Nagrody Darwina, czyli ranking najgłupszych przypadkowych samobójstw
Niektórzy sądzą, że zaglądając do kanistra z benzyną, warto sobie poświecić zapalniczką. Terrorysta wysyła paczkę pułapkę z bombą, ale nakleja na pakunek zbyt mało znaczków i ginie w wybuchu, gdy otwiera odesłaną przesyłkę. Rybak rzuca na lód laskę dynamitu z zapalonym lontem, by się przekonać, że świetnie wytresowany golden retriever natychmiast ją aportuje. Wszyscy ci bohaterowie są zdobywcami Nagród Darwina, przyznawanych za głupi sposób rozstania się z życiem. Archiwum nagród powstało na serwerze Uniwersytetu Stanforda w 1994 r. Wkrótce liczni entuzjaści pomysłu z całego świata zaczęli zgłaszać swoich kandydatów do wyróżnienia. W miarę jak rosła liczba historii w archiwum, rosła też jego popularność. W końcu serwis stał się bardziej znany niż naukowe strony uniwersytetu. Administrator systemu zasugerował wówczas, że lepszym miejscem dla archiwum byłby inny serwer. Tak powstał portal www.DarwinAwards.com.
Rzut żoną
Podczas burzliwej kłótni małżeńskiej 25-latek wyrzucił o pięć lat młodszą żonę z balkonu mieszkania na ósmym piętrze. Gdy okazało się, że małżonka zawisła na przewodach elektrycznych, natychmiast wyskoczył za nią. Możemy się tylko domyślać, czy w gniewie chciał dokończyć dzieło, czy też poczuł żal i postanowił ją uratować. Nie zrealizował żadnego z tych celów, gdyż ominął przewody i zabił się na miejscu.
Bądź punktualny
Dokładnie o siedemnastej trzydzieści, według izraelskiego czasu zimowego, w dwóch żydowskich miastach wybuchły bomby, zabijając trzech terrorystów, którzy je przewozili. Początkowo przypuszczano, że bomby zostały przedwcześnie zdetonowane przez nieudolnych amatorów. Dokładniejsze śledztwo wykazało jednak, że kryje się za tym inne wytłumaczenie. Trzy dni wcześniej w Izraelu wprowadzono czas zimowy. Bomby zaś zostały przygotowane według czasu letniego.
Nowa technika podboju
Mężczyzna, który chciał zaimponować kobiecie, zaryzykował i stracił życie, grając w rosyjską ruletkę w barze szybkiej obsługi na przedmieściu La Paz. Zmarł natychmiast po tym, jak przyłożył do głowy pistolet i nacisnął spust. Najwyraźniej nie wiedział, że w półautomatycznym pistolecie (w przeciwieństwie do rewolweru) po zarepetowaniu broni nabój zostaje automatycznie wprowadzony do komory.
Zła pora, złe miejsce
Pewien mężczyzna z Renton w stanie Waszyngton postanowił okraść sklep. Popełnił jednak kilka błędów. Wybrał sklep z bronią, nie zauważył zaparkowanego przed drzwiami oznakowanego samochodu policyjnego i tego, że w sklepie znajduje się umundurowany funkcjonariusz i kilku uzbrojonych klientów. Na widok władzy niedoszły rabuś krzyknął, że to napad, wyciągnął broń i kilka razy strzelił na oślep. Policjant i sprzedawca natychmiast odpowiedzieli ogniem.
Śmierć Draculi
Pewien student przebrał się na Halloween za Draculę. W celu zwiększenia efektu włożył pod koszulę sosnową deskę, by móc wbić w nią nóż i udawać, że został wampirem. Niestety, błędnie ocenił wytrzymałość deski. Gdy uderzył młotkiem w trzonek noża, klinga przebiła deskę i doszła do serca. Zataczając się, wyszedł z pokoju w akademiku i dotarł do sali balowej. "Naprawdę to zrobiłem!" - wykrztusił, po czym zmarł na oczach przerażonych kolegów.
Skoczek bungee
22-letni mieszkaniec Reston Eric, pracownik baru szybkiej obsługi, użył bungee do skoku z wiaduktu kolejowego o wysokości dwudziestu jeden metrów. Eric połączył kilka lin i przywiązał koniec do kostki u nogi. Pamiętał, by zmierzyć ich długość, gdyż chciał mieć pewność, że są nieco krótsze niż wysokość, z jakiej zamierzał skoczyć. Postarał się również o to, by solidnie umocować drugi koniec do wiaduktu, po czym rzucił się głową w dół i kilka sekund później uderzył w podłoże. "Rozciągnięte liny były dłuższe niż odległość między wiaduktem i ziemią" - wyjaśnił policjant z okręgu Fairfax.
