W 1999 r. liczba korzystających z Internetu w Polsce podwoiła się. Szybki przyrost liczby internautów może jednak niebawem natrafić na czysto techniczną barierę
Najpopularniejsza metoda dostępu do sieci, tzw. dial-up, oferowana przez TP SA w cenie lokalnego połączenia telefonicznego, przestaje być skuteczna. Abonenci z większych aglomeracji spędzają długie godziny, obserwując, jak komputer bezskutecznie próbuje się połączyć z numerem 0-202122. Sygnał 'zajętości' oznacza, że już wszystkie modemy kogoś obsługują.
- Każda nasza inwestycja w dostęp do Internetu po łączach telefonicznych szybko roztapia się w morzu potrzeb - mówi Krzysztof Trzewik, dyrektor w Centrum Systemów Telekomunikacyjnych TP SA. - Przeciążenie bramki internetowej wynika też częściowo z faktu, że korzystają z niej użytkownicy, którym należałoby już zaoferować dostęp do Internetu trochę wyższej klasy.
Problemy z internetową bramką TP SA można rozwiązać dzięki wykupieniu usługi dostępowej u jednego z dostawców Internetu. Miesięczny abonament wynosi w takim wypadku ok. 50 zł, lecz należy pamiętać, że za czas połączenia opłaty nadal pobiera TP SA. W sumie koszty dostępu do Internetu zaczynają już przewyższać 200 zł miesięcznie, a i tak nie zawsze udaje się nawiązać połączenie. - Już od dawna internauci postulowali wprowadzenie usługi dostępowej opłacanej ryczałtowo - mówi Maciej Kocięcki, dyrektor Biura Nowych Usług w TP SA. - Szybki dostęp do Internetu (SDI) przeznaczony jest dla tych, którzy korzystając z bramki dostępowej, płacili co miesiąc ponad 130 zł. Za 160 zł miesięcznie skutecznie pozbywają się problemu zajętego numeru. Zyskują ponadto stały adres IP, co pozwala na przykład na pełną obsługę poczty elektronicznej z własnego komputera czy też zainstalowanie małego serwera WWW do prezentacji własnych stron.
Internauci, którzy od listopada ubiegłego roku zaczęli składać wnioski w biurach obsługi klienta TP SA, czują się zawiedzeni. Jedynie nieliczni zyskali dostęp do nowych usług. Czy SDI to tylko propagandowy miraż TP SA? - Nasz harmonogram przewiduje sukcesywne zaspokajanie popytu. Został on bardzo dokładnie oszacowany po analizie połączeń z numerem 0-202122 - wyjaśnia Maciej Kocięcki. 'Sukcesywnie' oznacza, że TP SA zaczęła od instalowania SDI w najdogodniejszych ze swojego punktu widzenia lokalizacjach.
Szansę na tańszy dostęp do Internetu mają liczniejsze grupy lokatorów w blokach. Koszt stałego łącza rozkłada się wówczas na większą liczbę osób. Rozwiązania takie oferują niektórzy operatorzy telewizji kablowych. Zdarza się, że nowo budowane apartamenty - obok sieci elektrycznej i telefonicznej - są już wyposażane w lokalne łącze z Internetem. W pozostałych wypadkach lokatorzy muszą się jednak zorganizować sami. Możliwości takiej nie mają, niestety, mieszkańcy domów jednorodzinnych, gdyż ustawa o łączności narzuca koncesjonowanie sieci wykraczających poza teren należący do jednego właściciela. Jaki sens ma to ograniczenie, należy pytać posłów zasiadających w Sejmie poprzedniej kadencji.
Połowicznym rozwiązaniem okazuje się też przejście na nowocześniejszą formę usług telefonicznych - ISDN. Sprzęt ISDN jest droższy od tradycyjnych modemów, a umożliwiająca wejście do Internetu bramka ISDN - niemal tak samo przeciążona jak punkt dostępowy w konwencjonalnej sieci. Oferowane w technice ISDN pasmo 64 kb/s jest zaledwie odrobinę szybsze od generowanego przez analogowe modemy pracujące w standardzie V90. Skorzystanie z podwojonej szybkości transmisji (128 kb/s) wiąże się z podwojeniem opłaty.
