Młodzi Polacy zastępują polszczyznę własnym kodem językowym
Żeby skumać klimat, najlepiej przybakać albo wziąć speeda. Wtedy jest cool, totalna zlewka na wszystko - jazda na maksa. Można się też pobujać furą po mieście i poobczajać foki. Jak masz kapitał, to walisz na dżamprezę do klubu albo do kogoś na hawirę. Wtedy są akcje. Dostajesz korby i jest masakra. Nie możesz jednak przegiąć, bo rano będzie dół i zwała. Lepiej się trzymać z dala od ostrych dragów, zwłaszcza od browna i heleny. Czaisz temat? Jak nie czaisz, to jesteś lamer, cienias i lepak".
Jakim językiem posługuje się dziś młodzież? Jest tym lepszy, im bardziej nowatorski, dowcipny i niezrozumiały dla nie wtajemniczonych. Czy mowa słyszana dziś na ulicach niszczy polszczyznę, czy jest tylko nieszkodliwym slangiem, z którego wyrasta się jak z wytartych dżinsów? - Język młodego pokolenia charakteryzuje się przemijalnością. Jest to język okazjonalny, korzystający z chwilowych trendów. Moda na określone zwroty i zapożyczenia powstaje na zasadzie wolnych skojarzeń - mówi prof. Jerzy Bralczyk.
Chyba po raz pierwszy w naszej historii subkultury młodzieżowe tak mocno akcentują swą odmienność za pomocą mowy. Język odróżnia grupę, podobnie jak sposób ubierania się czy fryzura. To rodzaj manifestu i buntu przeciwko rzeczywistości. - Niewątpliwie powstaje nowy język, słowa wywodzące się ze slangu szybko przenikają do języka powszechnie używanego - mówi Igor Pudło, redaktor i dyrektor artystyczny magazynu hip-hopowego "Klan". Takie wyrazy jak "wypasiony", "zajebisty", "zajawka", "klimat" czy "korba" przechodzą z hip-hopowego żargonu do codziennego słownika nie tylko młodzieży, ale także trzydziestoletnich yuppie.
Ogromny wpływ na zmiany w języku mają media. Kino, telewizja, Internet i reklama to częste źródła zapożyczeń. Czasem trudno dociec, co było pierwsze i kto od kogo ściąga. Kwestie Bogusława Lindy z filmu "Psy" ("nie chce mi się z tobą gadać" albo "co ty wiesz o zabijaniu?") stały się określeniami kultowymi. Młodzi żartują (i nie oni pierwsi), używając wyrażeń z "Rejsu", znakomicie wykorzystujących charakterystyczną dla PRL nowomowę. Ostatnio do młodzieżowego słownika weszły zdania z listy dialogowej filmu "Matrix". Pojawiły się koszulki z napisem "The Matrix Has You", a fani podchwycili powiedzonko głównego bohatera "there is no spoon" (nie ma żadnej łyżki!).
Własnym życiem zaczynają też żyć chwytliwe, przyciągające uwagę hasła reklamowe ("to ludzka rzecz pogadać, no to frugo, ludzie... to nie wiedzą, jakie siły drzemią w naturze, bo za często orbitują bez cukru na pokładzie łódki Bols").
Kseroboy, przybastuj
Charakterystyczny język wytworzyła subkultura hip-hopowa. Przypomina on niekiedy grypserę: "pedał" to kumpel z osiedla (nie ma nic wspólnego z homoseksualizmem), a "kseroboy" to osoba, która bezmyślnie naśladuje innych, "przybastować" znaczy przestać, "branzolety" to kajdany, "helena" - heroina, "narciarz" - narkoman biorący kompot. Język hip-hopowców to mieszanina nowych słów, żargonu rockowego i warszawskiej gwary wzbogaconej o wyrazy ze słownika przestępczego.
Zdaniem muzyka Tymona Tymańskiego, bujny rozwój subkultury hip-hopowej jest następstwem otwarcia się Polski po 1989 r. na nowe trendy muzyczne, kulturowe i obyczajowe. - Młodzi, tak jak pokolenie dzieci-kwiatów w Stanach Zjednoczonych w latach 60., chcą się wyróżnić. Hip-hop jest dzieckiem demokracji i kapitalizmu - mówi Tymański.
