Każdy z Państwa, kto czyta te słowa i płaci w Polsce podatki, zatrudnia prezydenta Kwaśniewskiego, premiera Buzka i każdego z ministrów, zatrudnia posła Krzaklewskiego, a nawet lidera opozycji posła Millera. Każdy z Państwa zatrudnia ponadto wszystkich samorządowców i urzędników państwowych - łożąc na ich pensje, biurka, samochody i wszystko, czym zarządzają. To są nasi pracownicy, w dodatku wynajęci do zajmowania się tak ważną dla nas rzeczą, jaką jest nasze państwo, czyli zarządzania naszym majątkiem, naszymi pieniędzmi.
Im nowocześniejsze państwo, tym obywatel wie więcej o nim i jego funkcjonariuszach, a państwo wie mniej o obywatelu; a w każdym razie na pewno takie państwo nie gromadzi na temat obywatela żadnych informacji, do których ten nie ma dostępu (choćby w celu ich zweryfikowania). Lektura kilku tekstów z tego wydania "Wprost" dowodzi, że niestety nadal zamiast państwa przezroczystego, państwa ze szkła, mamy bizantyjskie państwo na niedostępnej szklanej górze, w którym na przykład Kancelaria Prezydenta utajniła przed obywatelami (w których imieniu głowa państwa działa) nie tylko nazwiska osób ułaskawianych przez prezydenta, ale nawet odznaczanych (vide: "Dyktatura Bizancjum"), a były minister sprawiedliwości powołał wewnątrz prokuratury coś na kształt prywatnej prokuratury, gromadząc wszelkie "informacje o sprawach dotyczących ludzi znanych z życia publicznego" (vide: "Hakmania").
W tej atmosferze przeciwnicy państwa przezroczystego bez cienia zażenowania próbują nam wmówić, że mylimy się, żądając, aby podatnicy wiedzieli wszystko o zarządzających ich pieniędzmi politykach i urzędnikach (w tym znali majątek ich oraz ich najbliższej rodziny). Starają się nam wmówić, że tkwimy w błędzie, domagając się, aby cała droga, jaką pokonuje każda publiczna złotówka, była jawna dla każdego podatnika; jawna od momentu wpłacenia jej przezeń do budżetu aż do chwili jej wydania przez polityków i urzędników.
Tymczasem w Szwecji "każdy obywatel może przez telefon dowiedzieć się, jakie dochody w deklaracji podatkowej umieścił premier, lider opozycji, burmistrz, a nawet szef i sąsiad oraz jakie dochody mieli członkowie ich rodzin" - przypominają autorzy "Dyktatury Bizancjum". "W Wielkiej Brytanii każdy obywatel może się dowiedzieć, ile szef rządu czy minister wydaje na kształcenie dzieci lub sprzęt wędkarski i jak wygląda jego mieszkanie. Poddany duńskiej królowej Małgorzaty II czy holenderskiej Beatrix może na internetowych stronach znaleźć informacje o wszystkich wydatkach dworu: za ile kształcą się lub ile zarabiają królewskie dzieci, ile wydano na kwiaty czy wodę sodową itd. Obywatele mają wgląd w całą korespondencję urzędową, jawne są wszystkie przetargi czy konkursy ofert; mogą pytać urzędników o ich status majątkowy, obejrzeć umowy kupna domu czy samochodu".
Podobnie jak Szwedzi, Duńczycy, Brytyjczycy, i my mamy prawo znać szczegóły wszystkich, nawet najdrobniejszych publicznych przetargów, łącznie z zawartością ofert konkurentów. Mamy prawo wiedzieć, jaką wodę mineralną pije prezydent Kwaśniewski oraz jakim autem jeździ premier Buzek. Mamy prawo wiedzieć, ile kosztują służbowe wyjazdy naszych polityków i urzędników, z jakim biurem podróży i za jakie pieniądze spędzili wakacje oraz ile wydali na zakup mieszkania. A wszystko po to, byśmy mogli się wreszcie stać obywatelami naszego państwa i byśmy mogli rzetelnie oceniać, czy nasze pianiądze są racjonalnie wydawane, ergo - czy nasze państwo jest możliwie jak najtańsze. A niestety nie jest, czego jedną z najważniejszych przyczyn jest właśnie jego nieprzejrzystość. Utrzymywanie Rzeczypospolitej Przezroczystej kosztowałoby nas rocznie - wedle badań firmy PricewaterhouseCoopers - ponad 13 mld zł mniej niż obecnej Rzeczypospolitej Nieprzezroczystej!
Symbolem nowoczesnego, transparentnego państwa jest przezroczysty szklany budynek Ministerstwa Ochrony Środowiska Holandii. Kiedy w takich urzędach - przejrzystych w przenośni i dosłownie - będą wreszcie pracować nasi politycy i urzędnicy?
