Relacje między Polską i Unią Europejską mają teraz tyle samo wspólnego z polityką co z psychologią. Od 2016 r. obie strony toczą spór kompetencyjny, z każdym rokiem coraz ostrzejszy. Kilka podjętych prób osiągnięcia kompromisu spaliło na panewce – a Bruksela i Warszawa wzajemnie przerzucają się za to odpowiedzialnością.
Dziś jedynym efektem tych prób jest całkowity brak zaufania do siebie. Obie strony patrzą na siebie wilkiem i nawet nie próbują tych spojrzeń zamaskować ciemnymi okularami. Gdyby zmierzyć poziom wzajemnego zaufania na skali od 1 do 10, wynik wyszedłby ujemny. Tylko że w takich warunkach żadnego porozumienia wypracować się nie da. Kolejna komplikacja, która sprawia, że wspólne przekroczenie Rubikonu przez Warszawę i Brukselę jest szalenie ciężkie.
Może być inaczej? Od pewnego czasu strona polska wypuszcza sygnały, że chce powrócić do rozmów, że jest gotowa rozmawiać o resecie we wzajemnych relacjach. Tego typu komunikacja płynie z otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego. Ale też skłonność do szukania kompromisu w sprawie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) zasygnalizował Jarosław Kaczyński.
– Jak my wygramy wybory, te pieniądze dostaniemy. A czy przedtem, tego nie wiem. Jesteśmy gotowi, umiemy w tej sprawie rozmawiać i wiemy, gdzie trzeba wykazać pełną elastyczność – mówił prezes PiS podczas spotkania wyborczego w Radomiu.
Pewne gesty ocieplające stosunki wykonuje też Komisja Europejska. Ile w tym wszystkim prawdy, a ile politycznego teatru?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.