Patron konkursu
Nasz konkurs mógłby mieć oczywiście wielu innych patronów. Mógłby nim być na przykład nasz średniowieczny władca Leszek Biały, który zasłynął z tego, że wprowadzał do obiegu tzw. brakteaty, czyli pieniądze zawierające tak mało kruszcu, że można je było wybijać tylko jednostronnie. Ich pojawianie się zawsze było dowodem dwóch procesów: upadku gospodarki i wielkiej zachłanności panującego. Leszek Biały nie dość, że psuł monetę, wybijając coraz cieńsze brakteaty o nie zmienionym nominale, to jeszcze co roku dokonywał wymiany pieniędzy, zezwalając na płacenie podatków jedynie nowymi monetami.
Za godnego sukcesora Leszka Białego można uznać znacznie nam bliższego Hilarego Minca (1905-1974), ministra przemysłu i handlu w pierwszych powojennych rządach, a od roku 1948 do 1954 przewodniczącego Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. Był on gorącym zwolennikiem teorii o decydującym znaczeniu gospodarki socjalistycznej, która w trakcie walki klasowej wypiera gospodarkę kapitalistyczną i przekształca drobnotowarową. W czerwcu 1945 r. wyraził na przykład zgodę na dostarczanie węgla do ZSRR po cenie umownej, dziesięć razy niższej niż obowiązująca na rynkach światowych. Był również inicjatorem rozpoczętej w 1948 r. kolektywizacji rolnictwa oraz bitwy o handel (1947-1948), w wyniku której sektor prywatny - poza rolnictwem - przestał praktycznie istnieć. Rzecz jasna, dzisiaj z łatwością znaleźlibyśmy równie godnych patronów konkursu, ale na razie nie chcemy im odbierać szansy wpisania się na listy nominowanych i laureatów.
Kto może wygrać nasz konkurs?
Szanse na zdobycie Nagrody Złamanego Grosza im. Hilarego Minca mają autorzy:
- zgłoszonych publicznie pomysłów
- propozycji, czyli pomysłów, które zapisano w programach partii lub przedstawiono w postaci konkretnych projektów ustaw
- działań, czyli propozycji, które przeszły przez co najmniej jeden szczebel procesu legislacyjnego i niemal stały się prawem
- dokonań, czyli już uchwalonych ustaw, wydanych rozporządzeń i decyzji.
Listę nominacji do tegorocznego Złamanego Grosza konsultowaliśmy ze współpracującymi z nami wybitnymi ekonomistami oraz specjalistami z zakresu prawa gospodarczego. Liczba pomysłów "ratujących" naszą gospodarkę, wprowadzających idee sprawiedliwości społecznej, będących zadośćuczynieniem za krzywdy, a także stanowiących efekt partykularnej twórczości grup środowiskowych, branżowych itp., jest w tym roku zaiste imponująca. Jesteśmy, niestety, przekonani, że w następnych latach rywalizacja o główną nagrodę naszego konkursu będzie jeszcze bardziej zacięta.
Poseł Marek Dyduch, przewodniczący SLD na Dolnym Śląsku, za pomysł "zawieszenia" gospodarki rynkowej i powrót do ręcznego sterowania ze względu na "nadzwyczajną sytuację". W szczególności - "wsparcie przez rząd z udziałem sojuszu eksporterów, m.in. poprzez wprowadzenie sztywnego kursu złotego oraz innych poważnych gwarancji".
Poseł Adam Biela (Liga Rodzin Polskich) za projekt uwłaszczenia powszechnego, czyli rozdania wszystkim wszystkiego.
Poseł Wiesław Kaczmarek z SLD, były i najprawdopodobniej przyszły minister skarbu, za pomysł zawieszenia działalności otwartych funduszy emerytalnych na trzy, cztery lata, do czasu poprawy koniunktury, i przeznaczenia "odzyskanych" w ten sposób pieniędzy na ratowanie budżetu.