Oferowane przez dostawców Internetu stałe łącza najczęściej wykorzystują nową technikę transmisji xSDL. Zapewnia ona połączenie ze znaczną prędkością (liczoną w megabajtach na sekundę), ale przy ograniczonym zasięgu geograficznym (od kilku do kilkunastu kilometrów). Szukając dostawcy, często trzeba więc analizować nie tylko cenniki, ale i lokalizację punktu dostępowego. Technika xSDL wymaga znalezienia wolnej pary przewodów telefonicznych w dobrym stanie.
Rozwiązaniem tych problemów może być propozycja firmy formus Polska, oferującej dostęp do Internetu z użyciem komunikacji radiowej. - W Warszawie mamy już jedenaście stacji bazowych, każda z nich obsługuje obszar o promieniu 2,5 km. Pokrywa to niemal w całości warszawskie skupiska biznesu - twierdzi Tomasz Danik z formusa. W praktyce dotyczy to jednak tylko firm lokalizujących swoje biura w centralnych dzielnicach miast. - Obszary, gdzie z racji niższych cen gruntu lokalizowane są magazyny, hurtownie i przedsiębiorstwa produkcyjne, czyli obrzeża miast, na razie znajdują się poza sferą zainteresowań formusa - przyznaje Danik.
Konkurenci formusa do jego przedsięwzięcia odnoszą się z respektem. - Jeśli formus zdecyduje się na obsługę grup klientów, jego oferta może zyskać na atrakcyjności - komentuje Maciej Kocięcki z TP SA. Z punktu widzenia operatora bardzo ważne jest jednak uważne kształtowanie oferty w odniesieniu do kosztów dostarczania usługi. Opieranie się jedynie na intuicji jest pierwszym krokiem do oddania pola konkurencji. Tymczasem stosowana przez formusa technologia LMDS jest zbyt nowa, by można mówić o praktycznych doświadczeniach natury ekonomicznej. - W piśmie wydawanym przez Bell Labs dopiero niedawno przedstawiono model naliczania kosztów przy rozwiązaniach LMDS. To bardzo skomplikowany matematycznie model - twierdzi Kocięcki.
Najważniejszym celem ekspansji każdej firmy oferującej transmisję danych i dostęp do Internetu są centra biznesowe. Biurowce w dużych miastach bardzo szybko znajdą się w bezpośrednim zasięgu sieci światłowodowych. Również tu technologia rozwija się żywiołowo, można więc oczekiwać, że wkrótce na cenę dostępu do sieci większy wpływ będzie miał koszt ułożenia kabla niż różnica między przepustowością 2 Mb/s a 32 Mb/s. W planach regulacyjnych Unii Europejskiej uwzględnia się już łącza domowe o przepustowości 40 Mb/s (!). Takie pasmo przestanie się wydawać futurystyczną abstrakcją, gdy weźmie się pod uwagę wysokiej jakości telewizję interaktywną - wymaga ona przepustowości 32 Mb/s. Pozostałe 8 Mb/s to tylko drobny zapas.
Dzisiaj zwykłemu użytkownikowi Internetu pozostaje więc składać wnioski o instalację SDI i uzbroić się w cierpliwość. Jeśli mieszka on lub prowadzi małą firmę z dala od centrum, wskazana jest wyjątkowa cierpliwość. Nie jest to dobry prognostyk dla dostawców informacji, firm planujących kolejne portale i elektroniczne usługi. Dla nich siłą napędową są rzesze indywidualnych internautów. W USA to właśnie oni robią świąteczne czy imieninowe zakupy w Internecie, a ich głód informacji pozwala przekonać reklamodawców do umieszczania banerów. Internetowa euforia, szczególnie widoczna na warszawskiej giełdzie, może przynieść zaskakujące efekty. Plany budowy ogólnopolskiej sieci ogłosił Szeptel. Taktykę inwestycyjną zmodyfikował Softbank, a traktowany dotychczas jak płotka warszawski Zig-Zag dzięki przejęciu przez giełdową spółkę Ariel ma szansę zebrać pokaźne sumy na inwestycje. Niewykluczone, że taki rozwój sytuacji skłoni też TP SA do zmiany taktyki, gdyż w obliczu realnej konkurencji pragmatyzm inwestycyjny może się okazać zbyt kosztowny.
