Krystyna Romanowska, „Wprost”: Ludzie pytają panią o przyszłość Odry...
dr Marta Jermaczek-Sitak: Tak – mieszkam z rodziną kilka kilometrów od Odry i jest to właściwie moja rzeka. Widzimy ją prawie codziennie. Na Odrze pracuję – stanowi ona przestrzeń mojej edukacji przyrodniczej. Jest Rzeczny Uniwersytet Ludowy, który zaczął działać, dopóki nie zatruto rzeki. Patrząc na rzekę, mam taką refleksję, że przyzwyczailiśmy się myśleć: „wytniemy drzewo, ale przecież zaraz urośnie nowe. Wytniemy albo spalimy las, a on urośnie i zaraz będzie taki sam. Osuszymy mokradło, ale rowy odwadniające zarosną i ono się odrodzi. Zatrujemy, zdewastujemy rzekę, a ona się oczyści”.
Ale w przypadku Odry przekroczyliśmy próg.
Przyroda ma ogromne zdolności regeneracji, powrotu do tej dynamicznej, płynnej równowagi, w której od tysięcy lat funkcjonuje. Jeszcze 200-300 lat temu wycięty las rzeczywiście się odradzał, drzewo odrastało, rzeka oczyszczała się i zapominała. Ale to ma swoje granice. Odra została zdewastowana przez regulację w XIX wieku i potem przez cały XX wiek wlewano do niej wszystko, co popadło. Przez dziesięciolecia była ściekiem, w ciągu ostatnich 20-30 lat zaczęła się odradzać, regenerować, odzyskiwać zdolność samooczyszczania. Dlaczego? Ponieważ po 1989 roku zaprzestano wielkich inwestycji. Pomysły z czasów komuny o drodze wodnej dla dużych statków zostały zapomniane. Rzeka więc pozarastała, zamuliła, odtworzyły się łęgi. W ten sposób odzyskała też zdolność do samooczyszczania się i woda w Odrze od jakiegoś czasu jest już całkiem niezła. Potwierdzają to badania, które w lipcu robili w Odrze naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego. Sami zresztą widzieliśmy, jakie żyły w niej ryby.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.