Lubię "brzydkie wyrazy"
Polskim utworom hip-hopowym zarzuca się wulgarność. "Kim oni są, kim my jesteśmy. Jesteśmy Kaliber 44, wierz mi, nadchodzimy już, by rozjebać twój mózg. Sprawdź to, to jest nasz pierdolony hardcore rap. Prosto z Bogucic, nie chcemy uczyć. Prosto z Bogucic, by rozjebać wasze mózgi na zawsze. (...) To jest właśnie nasza pierdolona magia" - śpiewa wzbudzający kontrowersje popularny zespół Kaliber 44 w piosence "Do boju, zakon Marii". - Czasem, aby spotęgować emocje lub podkreślić mój punkt widzenia, używam wulgaryzmów albo mocnych wyrażeń. Pomaga mi to przekazać pewne treści. Lubię "brzydkie wyrazy" i nie widzę powodu, by ich używanie łączyć z propagowaniem przemocy - mówi Joka, lider zespołu.
Ostre słowa coraz częściej padają nie tylko z ust piosenkarzy i idoli młodzieżowych. Klną również dziennikarze, biznesmeni, a także politycy. - Ostatnio przysłuchiwałem się "zakrapianej" rozmowie dwóch profesorów i zaręczam, że jeśli chodzi o wulgaryzmy, hip-hopowcy mogliby się wiele od nich nauczyć - puentuje Igor Pudło.
Wulgaryzmy istniały w polszczyźnie od najdawniejszych czasów. Jan Kochanowski czy Aleksander Fredro doskonale znali siłę ich oddziaływania na czytelnika. - To, co modne i powierzchowne w rapie, hip-hopie czy techno odpadnie, a pozostanie to, co wartościowe. Czasem za ostrym językiem kryje się wrażliwość - mówi Tymański. - Wulgaryzmy mogą być przejawem agresji, ale nie zawsze tak jest. Slang jest językiem kontrkulturowym, z natury przeciwstawia się ogólnie przyjętym normom i zasadom - mówi prof. Jerzy Bralczyk.
Mowa obrazkowa
Własny kod językowy wykształciła także społeczność internautów. Jej ulubioną rozrywką jest tworzenie wciąż nowych i bardziej zabawnych akronimów. Oto przykłady: BBL (be back later - jeszcze tu wrócę), CUL8R (see you later - do zobaczenia), GDM8 (good day mate - miłego dnia), NW (no way - nic z tego), IMO (in my opinion - moim zdaniem). Przekleństwa w tym języku zdają się żartem: WTFRU (who the fuck are you? - kim ty do cholery jesteś?, RTFM (read the fucking manual - przeczytaj tę cholerną instrukcję).
Skróty i emotikony tworzą żywy język, wykorzystujący grę wyobraźni. Emotikony, nazywane są też smileys (uśmieszki), powstają z kombinacji znaków dostępnych na klawiaturze komputera. Posługują się też nimi użytkownicy telefonów komórkowych. Symbol :-) oznacza uśmiech, ;-) - uśmiech z przymrużeniem oka, :-( - smutek, :’-( - płacz; :-@ - całus, @-@ - okulary, (_)] - kufel piwa. Krzyk wyraża się, używając wielkich liter, a przekleństwa wyglądają mniej więcej tak: !@%#$%@&!
Oto przykład innego żargonu informatycznego: "- Well... - pomyślał informatyk. - Zainstalujmy software. Shit! - zaklął - W manualu piszą co innego niż w helpie! Muszę zwiększyć swap file! Skąd ja wezmę disk space? Odszukał w yellow pages numer dealera disk space i wydialował numer. - Hello! Czy możecie przysłać trochę disk space najbliższym truckiem? Jakieś sto kilobytes! Może być w sectors po 512 bytes. Na Wsiowa Street! - krzyczał do słuchawki. - Jaka price? - spytał na koniec. Nie minęło pół godziny, a truck zajechał pod entrance. Wyskoczył z nigo driver i helpers i zaczęli rozładowywać packs z disc space".