- Każda nasza inwestycja w dostęp do Internetu po łączach telefonicznych szybko roztapia się w morzu potrzeb - mówi Krzysztof Trzewik, dyrektor w Centrum Systemów Telekomunikacyjnych TP SA. - Przeciążenie bramki internetowej wynika też częściowo z faktu, że korzystają z niej użytkownicy, którym należałoby już zaoferować dostęp do Internetu trochę wyższej klasy.
Problemy z internetową bramką TP SA można rozwiązać dzięki wykupieniu usługi dostępowej u jednego z dostawców Internetu. Miesięczny abonament wynosi w takim wypadku ok. 50 zł, lecz należy pamiętać, że za czas połączenia opłaty nadal pobiera TP SA. W sumie koszty dostępu do Internetu zaczynają już przewyższać 200 zł miesięcznie, a i tak nie zawsze udaje się nawiązać połączenie. - Już od dawna internauci postulowali wprowadzenie usługi dostępowej opłacanej ryczałtowo - mówi Maciej Kocięcki, dyrektor Biura Nowych Usług w TP SA. - Szybki dostęp do Internetu (SDI) przeznaczony jest dla tych, którzy korzystając z bramki dostępowej, płacili co miesiąc ponad 130 zł. Za 160 zł miesięcznie skutecznie pozbywają się problemu zajętego numeru. Zyskują ponadto stały adres IP, co pozwala na przykład na pełną obsługę poczty elektronicznej z własnego komputera czy też zainstalowanie małego serwera WWW do prezentacji własnych stron.
Internauci, którzy od listopada ubiegłego roku zaczęli składać wnioski w biurach obsługi klienta TP SA, czują się zawiedzeni. Jedynie nieliczni zyskali dostęp do nowych usług. Czy SDI to tylko propagandowy miraż TP SA? - Nasz harmonogram przewiduje sukcesywne zaspokajanie popytu. Został on bardzo dokładnie oszacowany po analizie połączeń z numerem 0-202122 - wyjaśnia Maciej Kocięcki. 'Sukcesywnie' oznacza, że TP SA zaczęła od instalowania SDI w najdogodniejszych ze swojego punktu widzenia lokalizacjach.
Szansę na tańszy dostęp do Internetu mają liczniejsze grupy lokatorów w blokach. Koszt stałego łącza rozkłada się wówczas na większą liczbę osób. Rozwiązania takie oferują niektórzy operatorzy telewizji kablowych. Zdarza się, że nowo budowane apartamenty - obok sieci elektrycznej i telefonicznej - są już wyposażane w lokalne łącze z Internetem. W pozostałych wypadkach lokatorzy muszą się jednak zorganizować sami. Możliwości takiej nie mają, niestety, mieszkańcy domów jednorodzinnych, gdyż ustawa o łączności narzuca koncesjonowanie sieci wykraczających poza teren należący do jednego właściciela. Jaki sens ma to ograniczenie, należy pytać posłów zasiadających w Sejmie poprzedniej kadencji.
Połowicznym rozwiązaniem okazuje się też przejście na nowocześniejszą formę usług telefonicznych - ISDN. Sprzęt ISDN jest droższy od tradycyjnych modemów, a umożliwiająca wejście do Internetu bramka ISDN - niemal tak samo przeciążona jak punkt dostępowy w konwencjonalnej sieci. Oferowane w technice ISDN pasmo 64 kb/s jest zaledwie odrobinę szybsze od generowanego przez analogowe modemy pracujące w standardzie V90. Skorzystanie z podwojonej szybkości transmisji (128 kb/s) wiąże się z podwojeniem opłaty.