PS. Po przeczytaniu w "Rzeczpospolitej": "Premier Waldemar Pawlak podał się do dymisji po serii artykułów we Wprost, powstałych nie bez pomocy informatorów ze służb specjalnych", zastanawiam się, czy redaktorom "Rzeczpospolitej" nie pomyliły się role. Przeprosin za tę insynuację dochodzić będziemy na drodze przewidzianej przez prawo.
Im nowocześniejsze państwo, tym obywatel wie więcej o nim i jego funkcjonariuszach, a państwo wie mniej o obywatelu; a w każdym razie na pewno takie państwo nie gromadzi na temat obywatela żadnych informacji, do których ten nie ma dostępu (choćby w celu ich zweryfikowania). Lektura kilku tekstów z tego wydania "Wprost" dowodzi, że niestety nadal zamiast państwa przezroczystego, państwa ze szkła, mamy bizantyjskie państwo na niedostępnej szklanej górze, w którym na przykład Kancelaria Prezydenta utajniła przed obywatelami (w których imieniu głowa państwa działa) nie tylko nazwiska osób ułaskawianych przez prezydenta, ale nawet odznaczanych (vide: "Dyktatura Bizancjum"), a były minister sprawiedliwości powołał wewnątrz prokuratury coś na kształt prywatnej prokuratury, gromadząc wszelkie "informacje o sprawach dotyczących ludzi znanych z życia publicznego" (vide: "Hakmania").
W tej atmosferze przeciwnicy państwa przezroczystego bez cienia zażenowania próbują nam wmówić, że mylimy się, żądając, aby podatnicy wiedzieli wszystko o zarządzających ich pieniędzmi politykach i urzędnikach (w tym znali majątek ich oraz ich najbliższej rodziny). Starają się nam wmówić, że tkwimy w błędzie, domagając się, aby cała droga, jaką pokonuje każda publiczna złotówka, była jawna dla każdego podatnika; jawna od momentu wpłacenia jej przezeń do budżetu aż do chwili jej wydania przez polityków i urzędników.
Tymczasem w Szwecji "każdy obywatel może przez telefon dowiedzieć się, jakie dochody w deklaracji podatkowej umieścił premier, lider opozycji, burmistrz, a nawet szef i sąsiad oraz jakie dochody mieli członkowie ich rodzin" - przypominają autorzy "Dyktatury Bizancjum". "W Wielkiej Brytanii każdy obywatel może się dowiedzieć, ile szef rządu czy minister wydaje na kształcenie dzieci lub sprzęt wędkarski i jak wygląda jego mieszkanie. Poddany duńskiej królowej Małgorzaty II czy holenderskiej Beatrix może na internetowych stronach znaleźć informacje o wszystkich wydatkach dworu: za ile kształcą się lub ile zarabiają królewskie dzieci, ile wydano na kwiaty czy wodę sodową itd. Obywatele mają wgląd w całą korespondencję urzędową, jawne są wszystkie przetargi czy konkursy ofert; mogą pytać urzędników o ich status majątkowy, obejrzeć umowy kupna domu czy samochodu".
Podobnie jak Szwedzi, Duńczycy, Brytyjczycy, i my mamy prawo znać szczegóły wszystkich, nawet najdrobniejszych publicznych przetargów, łącznie z zawartością ofert konkurentów. Mamy prawo wiedzieć, jaką wodę mineralną pije prezydent Kwaśniewski oraz jakim autem jeździ premier Buzek. Mamy prawo wiedzieć, ile kosztują służbowe wyjazdy naszych polityków i urzędników, z jakim biurem podróży i za jakie pieniądze spędzili wakacje oraz ile wydali na zakup mieszkania. A wszystko po to, byśmy mogli się wreszcie stać obywatelami naszego państwa i byśmy mogli rzetelnie oceniać, czy nasze pianiądze są racjonalnie wydawane, ergo - czy nasze państwo jest możliwie jak najtańsze. A niestety nie jest, czego jedną z najważniejszych przyczyn jest właśnie jego nieprzejrzystość. Utrzymywanie Rzeczypospolitej Przezroczystej kosztowałoby nas rocznie - wedle badań firmy PricewaterhouseCoopers - ponad 13 mld zł mniej niż obecnej Rzeczypospolitej Nieprzezroczystej!
Symbolem nowoczesnego, transparentnego państwa jest przezroczysty szklany budynek Ministerstwa Ochrony Środowiska Holandii. Kiedy w takich urzędach - przejrzystych w przenośni i dosłownie - będą wreszcie pracować nasi politycy i urzędnicy?
PS. Po przeczytaniu w "Rzeczpospolitej": "Premier Waldemar Pawlak podał się do dymisji po serii artykułów we Wprost, powstałych nie bez pomocy informatorów ze służb specjalnych", zastanawiam się, czy redaktorom "Rzeczpospolitej" nie pomyliły się role. Przeprosin za tę insynuację dochodzić będziemy na drodze przewidzianej przez prawo.
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.