W tym roku już 24 uczelnie kształcą przyszłych lekarzy. Ponad 10 tys. studentów rozpoczęło studia na wydziałach lekarskich i lekarsko-dentystycznych – to dwa razy więcej niż w 2015 r. Porozumienie Rezydentów, a także Naczelna Izba Lekarska, zwracają uwagę, że odbije się to negatywnie na jakości kształcenia, problemem są zwłaszcza nowe wydziały na uczelniach nie mających do tej pory doświadczeń z kształceniem przyszłych lekarzy. Nie podziela pan tych obaw?
Nie sądzę, by ktokolwiek dzisiaj kwestionował deficyt lekarzy w Polsce. Jeszcze niedawno dane OECD wskazywały, że w Polsce jest 2,4 lekarza na 1000 mieszkańców, co plasowało nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Samorząd lekarski wskazywał na deficyt lekarzy na poziomie ok. 60 tysięcy. Porozumienie podpisane w 2018 r. pomiędzy ówczesnym Ministrem Zdrowia a Porozumieniem Rezydentów jako jeden z głównych postulatów wskazywało na konieczność podejmowania działań mających na celu zwiększenie liczby lekarzy.
Dopiero w tym roku po raz pierwszy istotnie zwiększony rocznik studentów kierunku lekarskiego opuścił mury uczelni.
Na przestrzeni ostatnich lat zwiększyliśmy o prawie 3300 liczbę miejsc na kierunku lekarskim. Tym samym w kolejnych latach liczba absolwentów będzie także rosła. Niemniej jednak bez zwiększenia liczby uczelni nie udałoby się doprowadzić do obecnej sytuacji, kiedy to prawie 9,5 tys. studentów rozpoczyna kształcenie na kierunku lekarskim.
Przypomnę, że w 2015 r. tylko 15 uczelni prowadziło kształcenie na kierunku lekarskim.
Dlatego Naczelna Izba Lekarska obawia się, że tak znaczne zwiększenie liczby uczelni kształcących lekarzy, jak również liczby osób studiujących na kierunkach lekarskich, odbędzie kosztem jakości kształcenia.
Kilka lat temu pojawił się pomysł uruchomienia kierunku lekarskiego na uniwersytetach w Zielonej Górze, Opolu, Rzeszowie i Kielcach. Dyskusja była trudna, jednak kierunki zostały uruchomione. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości co do słuszności tych decyzji.
Pierwszy rocznik absolwentów z Zielonej Góry zdał Lekarski Egzamin Końcowy najlepiej w kraju.
Kolejne działania to powstanie wydziału medycznego na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i na Uniwersytecie Warszawskim.
Obawy wynikają z pytania, czy nauki medyczne na uniwersytetach będą na odpowiednim poziomie: to znaczy, czy lekarz będzie równie dobrze wykształcony – tak, jakby skończył uczelnię medyczną?
Przykłady z Zielonej Góry, Rzeszowa, Kielc i Opola nie potwierdzają tych obaw. Medycyna na uniwersytecie to dostęp do badań klinicznych, granty, wysoko punktowane publikacje. To buduje prestiż uczelni. „Sąsiedztwo” nauk społecznych, nauk humanistycznych, nauk przyrodniczych, czy nauk teologicznych to z kolei wartość dla studentów. Zyskują inną percepcję, inny kontekst. Zyskują przestrzeń do kształtowania postawy. Ostatecznie każdy może wybrać gdzie chce studiować.
A co z pozostałymi uczelniami, co z „zawodówkami”?
Większość nowych uczelni od lat już prowadzi kształcenie na kierunkach medycznych, takich jak pielęgniarstwo, położnictwo, fizjoterapia, ratownictwo medyczne, analityka medyczna.
Bazy infrastrukturalnej, jaką zobaczyłem np. w Nowym Sączu w przypadku fizjoterapii, mógłby pozazdrościć niejeden uniwersytet medyczny.
