Krystyna Romanowska: Czy zamieszki w Iranie w reakcji na tragedię Mahsy Amini, zmarłej po pobycie w komisariacie, do którego trafiła za niedostateczne przestrzeganie reguł hidżabu, są punktem zwrotnym w historii tego kraju? Czy kobiety obalą fundamentalistyczny reżim?
Ludwika Włodek: Na ulice Iranu wychodzą nie tylko kobiety. To manifestacja całego narodu, który solidaryzuje się z kobietami. Ludzie są oburzeni i zszokowani śmiercią Mahsy Amini – nie trzeba być wielkim feministą, żeby uznać ten przypadek za niedorzeczną brutalną zbrodnię. Manifestacje odbywają się w ponad 80 miastach Iranu. Giną ludzie, Nie znamy dokładnej liczby zabitych przez służby porządkowe, ale organizacje broniące praw człowieka mówią już o 80 osobach.
Jedną z ofiar jest postrzelona sześcioma kulami Hadis Najafi, 21-letnia popularna tik-tokerka. Takie incydenty jeszcze potęgują wzburzenie protestujących.
Manifestują nawet mieszkańcy bardzo konserwatywnych miast, takich jak Meszhed na wschodzie – święte miasto szyitów czy Kum, na południu od Teheranu, w którym są szkoły religijne i z którego wywodzi się wielu ajatollahów. Strajk generalny zapowiedzieli nauczyciele i pracownicy przemysłu. Jeśli faktycznie by doszło do masowych strajków, to byłby cios dla irańskiego teokratycznego reżimu. Na uniwersytetach władze ogłosiły zajęcia zdalne, ale i studenci, i wykładowcy odmówili w nich udziału, póki aresztowani za udział w manifestacjach studenci nie zostaną wypuszczeni na wolność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.