- Dwadzieścia lat temu wystarczyło opanować żargon urzędniczo-polityczny. Teraz jest więcej dróg sukcesu i niemal każda wymaga posługiwania się nieco innym słownikiem: jest język polityki, język grup zawodowych (informatycy, maklerzy giełdowi) czy wreszcie język mediów i reklamy - mówi prof. Bralczyk. Bez względu na zmiany syn zawsze dogada się z ojcem, a artysta z informatykiem. Może tylko polityk będzie miał kłopot, żeby się porozumieć ze społeczeństwem, ale tu żaden nowy język już raczej nie pomoże.
Jakim językiem posługuje się dziś młodzież? Jest tym lepszy, im bardziej nowatorski, dowcipny i niezrozumiały dla nie wtajemniczonych. Czy mowa słyszana dziś na ulicach niszczy polszczyznę, czy jest tylko nieszkodliwym slangiem, z którego wyrasta się jak z wytartych dżinsów? - Język młodego pokolenia charakteryzuje się przemijalnością. Jest to język okazjonalny, korzystający z chwilowych trendów. Moda na określone zwroty i zapożyczenia powstaje na zasadzie wolnych skojarzeń - mówi prof. Jerzy Bralczyk.
Chyba po raz pierwszy w naszej historii subkultury młodzieżowe tak mocno akcentują swą odmienność za pomocą mowy. Język odróżnia grupę, podobnie jak sposób ubierania się czy fryzura. To rodzaj manifestu i buntu przeciwko rzeczywistości. - Niewątpliwie powstaje nowy język, słowa wywodzące się ze slangu szybko przenikają do języka powszechnie używanego - mówi Igor Pudło, redaktor i dyrektor artystyczny magazynu hip-hopowego "Klan". Takie wyrazy jak "wypasiony", "zajebisty", "zajawka", "klimat" czy "korba" przechodzą z hip-hopowego żargonu do codziennego słownika nie tylko młodzieży, ale także trzydziestoletnich yuppie.
Ogromny wpływ na zmiany w języku mają media. Kino, telewizja, Internet i reklama to częste źródła zapożyczeń. Czasem trudno dociec, co było pierwsze i kto od kogo ściąga. Kwestie Bogusława Lindy z filmu "Psy" ("nie chce mi się z tobą gadać" albo "co ty wiesz o zabijaniu?") stały się określeniami kultowymi. Młodzi żartują (i nie oni pierwsi), używając wyrażeń z "Rejsu", znakomicie wykorzystujących charakterystyczną dla PRL nowomowę. Ostatnio do młodzieżowego słownika weszły zdania z listy dialogowej filmu "Matrix". Pojawiły się koszulki z napisem "The Matrix Has You", a fani podchwycili powiedzonko głównego bohatera "there is no spoon" (nie ma żadnej łyżki!).
Własnym życiem zaczynają też żyć chwytliwe, przyciągające uwagę hasła reklamowe ("to ludzka rzecz pogadać, no to frugo, ludzie... to nie wiedzą, jakie siły drzemią w naturze, bo za często orbitują bez cukru na pokładzie łódki Bols").
Kseroboy, przybastuj
Charakterystyczny język wytworzyła subkultura hip-hopowa. Przypomina on niekiedy grypserę: "pedał" to kumpel z osiedla (nie ma nic wspólnego z homoseksualizmem), a "kseroboy" to osoba, która bezmyślnie naśladuje innych, "przybastować" znaczy przestać, "branzolety" to kajdany, "helena" - heroina, "narciarz" - narkoman biorący kompot. Język hip-hopowców to mieszanina nowych słów, żargonu rockowego i warszawskiej gwary wzbogaconej o wyrazy ze słownika przestępczego.
Zdaniem muzyka Tymona Tymańskiego, bujny rozwój subkultury hip-hopowej jest następstwem otwarcia się Polski po 1989 r. na nowe trendy muzyczne, kulturowe i obyczajowe. - Młodzi, tak jak pokolenie dzieci-kwiatów w Stanach Zjednoczonych w latach 60., chcą się wyróżnić. Hip-hop jest dzieckiem demokracji i kapitalizmu - mówi Tymański.