Senator Adam Glapiński (ROP) za pomysł likwidacji Rady Polityki Pieniężnej - zgłoszony podczas wystąpienia na posiedzeniu Senatu.
Adam Biela, Józef Dąbrowski, Roman Giertych, Mariusz Grabowski, Marek Kotlinowski, Gabriel Janowski, Jan Łopuszański, Antoni Macierewicz, Witold Tomczak i Zygmunt Wrzodak - sygnatariusze "Programu solidaryzmu narodowego Ligi Polskich Rodzin", który zakłada wprowadzenie możliwości zadłużania się budżetu państwa w Narodowym Banku Polskim (czyli emisji pustego pieniądza) oraz ograniczenie przepisu konstytucji, który zakazuje zwiększania długu publicznego w danym roku powyżej trzech piątych PKB.
Posłowie i senatorowie, którzy przeforsowali ustawę umożliwiającą wypłacanie dodatku rodzinnego dla rodzin wielodzietnych z trojgiem i większą liczbą dzieci bez względu na osiągany dochód. Dodatek taki został wprowadzony po raz pierwszy w 1999 r. ustawą o jednorazowym dodatku rodzinnym. Analogiczne rozwiązanie ustawodawca przyjął w 2000 r., a w tym roku zamienił dodatek jednorazowy na stały i corocznie waloryzowany. Gdyby prezydent RP nie odmówił podpisania tej ustawy, każdy z naszej listy 100 najbogatszych Polaków miałby szansę otrzymania przyznanej przez Sejm kwoty 115 zł.
Parlamentarzyści, którzy głosowali za wprowadzeniem odpisów podatkowych bez względu na dochód dla wszystkich rodzin posiadających dwoje i więcej dzieci. Na drugie dziecko w rodzinie odpis ten miał wynosić w 2001 r. równowartość jednej trzeciej kwoty wolnej od podatku (493,32 zł), a na trzecie i każde następne - równowartość połowy tej kwoty. Od 2002 r. ulga ta miałaby wynosić połowę kwoty wolnej od podatku na drugie i trzecie dziecko, a na następne - 100 proc. tej kwoty. Gdyby nie weto prezydenta RP z 27 września, przyznaną przez Sejm kwotę 164,41 zł mógłby sobie odpisać na przykład Jan Kulczyk, najbogatszy Polak roku 2000.
Członkowie sejmowych komisji finansów publicznych oraz rolnictwa i rozwoju wsi, którzy przeforsowali pomysł zwrotu akcyzy zawartej w cenie oleju napędowego rolnikom nie posiadającym ciągników (szczęśliwie Sejm tym razem postanowił się nie ośmieszać i znowelizowana 27 kwietnia 2001 r. ustawa o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym przyznała prawo do bonów paliwowych na olej napędowy jedynie rolnikom będącym właścicielami co najmniej jednego ciągnika).
Posłowie, którzy głosowali za przyjęciem ustawy o ochronie praw lokatorów, wprowadzającej faktyczną nieusuwalność najemcy mieszkania przez trzy lata nawet wtedy, gdy nie płaci czynszu, przy równoczesnym określeniu "jednakowych zasad podnoszenia komornego", które zakazują podwyżek czynszu częściej niż co sześć miesięcy oraz ustalają maksymalne ich wskaźniki. Wedle wyliczeń ekspertów, maksymalny wzrost czynszu nie może przekroczyć 20 gr za metr kwadratowy, co jest równoznaczne z doprowadzeniem budynków do ruiny.
Poseł Gabriel Janowski (Liga Rodzin Polskich) i 354 innych posłów, którzy przegłosowali ustawę o regulacji rynku cukru, oznaczającą rezygnację z prywatyzacji cukrowni i utworzenie monopolu cukrowniczego ze "wszystkich nie sprywatyzowanych cukrowni", oddanego we władanie pracownikom i plantatorom. Jej realizacja może nas kosztować - w postaci wyższych cen i subwencji budżetowych - prawie miliard złotych rocznie.
