Cofka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wezbrał nurt elektronicznej cywilizacji świata
Trudno powiedzieć, żeby to było spokojne lato. Powodzie, huragany, pioruny, tornada, afery polityczne, nagłe striptizy majątkowe elit politycznych (bieda aż piszczy!), hamletyczny autobus wyborczy Unii Wolności, błądzący po Polsce w donkiszotowskim poszukiwaniu niedawnej rycerskiej świetności, Samoobrona odblokowująca Polskę (worek sprywatyzowanego cukru temu, kto wie, o co im chodzi), Prawo i Sprawiedliwość kokietujące nas szubienicą, solidarnościowcy bez solidarności, no i Platforma Obywatelska, która oby nie zamieniła się w ring obywatelskiego meczu bokserskiego o władzę.
Oczywiście, są ludziska, których te rozmaite plagi nie dotknęły, do życia politycznego kraju mają stosunek nijaki albo okopały się w obronie przed rzeczywistością w grajdołkach nad Bałtykiem, Morzem Śródziemnym lub innym Pacyfikiem. Schowany w swej pustelni też mógłbym się zupełnie wyłączyć z życia, kontemplując jedynie górskie horyzonty i czytając dwudziestowiecznych poetów amerykańskich. Na przykład Carla Sandburga, w którego poemacie "Ludzie" odkryłem poetykę naszych aktualnych perypetii moralno-cywilizacyjnych. Pro-szę posłuchać: Powiadają, że pieniądze to potęga,/ Inni, że pieniądz to bezpieczeństwo,/ Jeszcze inni, że pieniądz jest korzeniem zła,/ Zaś stara mądrość mówi pieniądz oznacza/ Wolność./ Tym wszystkim jest pieniądz i jeszcze czymś więcej./ Jeśli masz pieniądze, możesz mieć wszystko, co zechcesz./ Możesz mieć jedzenie i stroje, domy i pola, rewolwery,/ diamenty, kobiety, mężczyzn, czas wolny na/ spokojne słuchanie muzyki./ Za pieniądze kupisz wszystko poza miłością,/ wolnością i cha-rakterem, życiem nieskończonym, pokojem i ciszą (przekład własny z 1971 r., Wybór wierszy, PIW).
Tak, mógłbym się też z większością współobywateli wyłączyć z obecnego ojczyźnianego zamętu, gdyby nie uparta i wrodzona ciekawość spraw ogólnych, cechująca staroświeckiego humanistę inteligenta. Obecna rzeczywistość wymaga jakiejś definicji, by człowiek inteligentny mógł się w niej odnaleźć. Na polskie życie można zawsze spoglądać albo z perspekty-wy mickiewiczowskiej, albo mrożkowej. To, co naszkicowałem na wstępie felietonu, to czysty Mrożek. Ale w czasie dumań nad losem ukochanego kraju, gdy okazuje się, że połowa społeczeństwa chce głosować na postkomunistów, w telewizji od nowa pokazują dzieje agenta rosyjskiego wywiadu wojskowego, a na pogrzebie Edwarda Gierka wygłasza się jego apologię, jakby był budowniczym III Rzeczypospolitej, mamy do czynienia nie z Mrożkiem, lecz z cofką. Co to jest cofka? W czasie relacji z ostatniej powodzi nauczyłem się tego terminu oznaczającego sytua-cję, gdy jakiś dopływ Wisły pod wpływem jej podwyższonego nurtu cofa się i zaczyna płynąć pod prąd. Nurt elektronicznej i demokratycznej cywilizacji świata wezbrał nagle i zalewa coraz większe obszary globu, a nas ogarnęła cofka.
Historia to żywy koń, który śmieje się z drewnianego konia/ historia mówi: jeśli pan łaskaw, przepraszam, pan mi wybaczy, to się już nigdy nie powtórzy (Carl Sandburg, jak wyżej).
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.