Oferowane przez dostawców Internetu stałe łącza najczęściej wykorzystują nową technikę transmisji xSDL. Zapewnia ona połączenie ze znaczną prędkością (liczoną w megabajtach na sekundę), ale przy ograniczonym zasięgu geograficznym (od kilku do kilkunastu kilometrów). Szukając dostawcy, często trzeba więc analizować nie tylko cenniki, ale i lokalizację punktu dostępowego. Technika xSDL wymaga znalezienia wolnej pary przewodów telefonicznych w dobrym stanie.
Rozwiązaniem tych problemów może być propozycja firmy formus Polska, oferującej dostęp do Internetu z użyciem komunikacji radiowej. - W Warszawie mamy już jedenaście stacji bazowych, każda z nich obsługuje obszar o promieniu 2,5 km. Pokrywa to niemal w całości warszawskie skupiska biznesu - twierdzi Tomasz Danik z formusa. W praktyce dotyczy to jednak tylko firm lokalizujących swoje biura w centralnych dzielnicach miast. - Obszary, gdzie z racji niższych cen gruntu lokalizowane są magazyny, hurtownie i przedsiębiorstwa produkcyjne, czyli obrzeża miast, na razie znajdują się poza sferą zainteresowań formusa - przyznaje Danik.
Konkurenci formusa do jego przedsięwzięcia odnoszą się z respektem. - Jeśli formus zdecyduje się na obsługę grup klientów, jego oferta może zyskać na atrakcyjności - komentuje Maciej Kocięcki z TP SA. Z punktu widzenia operatora bardzo ważne jest jednak uważne kształtowanie oferty w odniesieniu do kosztów dostarczania usługi. Opieranie się jedynie na intuicji jest pierwszym krokiem do oddania pola konkurencji. Tymczasem stosowana przez formusa technologia LMDS jest zbyt nowa, by można mówić o praktycznych doświadczeniach natury ekonomicznej. - W piśmie wydawanym przez Bell Labs dopiero niedawno przedstawiono model naliczania kosztów przy rozwiązaniach LMDS. To bardzo skomplikowany matematycznie model - twierdzi Kocięcki.
Najważniejszym celem ekspansji każdej firmy oferującej transmisję danych i dostęp do Internetu są centra biznesowe. Biurowce w dużych miastach bardzo szybko znajdą się w bezpośrednim zasięgu sieci światłowodowych. Również tu technologia rozwija się żywiołowo, można więc oczekiwać, że wkrótce na cenę dostępu do sieci większy wpływ będzie miał koszt ułożenia kabla niż różnica między przepustowością 2 Mb/s a 32 Mb/s. W planach regulacyjnych Unii Europejskiej uwzględnia się już łącza domowe o przepustowości 40 Mb/s (!). Takie pasmo przestanie się wydawać futurystyczną abstrakcją, gdy weźmie się pod uwagę wysokiej jakości telewizję interaktywną - wymaga ona przepustowości 32 Mb/s. Pozostałe 8 Mb/s to tylko drobny zapas.
Dzisiaj zwykłemu użytkownikowi Internetu pozostaje więc składać wnioski o instalację SDI i uzbroić się w cierpliwość. Jeśli mieszka on lub prowadzi małą firmę z dala od centrum, wskazana jest wyjątkowa cierpliwość. Nie jest to dobry prognostyk dla dostawców informacji, firm planujących kolejne portale i elektroniczne usługi. Dla nich siłą napędową są rzesze indywidualnych internautów. W USA to właśnie oni robią świąteczne czy imieninowe zakupy w Internecie, a ich głód informacji pozwala przekonać reklamodawców do umieszczania banerów. Internetowa euforia, szczególnie widoczna na warszawskiej giełdzie, może przynieść zaskakujące efekty. Plany budowy ogólnopolskiej sieci ogłosił Szeptel. Taktykę inwestycyjną zmodyfikował Softbank, a traktowany dotychczas jak płotka warszawski Zig-Zag dzięki przejęciu przez giełdową spółkę Ariel ma szansę zebrać pokaźne sumy na inwestycje. Niewykluczone, że taki rozwój sytuacji skłoni też TP SA do zmiany taktyki, gdyż w obliczu realnej konkurencji pragmatyzm inwestycyjny może się okazać zbyt kosztowny.
Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.