W tym roku akademickim do grona uczelni kształcących przyszłych lekarzy dołączyła Częstochowa i Elbląg. W Częstochowie – Uniwersytet Humanistyczno - Przyrodniczy im. Jana Długosza, w Elblągu: Akademia Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych. Kolejna szkoła wyższa – Akademia Mazowiecka w Płocku – otworzy kierunek lekarski w następnym roku akademickim. Szkoła ta w momencie ubiegania się o zgodę na prowadzenie studiów lekarskich miała status szkoły zawodowej, ale od 1 października jest już szkołą akademicką dzięki bardzo dobrej parametryzacji.
Obawy i głos środowiska traktuję jako głos w dyskusji. Już wcześniej jednak zainicjowaliśmy prace nad zmianami standardów kształcenia w zawodach medycznych. Będą one obowiązywały na wszystkich uczelniach. Robimy to wspólnie z przedstawicielami zawodów medycznych, uczelni, studentów, z udziałem konsultantów krajowych.
Na czym będą polegać te zmiany w sposobie kształcenia?
Główny kierunek to upraktycznienie. Chcemy ułatwić młodym ludziom wejście do zawodu. Chcemy, by zdobywali praktykę już w trakcie studiów. Dlatego przesuwamy ciężar nauczania na kształtowanie kompetencji i umiejętności. Proponujemy egzamin umiejętności praktycznych OSCE (Objective Structured Clinical Examination/Obiektywny Ustrukturyzowany Egzamin Kliniczny). Jest to egzamin, w którym nacisk kładzie się na standaryzację i obiektywizm. Służy ewaluacji takich kompetencji, jak zbieranie wywiadu, badanie fizykalne, komunikacja z pacjentem, umiejętność interpretacji danych klinicznych, poprawne wykonywanie procedur.
Wprowadzamy ponad 40 umiejętności, które lekarz musi zdobyć w trakcie studiów i wykonać je w całości samodzielnie. Przy czym nie są to umiejętności typu pomiar temperatury ciała, lecz złożone czynności medyczne, jak np. wykonanie określonego badania USG.
Dużo większy nacisk chcemy położyć na naukę w centrach symulacji. Planujemy do końca listopada powołać zespół, który zajmie się opracowaniem scenariuszy nauczania w tych centrach i wypracuje zasady przeprowadzania egzaminów praktycznych. Ważne, żeby nauka odbywała się tam w poczuciu, że, co prawda na fantomach, ale jednak uczymy się ratować ludzkie życie. Docelowo chcemy tworzyć interdyscyplinarne centra symulacji medycznej i treningu medycznego.
Kolejna kwestia to komunikacja z pacjentem, ale też pomiędzy zawodami medycznymi. Dziś leczenie pacjenta w dużej mierze zależy od pracy zespołu.
Z innych działań, które wspieramy – zakładam, że powstanie Towarzystwo Edukacji Medycznej. Jest ono na etapie wstępnych uzgodnień założeń programowych. Trwają też rozmowy o współpracy ze Światową Organizacja Edukacji Medycznej (World Federation for Medical Education). Głównym zadaniem WFME jest promowanie wysokiej jakości kształcenia medycznego.
Reasumując, nie ma mowy, żeby jakość kształcenia na kierunkach medycznych w Polsce miała się pogorszyć. Wręcz przeciwnie – inicjujemy lub wspieramy sporo działań projakościowych.
W przypadku lekarzy planowane są też zmiany w kształceniu podyplomowym?
Tak, mamy już centralny nabór na szkolenie specjalizacyjne. W listopadzie zatwierdzimy nowe programy. Od przyszłej sesji planujemy zwolnienie z ustnej części egzaminu specjalizacyjnego w przypadku uzyskania z części pisemnej co najmniej 75 proc. prawidłowych odpowiedzi. Jednocześnie rezygnujemy z dostępnych baz pytań do egzaminu specjalizacyjnego z poszczególnych dziedzin medycyny.
