Wirusy atakują głównie komputery działające pod kontrolą systemów Microsoftu
Atak wirusa Code Red II może spowodować straty sięgające kilku miliardów dolarów. Wirusy komputerowe, a właściwie wirusy atakujące komputery działające pod kontrolą systemów Microsoftu, są plagą internautów i administratorów serwerów. Tylko w Korei Południowej nowy groźny wirus zaatakował ponad 13 tys. firm. Wykorzystując lukę w oprogramowaniu zabezpieczającym, Code Red II infekuje nie tylko serwer, ale także inne komputery, które łączyły się z nim przez Internet.
Na atak wirusów narażeni są głównie użytkownicy programów działających pod kontrolą systemów Windows. Wynika to w takim samym stopniu z błędów programistów, jak i z dużej popularności produktów Microsoftu. O ile bowiem błędy da się poprawić, o tyle trudniej namówić miliony użytkowników do uaktualnienia systemów. Wcześniejszy atak wirusa nazwanego Code Red, który uszkodził tysiące komputerów na całym niemal świecie, był poprzedzony akcją informacyjną Microsoftu na temat luki w zabezpieczeniach systemu. Już miesiąc przed atakiem dostępne było w sieci uaktualnienie programu, chroniące przed potencjalnym zagrożeniem. Nie zawiniło zatem jedynie wadliwe oprogramowanie, ale także bagatelizowanie ostrzeżeń przez użytkowników. - Żadna firma produkująca oprogramowanie dla masowego odbiorcy nie daje użytkownikowi gwarancji, że stworzony przez nią system jest całkowicie bezpieczny i wolny od błędów - mówi Jakub Połeć z Microsoftu. - W wypadku programów tworzonych na zamówienie wielkich korporacji czasem udziela się takich gwarancji, ale kosztują one miliony dolarów. Komputerowe firmy w warunkach licencji informują, że nie ponoszą odpowiedzialności za straty wynikające z użytkowania ich programów. Robi tak nie tylko Microsoft, ale i inni twórcy oprogramowania.
Każdy atak wirusów powinien być okazją do przypomnienia sobie podstawowych zasad bezpieczeństwa dotyczącego komputerów - powtarzają niemal wszyscy producenci programów antywirusowych. Przed Code Red można się uchronić dzięki stałemu sprawdzaniu systemu odpowiednimi programami, unikaniu otwierania podejrzanych załączników i wyłączeniu funkcji automatycznego podglądu treści przychodzących e-maili.
Na atak wirusów narażeni są głównie użytkownicy programów działających pod kontrolą systemów Windows. Wynika to w takim samym stopniu z błędów programistów, jak i z dużej popularności produktów Microsoftu. O ile bowiem błędy da się poprawić, o tyle trudniej namówić miliony użytkowników do uaktualnienia systemów. Wcześniejszy atak wirusa nazwanego Code Red, który uszkodził tysiące komputerów na całym niemal świecie, był poprzedzony akcją informacyjną Microsoftu na temat luki w zabezpieczeniach systemu. Już miesiąc przed atakiem dostępne było w sieci uaktualnienie programu, chroniące przed potencjalnym zagrożeniem. Nie zawiniło zatem jedynie wadliwe oprogramowanie, ale także bagatelizowanie ostrzeżeń przez użytkowników. - Żadna firma produkująca oprogramowanie dla masowego odbiorcy nie daje użytkownikowi gwarancji, że stworzony przez nią system jest całkowicie bezpieczny i wolny od błędów - mówi Jakub Połeć z Microsoftu. - W wypadku programów tworzonych na zamówienie wielkich korporacji czasem udziela się takich gwarancji, ale kosztują one miliony dolarów. Komputerowe firmy w warunkach licencji informują, że nie ponoszą odpowiedzialności za straty wynikające z użytkowania ich programów. Robi tak nie tylko Microsoft, ale i inni twórcy oprogramowania.
Każdy atak wirusów powinien być okazją do przypomnienia sobie podstawowych zasad bezpieczeństwa dotyczącego komputerów - powtarzają niemal wszyscy producenci programów antywirusowych. Przed Code Red można się uchronić dzięki stałemu sprawdzaniu systemu odpowiednimi programami, unikaniu otwierania podejrzanych załączników i wyłączeniu funkcji automatycznego podglądu treści przychodzących e-maili.
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.