Lubię "brzydkie wyrazy"
Polskim utworom hip-hopowym zarzuca się wulgarność. "Kim oni są, kim my jesteśmy. Jesteśmy Kaliber 44, wierz mi, nadchodzimy już, by rozjebać twój mózg. Sprawdź to, to jest nasz pierdolony hardcore rap. Prosto z Bogucic, nie chcemy uczyć. Prosto z Bogucic, by rozjebać wasze mózgi na zawsze. (...) To jest właśnie nasza pierdolona magia" - śpiewa wzbudzający kontrowersje popularny zespół Kaliber 44 w piosence "Do boju, zakon Marii". - Czasem, aby spotęgować emocje lub podkreślić mój punkt widzenia, używam wulgaryzmów albo mocnych wyrażeń. Pomaga mi to przekazać pewne treści. Lubię "brzydkie wyrazy" i nie widzę powodu, by ich używanie łączyć z propagowaniem przemocy - mówi Joka, lider zespołu.
Ostre słowa coraz częściej padają nie tylko z ust piosenkarzy i idoli młodzieżowych. Klną również dziennikarze, biznesmeni, a także politycy. - Ostatnio przysłuchiwałem się "zakrapianej" rozmowie dwóch profesorów i zaręczam, że jeśli chodzi o wulgaryzmy, hip-hopowcy mogliby się wiele od nich nauczyć - puentuje Igor Pudło.
Wulgaryzmy istniały w polszczyźnie od najdawniejszych czasów. Jan Kochanowski czy Aleksander Fredro doskonale znali siłę ich oddziaływania na czytelnika. - To, co modne i powierzchowne w rapie, hip-hopie czy techno odpadnie, a pozostanie to, co wartościowe. Czasem za ostrym językiem kryje się wrażliwość - mówi Tymański. - Wulgaryzmy mogą być przejawem agresji, ale nie zawsze tak jest. Slang jest językiem kontrkulturowym, z natury przeciwstawia się ogólnie przyjętym normom i zasadom - mówi prof. Jerzy Bralczyk.
Mowa obrazkowa
Własny kod językowy wykształciła także społeczność internautów. Jej ulubioną rozrywką jest tworzenie wciąż nowych i bardziej zabawnych akronimów. Oto przykłady: BBL (be back later - jeszcze tu wrócę), CUL8R (see you later - do zobaczenia), GDM8 (good day mate - miłego dnia), NW (no way - nic z tego), IMO (in my opinion - moim zdaniem). Przekleństwa w tym języku zdają się żartem: WTFRU (who the fuck are you? - kim ty do cholery jesteś?, RTFM (read the fucking manual - przeczytaj tę cholerną instrukcję).
Skróty i emotikony tworzą żywy język, wykorzystujący grę wyobraźni. Emotikony, nazywane są też smileys (uśmieszki), powstają z kombinacji znaków dostępnych na klawiaturze komputera. Posługują się też nimi użytkownicy telefonów komórkowych. Symbol :-) oznacza uśmiech, ;-) - uśmiech z przymrużeniem oka, :-( - smutek, :’-( - płacz; :-@ - całus, @-@ - okulary, (_)] - kufel piwa. Krzyk wyraża się, używając wielkich liter, a przekleństwa wyglądają mniej więcej tak: !@%#$%@&!
Oto przykład innego żargonu informatycznego: "- Well... - pomyślał informatyk. - Zainstalujmy software. Shit! - zaklął - W manualu piszą co innego niż w helpie! Muszę zwiększyć swap file! Skąd ja wezmę disk space? Odszukał w yellow pages numer dealera disk space i wydialował numer. - Hello! Czy możecie przysłać trochę disk space najbliższym truckiem? Jakieś sto kilobytes! Może być w sectors po 512 bytes. Na Wsiowa Street! - krzyczał do słuchawki. - Jaka price? - spytał na koniec. Nie minęło pół godziny, a truck zajechał pod entrance. Wyskoczył z nigo driver i helpers i zaczęli rozładowywać packs z disc space".
- Dwadzieścia lat temu wystarczyło opanować żargon urzędniczo-polityczny. Teraz jest więcej dróg sukcesu i niemal każda wymaga posługiwania się nieco innym słownikiem: jest język polityki, język grup zawodowych (informatycy, maklerzy giełdowi) czy wreszcie język mediów i reklamy - mówi prof. Bralczyk. Bez względu na zmiany syn zawsze dogada się z ojcem, a artysta z informatykiem. Może tylko polityk będzie miał kłopot, żeby się porozumieć ze społeczeństwem, ale tu żaden nowy język już raczej nie pomoże.
Więcej możesz przeczytać w 37/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.