Czytaj też:
To badanie jeszcze w tym roku może ocalić życie 3000 osób w Warszawie. Miejsca są w całej Polsce
Wprowadzamy też zmiany organizacyjne. Procedujemy zmianę ustawy o Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego. Zakłada ona integrację Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych z Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego. Zgodnie z zapowiedzią ministra Adama Niedzielskiego, podjęliśmy też prace zmierzające do umocowania CMKP w systemie szkolnictwa wyższego na prawach uczelni publicznej.
Młodzi lekarze podnoszą, że jeśli w Polsce będzie się kształcić zbyt wielu lekarzy, a jednocześnie nie stworzy im się lepszych warunków pracy, to znaczy np. nie zmniejszy biurokracji, to większość lekarzy wyjedzie. Tak jak to np. stało się w Hiszpanii.
Migracja lekarzy to dziś zupełnie inne zjawisko niż przed laty. Młodzi ludzie już w trakcie studiów wyjeżdżają na różne stypendia, realizują wspólnie projekty. Wyjeżdżają, poszerzają swoje umiejętności, kompetencje, ale potem wracają i wykorzystują wiedzę i umiejętności pracując w Polsce.
Czytaj też:
Prof. Wielgoś po decyzji rektora WUM: Użyłbym tu słowa niegodziwość. Jestem w szoku
Popatrzmy też na zwiększenie liczby studentów z innej strony – udostępniliśmy w tym roku ponad 10 tys. miejsc na wydziałach lekarskich i lekarsko-dentystycznych, a to znaczy, że stworzyliśmy szansę dla ponad 10 tys. młodych ludzi na naukę wymarzonego zawodu. Jeszcze kilka lat temu nie było to możliwe. Zaproponowaliśmy też kredyt na studia medyczne dla osób, które studiują na płatnych studiach.
Jak duże jest zainteresowanie kredytem na studia?
Według danych na dziś studenci złożyli prawie 1500 wniosków, z czego ponad połowa zakończyła się już podpisaniem umowy.
Zmiany w kształceniu lekarzy będą wprowadzone. Jaki ma być ten lekarz XXI wieku?
Stawiamy na upraktycznienie kształcenia, doświadczenie, wzrost wynagrodzenia, poprawę warunków pracy, na partycypacje w decyzjach. Chcemy zapewnić poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów. Ale także poczucie bezpieczeństwa lekarzy, farmaceutów, pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów, ratowników medycznych, diagnostów laboratoryjnych i innych pracowników wykonujących zawody medyczne – że posiadają wiedzę, kompetencje i umiejętności, by wejść w relację z pacjentem.
I jeszcze jedna obawa: przyszłych lekarzy musi mieć kto kształcić. Czy nie zabraknie kadry dydaktycznej? Kto będzie realizować nowe standardy?
Na pewno musimy uatrakcyjnić pracę dydaktyczną. Stąd projekt „Młody Dydaktyk”, przedstawiony na początku tego roku przez ministra Adama Niedzielskiego w tzw. Pakiecie dla Młodych. „Młody dydaktyk” to praca w klinice, badania naukowe i praca dydaktyczna (klinika – badania – dydaktyka).
Już teraz wiem, że będzie to jedno z trudniejszych wyzwań. Dydaktyka wymaga szerszych zmian.
Tym bardziej, że oczekujemy innego przekazywania wiedzy teoretycznej z akcentem na to, kiedy i w jakich sytuacjach będzie do wykorzystania. Zakładamy też wyłącznie praktyczne formy zajęć kształtujących umiejętności – rezygnację z możliwości prowadzenia seminariów.
Czytaj też:
Ta choroba to ogromne cierpienie. Prof. Golusiński: Statystyki w Polsce są fatalne, ale działamyCzytaj też:
Adam Niedzielski dla „Wprost”: Wrócił hejt, dostaję setki gróźb
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.