To była najbardziej spektakularna wpadka brytyjskich służb w ich historii. Chodzi o „piątkę z Cambridge” – grupę studentów (pierwszą piątkę tworzyli: Anthony Blunt, Guy Burgess, John Cairncross, Donald Maclean, Kim Philby) prestiżowego uniwersytetu, która została zrekrutowana przez KGB w latach 30. poprzedniego stulecia, a później zajęła prestiżowe stanowiska w różnych miejscach administracji Wielkiej Brytanii.
Nie niepokojeni przez nikogo, niezauważenie, przesyłali tajne informacje do Związku Radzieckiego przez 20, 30 lat – aż w końcu sami przenieśli się do Moskwy. Żadnego z nich nigdy nie skazano. Co więcej, do dziś nie do końca ustalono, jakie spustoszenie za kulisami brytyjskiej administracji spowodowali.
Dekady mijają, ustroje się zmieniają, ale rosyjskie służby działają dokładnie według tego samego schematu, co przed II wojną światową. Cały czas penetrują uniwersytety państw zachodnich w poszukiwaniu osób zainteresowanych kooperacją z nimi i różnymi metodami pozyskują je do współpracy. I tkają w ten sposób swoją siatkę nacisku na rządy państw, zdobywają wpływy i dostęp do informacji, których mieć nie powinny.
Ostatnio coraz częściej wychodzą na jaw informacje o naukowcach współpracujących z rosyjskimi służbami, ale trudno uwolnić się od przekonania, że widzimy jedynie czubek całej góry lodowej. Jaka jest skala zjawiska?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.