Prawnik w powietrzu
Według policji, prawnik, który chciał zademonstrować swym gościom, jak bezpieczne są okna w wieżowcu w centrum Toronto, rozbił ramieniem szybę i wypadł z 23. piętra, ponosząc śmierć na miejscu. 39-letni Garry już wcześniej przeprowadzał takie próby i nic się nie stało. Współwłaściciel kancelarii adwokackiej, w której zmarły był zatrudniony, powiedział, że był to jeden z najlepszych i najinteligentniejszych pracowników firmy.
Pas startowy to nie ścieżka rowerowa!
Rowerzysta, który przejeżdżał przez pas startowy na lotnisku w Sorocaba w Săo Paulo, poniósł śmierć w wyniku zderzenia z lądującym samolotem. Jak wyjaśniła policja, Gabriel, lat 23, nie słyszał samolotu, ponieważ słuchał walkmana.
Pilnuj kur!
Sześć osób utopiło się, ratując kurę, która wpadła do studni. Pierwszy do dwudziestometrowej studni wskoczył 18-letni rolnik. Podziemny prąd wciągnął go pod wodę i mężczyzna utonął. Według policji, do studni wskakiwali kolejno jego siostra i dwaj bracia, którzy również nie potrafili dobrze pływać. Chcieli mu pomóc, ale także utonęli. Po nich z pomocą pospieszyli dwaj starsi chłopi; niestety - utonęli. Policja wydobyła ze studni sześć ciał oraz kurę, która przeżyła.
Śmierć z automatu
Dorosłego człowieka zabił automat do sprzedaży coca-coli. Mężczyzna został przygnieciony przez maszynę, gdy przechylił ją, by wytrząsnąć puszkę, która - jego zdaniem - należała mu się za darmo.
Zaćmienie umysłowe
42-letni mężczyzna zginął, gdy podczas prowadzenia samochodu obserwował całkowite zaćmienie słońca. Świadek twierdzi, że kierowca jechał zygzakiem. Policja na miejscu wypadku znalazła na nosie ofiary okulary do oglądania zaćmienia, które są tak ciemne, że widać przez nie tylko słońce.
Spalony plan
Roger, lat 28, kradł samochody. Gdy jakieś auto trudno było sprzedać, mężczyzna je podpalał, ponieważ sądził, że w ten sposób zniszczy dowód przestępstwa. Dziesięcioletnia kariera złodzieja aut została nagle przerwana w Pittsburghu, gdy spłonął w furgonetce, którą podpalał, siedząc w szoferce. Roger nie zauważył, że klamka po stronie kierowcy była zepsuta.
Wendy Northcutt
Przekład: Piotr Amsterdamski
Rzut żoną
Podczas burzliwej kłótni małżeńskiej 25-latek wyrzucił o pięć lat młodszą żonę z balkonu mieszkania na ósmym piętrze. Gdy okazało się, że małżonka zawisła na przewodach elektrycznych, natychmiast wyskoczył za nią. Możemy się tylko domyślać, czy w gniewie chciał dokończyć dzieło, czy też poczuł żal i postanowił ją uratować. Nie zrealizował żadnego z tych celów, gdyż ominął przewody i zabił się na miejscu.
Bądź punktualny
Dokładnie o siedemnastej trzydzieści, według izraelskiego czasu zimowego, w dwóch żydowskich miastach wybuchły bomby, zabijając trzech terrorystów, którzy je przewozili. Początkowo przypuszczano, że bomby zostały przedwcześnie zdetonowane przez nieudolnych amatorów. Dokładniejsze śledztwo wykazało jednak, że kryje się za tym inne wytłumaczenie. Trzy dni wcześniej w Izraelu wprowadzono czas zimowy. Bomby zaś zostały przygotowane według czasu letniego.
Nowa technika podboju
Mężczyzna, który chciał zaimponować kobiecie, zaryzykował i stracił życie, grając w rosyjską ruletkę w barze szybkiej obsługi na przedmieściu La Paz. Zmarł natychmiast po tym, jak przyłożył do głowy pistolet i nacisnął spust. Najwyraźniej nie wiedział, że w półautomatycznym pistolecie (w przeciwieństwie do rewolweru) po zarepetowaniu broni nabój zostaje automatycznie wprowadzony do komory.
