autorytatywnie stwierdza w swych cynicznych, ale szczerych pamiętnikach: "Amerykanie mieli najcenniejsze źródło informacji - wysoko usytuowanego w strukturach wojskowych agenta, pułkownika Sztabu Generalnego Ryszarda Kuklińskiego, cieszącego się całkowitym zaufaniem polskich przywódców. Miał on cenne informacje o systemie obronnym całego Układu Warszawskiego".
Wreszcie można przypomnieć informację, którą ujawnił Tomasz Lis w książce "Za kulisami wstępowania Polski do NATO". W lipcu 1997 r., kiedy Bill Clinton przybył do Warszawy, "jednym z najważniejszych punktów rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim była historia (...). Polska nie mogła bez zgrzytów wejść do NATO tak długo, jak długo człowiek, którego Amerykanie uważali za bohatera, był oficjalnie w Polsce zdrajcą. Prezydent Clinton stawiał ten problem na porządku dziennym".
Najsłynniejszym polskim agentem obcego wywiadu pozostaje jednak Jacek Soplica, pseudonim ks. Robak, który przekazywał do centrali informacje o armii rosyjskiej. Czy współpracując z francuskim wywiadem, też był zdrajcą narodu? A może Ryliew nam ujawni (co Mickiewicz zataił), że Robak był agentem GRU?
Ostatnio do dyskusji włączył się Jurij Ryliew, były rezydent sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. W rozmowie z dziennikarzem tygodnika "Niezawisimoje Wojennoje Obozrienie" zasugerował on, jakoby Kukliński był jego kolegą po fachu, czyli agentem GRU. Wynurzenia Ryliewa nader ochoczo i obszernie przedrukowała "Trybuna".
Postsowieccy agenci najwyraźniej nie mogą przeboleć swej klęski, jaką była "sprawa Kuklińskiego". Bo czym zajmował się "agent GRU"? William Casey, dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej, w liście do prezydenta Ronalda Reagana pisał w lutym 1982 r., trzy miesiące po przybyciu Kuklińskiego do Stanów Zjednoczonych: "Nikt w świecie w ostatnich 40 latach nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński systematycznie dostarczał niezwykle cennych, tajnych informacji o armii sowieckiej, planach operacyjnych i zamierzeniach Związku Sowieckiego i przyczynił się w bezprecedensowy sposób do utrzymania pokoju". Robert Gates, szef CIA w czasie prezydentury George’a Busha, precyzuje te oceny: "Polski pułkownik Kukliński był naszym najcenniejszym źródłem informacji w całym bloku sowieckim. Przekazał ponad 30 tys. stron najtajniejszych dokumentów sowieckiego Sztabu Generalnego, co pozwoliło uprzedzić agresywne strategiczne zamiary Kremla". Jeszcze dokładniej o tym, co zdobył Kukliński w Moskwie, wspomina gen. John Galvin, były dowódca sił NATO: "W ich rękach (doradców prezydenta Reagana) znajdowało się dwa tysiące tajnych dokumentów specjalnego zna-czenia, przygotowanych przez sowiecki Sztab Generalny. Dostarczył je pułkownik Kukliński. Plany Układu Warszawskiego ograniczały się co prawda do agresji na Europę Zachodnią, ale ważne notatki umieszczone na marginesach zawierały informacje o bratniej współpracy z towarzyszami z Azji".
Najbardziej znanym rzecznikiem sprawy Kuklińskiego jest prof. Zbigniew Brzeziński. W 1998 r. w obecności m.in. trzech kolejnych szefów MSZ RP powiedział, że dzięki Kuklińskiemu "przewaga sowiecka była zniwelowana, a groźba wojny odsunięta. Gdyby jednak Moskwa rozpętała wojnę z państwami NATO, dowódca atakujących Europę sił Układu Warszawskiego marszałek Kulikow zostałby unieszkodliwiony wraz z całym swym sztabem najpóźniej trzy godziny od rozpoczęcia agresji".
Ale oddajmy też głos byłym przełożonym "agenta GRU" (wedle Ryliewa). Wspomniany już marszałek Kulikow jako dowódca Układu Warszawskiego ocenia, że "Kukliński to zdrajca i sprzedawczyk niegodny munduru wojska polskiego". Witalij Pawłow, wieloletni szef rezydentury KGB w Warszawie, autorytatywnie stwierdza w swych cynicznych, ale szczerych pamiętnikach: "Amerykanie mieli najcenniejsze źródło informacji - wysoko usytuowanego w strukturach wojskowych agenta, pułkownika Sztabu Generalnego Ryszarda Kuklińskiego, cieszącego się całkowitym zaufaniem polskich przywódców. Miał on cenne informacje o systemie obronnym całego Układu Warszawskiego".
Wreszcie można przypomnieć informację, którą ujawnił Tomasz Lis w książce "Za kulisami wstępowania Polski do NATO". W lipcu 1997 r., kiedy Bill Clinton przybył do Warszawy, "jednym z najważniejszych punktów rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim była historia (...). Polska nie mogła bez zgrzytów wejść do NATO tak długo, jak długo człowiek, którego Amerykanie uważali za bohatera, był oficjalnie w Polsce zdrajcą. Prezydent Clinton stawiał ten problem na porządku dziennym".
Najsłynniejszym polskim agentem obcego wywiadu pozostaje jednak Jacek Soplica, pseudonim ks. Robak, który przekazywał do centrali informacje o armii rosyjskiej. Czy współpracując z francuskim wywiadem, też był zdrajcą narodu? A może Ryliew nam ujawni (co Mickiewicz zataił), że Robak był agentem GRU?
Więcej możesz przeczytać w 32/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.