Parlamentarzyści, którzy uchwalili nowe prawo farmaceutyczne, utrudniające dostęp do leków i ograniczające swobodę działalności gospodarczej z powodu wprowadzenia reguły, że właścicielem nowo otwieranej apteki będzie mógł być tylko farmaceuta.
l Poseł Zdzisław Podkański (PSL) za duży wkład w powstanie ustawy z 3 lutego 2001 r., dotyczącej szczególnej ochrony nazwiska i wizerunku Fryderyka Chopina. Powołała ona finansowany z budżetu Instytut Chopinowski. W myśl ustawy można na przykład zabronić w Polsce produkcji napojów alkoholowych, które w nazwie mają nazwisko kompozytora. Na swoje ustawy czekają jeszcze Kościuszko, Moniuszko, Kopernik, Skłodowska i inni znamienici Polacy.
Prezes Urzędu Patentowego RP Wiesław Kotarba za przygotowanie prawa własności przemysłowej. Prace nad ustawą trwały od 1992 r. Miała nas wprowadzić do Unii Europejskiej, a jest w wielu punktach niespójna z prawem europejskim. Jej twórcom zabrakło wyobraźni i zwykłej staranności. Zdaniem ekspertów, prawo nadaje się do natychmiastowej nowelizacji.
Unia Pracy za pomysł wprowadzenia górnego pułapu zarobków w firmach prywatnych, którego przekroczenie powodowałoby, że przedsiębiorstwo nie mogłoby zaliczyć płac w ciężar kosztów i odliczyć ich od podatku dochodowego CIT. W rezultacie najwyższe wynagrodzenia w firmach byłyby opodatkowane podwójnie - stawką w wysokości co najmniej 68 proc. Dodatkowo we wszystkich firmach zatrudniających ponad 50 osób obowiązkowe byłoby powoływanie rad pracowniczych.
Piotr Ikonowicz (PPS) za jednorazowy powszechny podatek "solidarnościowy" jako receptę na załatanie dziury budżetowej. Zwolnieni byliby z niego najubożsi, a pozostali zapłaciliby według stawek progresywnych, rosnących wraz z dochodami - najniższy próg wynosiłby 10 proc. Rok temu Ikonowicz chciał też zobowiązać fundusze emerytalne do inwestowania 30 proc. środków w budownictwo, w którym zatrudnienie znalazłyby "miliony bezrobotnych".
Prawo i Sprawiedliwość za pomysł zidentyfikowania "rzeczywistych mechanizmów funkcjonowania giełdy", które "doprowadziły przed siedmiu laty do gwałtownego spadku kursów giełdowych, co przy równoczesnym istnieniu bardzo dużego zapotrzebowania budżetu na wpływy z prywatyzacji doprowadziło do bardzo taniej wyprzedaży znacznej części majątku narodowego". Konieczna byłaby lustracja giełdy i wzmocnienie nadzoru ze strony państwa.
Leszek Miller (SLD), który nie wykluczył możliwości renegocjowania terminów spłaty zadłużenia zagranicznego, motywując to trudną sytuacją budżetu.
Marian Krzaklewski (AWSP), który podczas kampanii prezydenckiej w 2000 r. odkurzył jeden z postulatów Sierpnia ’80 - wszystkie soboty wolne i czterdziestogodzinny tydzień pracy. W listopadzie 2000 r. Sejm głosami posłów z AWS, SLD i PSL znowelizował kodeks pracy, wprowadzając wszystkie wolne soboty, oraz dodał do tego harmonogram skracania tygodniowego czasu pracy - w 2002 r. do 41 godzin, a w 2003 r. do 40 godzin. Według pracodawców, spowoduje to zwiększenie kosztów pracy o 2-4 proc. i dalszy wzrost bezrobocia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.