Zła pora, złe miejsce
Pewien mężczyzna z Renton w stanie Waszyngton postanowił okraść sklep. Popełnił jednak kilka błędów. Wybrał sklep z bronią, nie zauważył zaparkowanego przed drzwiami oznakowanego samochodu policyjnego i tego, że w sklepie znajduje się umundurowany funkcjonariusz i kilku uzbrojonych klientów. Na widok władzy niedoszły rabuś krzyknął, że to napad, wyciągnął broń i kilka razy strzelił na oślep. Policjant i sprzedawca natychmiast odpowiedzieli ogniem.
Śmierć Draculi
Pewien student przebrał się na Halloween za Draculę. W celu zwiększenia efektu włożył pod koszulę sosnową deskę, by móc wbić w nią nóż i udawać, że został wampirem. Niestety, błędnie ocenił wytrzymałość deski. Gdy uderzył młotkiem w trzonek noża, klinga przebiła deskę i doszła do serca. Zataczając się, wyszedł z pokoju w akademiku i dotarł do sali balowej. "Naprawdę to zrobiłem!" - wykrztusił, po czym zmarł na oczach przerażonych kolegów.
Skoczek bungee
22-letni mieszkaniec Reston Eric, pracownik baru szybkiej obsługi, użył bungee do skoku z wiaduktu kolejowego o wysokości dwudziestu jeden metrów. Eric połączył kilka lin i przywiązał koniec do kostki u nogi. Pamiętał, by zmierzyć ich długość, gdyż chciał mieć pewność, że są nieco krótsze niż wysokość, z jakiej zamierzał skoczyć. Postarał się również o to, by solidnie umocować drugi koniec do wiaduktu, po czym rzucił się głową w dół i kilka sekund później uderzył w podłoże. "Rozciągnięte liny były dłuższe niż odległość między wiaduktem i ziemią" - wyjaśnił policjant z okręgu Fairfax.
Prawnik w powietrzu
Według policji, prawnik, który chciał zademonstrować swym gościom, jak bezpieczne są okna w wieżowcu w centrum Toronto, rozbił ramieniem szybę i wypadł z 23. piętra, ponosząc śmierć na miejscu. 39-letni Garry już wcześniej przeprowadzał takie próby i nic się nie stało. Współwłaściciel kancelarii adwokackiej, w której zmarły był zatrudniony, powiedział, że był to jeden z najlepszych i najinteligentniejszych pracowników firmy.
Pas startowy to nie ścieżka rowerowa!
Rowerzysta, który przejeżdżał przez pas startowy na lotnisku w Sorocaba w Săo Paulo, poniósł śmierć w wyniku zderzenia z lądującym samolotem. Jak wyjaśniła policja, Gabriel, lat 23, nie słyszał samolotu, ponieważ słuchał walkmana.
Pilnuj kur!
Sześć osób utopiło się, ratując kurę, która wpadła do studni. Pierwszy do dwudziestometrowej studni wskoczył 18-letni rolnik. Podziemny prąd wciągnął go pod wodę i mężczyzna utonął. Według policji, do studni wskakiwali kolejno jego siostra i dwaj bracia, którzy również nie potrafili dobrze pływać. Chcieli mu pomóc, ale także utonęli. Po nich z pomocą pospieszyli dwaj starsi chłopi; niestety - utonęli. Policja wydobyła ze studni sześć ciał oraz kurę, która przeżyła.
Śmierć z automatu
Dorosłego człowieka zabił automat do sprzedaży coca-coli. Mężczyzna został przygnieciony przez maszynę, gdy przechylił ją, by wytrząsnąć puszkę, która - jego zdaniem - należała mu się za darmo.
Zaćmienie umysłowe
42-letni mężczyzna zginął, gdy podczas prowadzenia samochodu obserwował całkowite zaćmienie słońca. Świadek twierdzi, że kierowca jechał zygzakiem. Policja na miejscu wypadku znalazła na nosie ofiary okulary do oglądania zaćmienia, które są tak ciemne, że widać przez nie tylko słońce.
Spalony plan
Roger, lat 28, kradł samochody. Gdy jakieś auto trudno było sprzedać, mężczyzna je podpalał, ponieważ sądził, że w ten sposób zniszczy dowód przestępstwa. Dziesięcioletnia kariera złodzieja aut została nagle przerwana w Pittsburghu, gdy spłonął w furgonetce, którą podpalał, siedząc w szoferce. Roger nie zauważył, że klamka po stronie kierowcy była zepsuta.
Wendy Northcutt
Przekład: Piotr Amsterdamski
Więcej możesz przeczytać w 36/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.